Sztandar Biblijny nr 189 – 2003 – str. 126

NASZA ŻYCIOWA MISJA

      Chrześcijanin powinien głosić o Chrystusie w każdej sposobności. To nie znaczy, że mamy narzucać posłannictwo w nieodpowiednim czasie. Lecz jeśli jesteśmy blisko Pana, nasz osąd w tych sprawach będzie się stawał coraz bardziej niezawodny i będziemy w stanie rozpoznawać Jego kierownictwo. Możemy nie znaleźć takich gorliwych słuchaczy jak Paweł na Malcie, lecz, jeśli miłość Chrystusowa zajmuje najważniejsze miejsce w naszych sercach, jeśli On jest naszą „pierwszą miłością” – my będziemy szybcy w wykorzystywaniu sposobności, które zdarzają się na naszej drodze. Bóg otworzy przed nami możliwości, abyśmy mogli powiedzieć kilka słów tu czy tam.

      Pan nie dał nam zdolności cudownego uleczania ciała, lecz zostało nam udzielone Słowo otuchy i pocieszenia dla zranionego serca – „słowa żywota wiecznego” (Jana 6:68,69). Tych błogosławieństw udzielamy nie z wyniosłością, lecz ze współczuciem dla tych, którzy są wokół nas. To jest najwyższy rodzaj gościnności, jaki możemy okazać.

KONTYNUACJA PODRÓŻY

      Nie mamy wątpliwości, że pobyt Apostoła był czymś więcej niż nieprzewidzianym zboczeniem z trasy; jego czas był zbyt cenny, by roztrwonić go na przedłużające się tylko towarzyskie spotkanie. Nie, dobra, których on udzielał miały wielką wartość i były trwałe. Opis nie mówi nam, ilu mieszkańców wyspy zostało nawróconych na chrześcijaństwo. A ilu mieszkańców zaniosło nową wiarę na stały ląd i dalej? Nie mamy powiedziane, lecz na tym przykładzie możemy być pewni, że Boskie metody przyniosły owoc.

      To była podróż misyjna, której Paweł nie planował – możemy ją nazwać czwartą nieoficjalną podróżą. Lecz jego największe świadectwo dopiero miało być wydane, kiedy przed cesarzem i w samym Rzymie – sercu imperium – głosił posłannictwo o Chrystusie.

      Po trzech miesiącach pobyt Pawła na wyspie dobiegł końca. Towarzystwo odpłynęło statkiem zdążającym do Syrakuz, na północy Sycylii. Statek, który przezimował na wyspie i zabrał ich z Malty, nosił nazwę od imion dwóch bogów, Kastora i Polluksa. Imiona te wskazywały na Dwóch Braci. Być może to interesująca ironia, że Paweł i Łukasz opuścili nowych chrześcijańskich braci. Przyjemnie jest pomyśleć, że prawdopodobnie w Juliuszu, rzymskim setniku cesarskiej straży, znaleźli następnego brata.
BS '03,122 – 125

PONIEWAŻ BÓG BYŁ Z NIM

      Czternaście dni i nocy żeglowania z wiatrem, z powodu strasznego sztormu, doprowadziło Świętego Pawła i pozostałe 276 osób na statku do miejsca, w którym wprawne uszy marynarzy chwytały w nocy dźwięki morskich fal, lecz nie wiedzieli gdzie są. Z rufy statku zrzucono cztery kotwice i czekano aż się rozwidni. W tym czasie święty Paweł, żydowski więzień, zyskał w oczach wszystkich na statku – „bo Bóg był z nim.” W czasie sztormu wszyscy stracili odwagę i nadzieję, lecz on nie, a było to w wyniku jego posłuszeństwa Boskiej woli i częściowo przez fakt, że Pan w widzeniu pokazał mu, że powinien jeszcze głosić Ewangelię w Rzymie i że, ze względu na niego, Boska opatrzność zachowa życie wszystkich na pokładzie. Serce znajdujące się w pokoju z Bogiem i pouczane przez Jego Słowo, jest przygotowane na to, co może nadejść, radość czy smutek. Apostoł nakłaniał swych przygnębionych towarzyszy, aby byli dobrej myśli. Przypomniał im o jego wizji i zapewnił o swej zupełnej wierze w nią. Zachęcił ich do przyjęcia pokarmu, aby mogli się wzmocnić przed wytężonym wysiłkiem nadchodzącego dnia. Jego pogoda ducha i przykład były zaraźliwe. Jak światło Pana było jego pokojem i radością, tak z kolei on był światłem tego statku i jego pokrzepieniem. Apostoł odzwierciedlał to, czego uczył – że lud Boży powinien czynić dobro wszystkim ludziom, kiedy ma sposobność, a szczególnie domownikom wiary. On stanowił przykład swych własnych słów z 2 Koryntian 1:4 – „Który nas cieszy w każdym ucisku naszym, abyśmy i my cieszyć mogli tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, którą my sami pocieszeni bywamy od Boga.” Jego ufność w Boską obietnicę nie doprowadziła go do niedbałości w odniesieniu do właściwego wykorzystania ziemskich środków. Jest w tym lekcja dla ludu Bożego. Chociaż się modlimy i ufamy, nie opuszczajmy naszych rąk.

      – Wybrane

poprzednia stronanastępna strona