Sztandar Biblijny nr 188 – 2003 – str. 111
pragnący przyjaźni i społeczności z Bogiem. Tacy odziedziczą ziemię (Mat. 5:5).
WAŻĄC NASZE SŁOWA
Słowa, których używamy i sposób w jaki je wypowiadamy, mogą przynieść wielki pożytek lub wyrządzić poważną szkodę. Z tych samych ust mogą wychodzić obelgi lub komplementy, prawda lub kłamstwa. Organ mowy – język – oczywiście nie ponosi winy, ponieważ jest on jedynie instrumentem umysłu. I to, co mieszka w umyśle, znajduje wyrażenie w słowach.
Piękna mowa rzadko jest słyszana w naszym współczesnym świecie. Tym, co rzeczywiście słyszymy częściej niż przedtem, są bluźnierstwa i przekleństwa. Wiele z nich jest wyrażeniem gniewu, choć często są oznaką ograniczonego słownictwa. To nie znaczy, że wykształceni ludzie nie przeklinają; to nie wykształcenie się liczy, lecz charakter. Szlachetność intencji usiłuje podnosić na duchu, ma budujący wpływ, zachęca, jak również ożywia. Jednak, zbyt często, ogólna tendencja naszych czasów jest przeciwna. Jesteśmy narażeni na polityczne przemówienia oraz radiowe i telewizyjne reklamy, które oczerniają politycznych przeciwników. Słowa zwyciężają lub tracą moc. Liczne mowy powodują spadek zainteresowania i wymagają natężenia „głośności”. I tak spotykamy wiele oburzających przykładów w mowie (i zachowaniu), które są nam narzucane w wysiłkach wyróżnienia się na tle konkurencji.
Język reprezentuje moc mowy, w jakikolwiek sposób wyrażaną. W obfitującym w technikę otoczeniu, w którym wielu z nas żyje, jesteśmy przyzwyczajeni do wysyłania listów, fotografii i skomplikowanych dokumentów na cały świat z zawrotną prędkością, za pośrednictwem e – maili lub faksu. Umiejętność zdobywania danych za pomocą fotokopiarek i powielania ich przez przyciśnięcie guzika, uważamy za rzecz normalną.
W czasach, kiedy pisał Apostoł Jakub, przeważała komunikacja słowna. Sztuka i nauka masowego drukowania zaczęła się stulecia później. Grupy ludzi gromadziły się, aby słuchać mówców, filozofów i nauczycieli, którzy wykładali w miejscach publicznych lub w teatrach. Listy pisane przez Jakuba i innych Apostołów były czytane głośno w każdym zgromadzeniu i przekazywane do następnego. Nie możemy sobie wyobrazić niedogodności takiego systemu.
PISANIE MOŻE BYĆ ZŁEM
Łatwość, z jaką możemy wysyłać nasze pisane myśli często jest nacechowana pośpiechem i zbyt małą uwagą poświęcaną temu, co piszemy. Wiele osób żałowało z powodu wysłania złośliwego e-maila do szefa lub kolegi, w wyniku czego sprowadzili na siebie jedynie kłopoty lub nawet skończyło się to dla nich utratą pracy.
„Poczta pantoflowa”, gawędziarskie kontakty, które są tak stare jak pagórki i winogrona na nich rosnące, obecnie, w elektronicznej wersji e – maili są bardziej niebezpieczne niż przedtem. Pogłoski i insynuacje często są przekazywane za pomocą tego środka, powodując wiele nieodwracalnych szkód w reputacji i uczuciach. Jako chrześcijanie, powinniśmy być bardzo ostrożni w używaniu takich udogodnień.
Podczas drugiej wojny światowej istniało powiedzenie, że „gdy się rozwiąże język, toną okręty” – nieostrożne mówienie o ruchach i położeniu wojsk mogło udzielić poufnych informacji wrogowi i spowodować atak. Dyskrecja była dewizą. A w naszym szczególnym rodzaju walki powinniśmy być podwójnie ostrożni. Nasze chrześcijańskie świadectwo jest jedynie tak dobre, jak słowa, które wypowiadamy – jeśli nasze słowa są lekkomyślne, cyniczne i niepochlebne, zrażamy do siebie tych, którym moglibyśmy służyć.
Widocznie zbór, do którego Apostoł Jakub kierował swoje napomnienie, miał szczególne trudności na tym punkcie. Być może bracia byli kłótliwi, uszczypliwi, obgadujący i nadmiernie broniący siebie. Cokolwiek to było, Apostoł dostrzegł potrzebę zajęcia się tym. Zwracając się do nich, on udzielił nam cennego napomnienia i nagany.
JESTEŚMY TACY, JAK MYŚLIMY
Jezus powiedział, że nie to, co jemy jest najważniejsze dla naszego ciała, lecz rodzaj myśli, jakie