Sztandar Biblijny nr 222 – 2008 – str. 23
Po nakarmieniu pięciu tysięcy ludzi i powrocie do Galilei, Pan miał dyskusje z faryzeuszami, którzy, zazdrośni o Jego rosnącą popularność wśród ludu, postanowili przeciwstawić się Jemu. Oni naprawdę byliby zadowoleni, gdyby mogli Go uznać za faryzeusza i gdyby Jego wielkie czyny były dokonywane w imieniu faryzeizmu. Natomiast Jezus, znajdując się pod wpływem Swego Niebiańskiego Ojca, był niesekciarski – niezależny, a ponadto faryzeusze popełniali rażące grzechy, które wymagały nagany. Zewnętrznie oni wyrażali pełne oddanie dla Boga, lecz nasz Pan, który był w stanie czytać serca, wiedział, że dużo z tego oddania było jedynie pozorem – zewnętrzną formą i ceremonią – religią na pokaz.
Ci faryzeusze, posiadając prestiż przywódców religijnej myśli tamtych czasów, byli bardzo rozgniewani jasnością mowy naszego Pana i faktem, że On wskazywał zwykłym ludziom na ogólne reguły i zasady, według których religijni przywódcy powinni być oceniani; przez posiadanie lub brak dobrych cech charakteru – że faryzeusze nie mieli być oceniani po swych zapewnieniach, lecz według ich czynów. Oni szczycili się dokładnym przestrzeganiem Prawa, lecz Pan wykazał im, że liczne obrządki, których dokonywali, w rzeczywistości nie były Prawem Bożym, lecz przykazaniami ludzkimi i że prawdziwą istotę Boskiego Prawa, miłość i sprawiedliwość, w dużej mierze ignorowali, nie tylko w swych naukach, lecz także w postępowaniu. Dlatego faryzeusze obawiali się, że wysoka pozycja, którą zachowywali – ich prestiż, została zachwiana i w wyniku tego została urażona ich duma, stąd nienawidzili Pana bez uzasadnionej przyczyny. Oni powinni byli okazać zadowolenie, że zwrócono im uwagę na ich złe czyny, aby mogli je naprawić, lecz nie taka jest postawa nieodrodzonego serca, które raduje się z nieprawości, a nie z Prawdy. Takie serce cieszy się ze wszystkiego, co podsyca jego pychę i dodaje koloru jego przechwałkom na temat swych sukcesów. Dla takich osób faryzeizm oznaczał wszystko, a upadek faryzeizmu zapowiadał upadek całej religii.
WROGOŚĆ TRWA
Podobna sytuacja jest obecnie. Wielu bardzo cenionych ludzi dzisiejszych dni, zajmuje pozycję faryzeuszy z tamtych czasów. Oni robią wiele rzeczy na pokaz, chwalą się swymi sukcesami, rozkoszują się uznaniem ludzi, a szczególnie uznaniem świata i zyskami finansowymi, jakie przynosi takie towarzystwo; oni mnożą formy, ceremonie i spotkania, wykorzystując do tego wielką siłę mediów i dokonują licznych zewnętrznych manifestacji. Przybliżają się do Boga swymi wargami, lecz dają dowody, że uczucia ich serc nie są w harmonii z wyznaniami ich warg, ponieważ gdy Prawda jest im przedstawiana, zamiast ją umiłować, nienawidzą jej oraz tych, którzy ją przedstawiają, gdyż światło uwidacznia ich słabości, hipokryzję oraz nieuczciwe działanie w doktrynie i praktyce.
Niewłaściwy duch zilustrowany w kapłanach, faryzeuszach i uczonych w piśmie za dni naszego Pana odnajduje swą równoległość obecnie w gniewie, złośliwości, nienawiści i gorzkich słowach, które niczym strzały, są kierowane w stronę tych, którzy służą Prawdzie i starają się podnosić jej sztandar wśród ludzi, którzy usiłują wykazywać błędy ciemnych wieków i przez Prawdę zapoznawać ludzi z miłującym charakterem naszego niebiańskiego Ojca. Prześladowcy zawsze twierdzą, że popierają zasady sprawiedliwości, gdyż tylko w ten sposób mogą zwieść tych, których zjednują do swej sprawy – tych, którzy mają lepsze serca i sumienia niż ich własne. Jak Izraelici uważali, że wszystko co podkopuje ich religijny system będzie szkodziło Boskiej sprawie, tak obecnie wydaje się, że każda część Babilonu, każdy wielki odłam chrześcijaństwa jest w pełni przekonany, iż wszystko co podkopuje ich błędy, będzie szkodziło sprawie Pana; dlatego uważają, że przez popieranie sekciarstwa w jego odłamach walczą dla Boga.