Sztandar Biblijny nr 186 – 2003 – str. 88

      A Jezus odpowiedział: Jam jest” (Marka 14:53, 61, 62).

„MY SIĘ SPODZIEWALIŚMY…”

      W świetle wszystkich zebranych przekonujących świadectw, tych wszystkich niepodważalnych słów pochodzących z mądrości, które słyszeli, siedząc u Jego stóp, tych wszystkich zwierzeń, które przekazał szczególnie tym nielicznym wybranym – ten wstrząsający cios, jakim była śmierć Mistrza, był prawie nie do wytrzymania. Przygnębienie Kleopasa i jego towarzysza – które niewątpliwie było udziałem większości naśladowców Pana – wzbudza nasze najgłębsze współczucie. My również jesteśmy doświadczani pustką po niespełnionych nadziejach. Chwilami nasza wiara jest podkopywana, a nasze umysły strapione. Lud Boży nie może być pozbawiony smutku i czasami, podobnie jak pierwszych uczniów, ogarnia nas melancholia i tendencje do wycofywania się ze sceny, aby pielęgnować nasze rany i mocować się z Panem.

      Najczęściej czujemy, że to nie Pan nas opuścił. Raczej nasze własne niepowodzenia powodują to najgłębsze cierpienie, lecz one także przynoszą nam cenną naukę i poprawę. I jeżeli kiedykolwiek obierzemy złą ścieżkę możemy spodziewać się rozczarowania, chociaż w wyniku skruchy serca oraz większej pokory mogą nastąpić błogosławieństwa. Dlatego widzimy, że nawet niektóre błędy życiowe mogą stać się motywacją do większego rozwoju w łaskach chrześcijańskiego charakteru i pobożnej mądrości.

CZY CHRYSTUS NIE POWINIEN PRZECHODZIĆ CIERPIEŃ?

      Dwaj uczniowie, znajdujący się w wielkiej potrzebie pociechy – nawet od nieznajomych – od razu wyczuli, że to był człowiek, któremu mogą się zwierzyć. Wydawało się, że ostrożność w wypowiadaniu się otwarcie na ten temat nie jest dłużej ważna i odsłaniając swój żal drugiej osobie doznają w pewnym stopniu ulgi. Jego zachowanie dodawało im otuchy, a Jego oczywista potęga zdrowego zmysłu wkrótce przykuła ich uwagę.

      Prawdą jest, że Jego pierwsze słowa wyrażały pewną naganę: „O głupi, a leniwego serca ku wierzeniu temu wszystkiemu, co powiedzieli prorocy” (Łuk. 24:25). Te słowa nie zawierały żadnego jadu; poza tym, żaden wyrzut nie mógłby teraz pogłębić ich poczucia niepowodzenia i straty. Oni musieli znieść ten okres żałoby po tym, co mogłoby być; życie toczyło się dalej, a wspaniałe nadzieje obecnego czasu przeminęły jak sen.

      To, że Zbawca musiał cierpieć i ponieść śmierć, było najbardziej odległe w ich nauczaniu podczas Jego służby. Podczas tych krótkich lat, z optymizmem naturalnym dla tych, którzy ufają absolutnie w miłość i miłosierdzie Boże, i którzy wierzą w Jego obietnice, widzieli tylko przyszłą chwałę, jaka nastanie po zmartwychwstaniu Jego ludu, kiedy wszyscy będą błogosławieni. Ich nadzieje złożone są teraz w prochu. ,A myśmy się spodziewali, iż on miał odkupić Izraela” (Łuk. 24:21)

GŁOS ROZSĄDKU

      Ale, zważywszy na poruszające podniesienie na duchu, oni słuchali wykładu nieznajomego, ponieważ On odkrył Pisma przed ich zmąconymi umysłami! Jakich skrzydeł dostały ich myśli, urastając do nowego szczytu zrozumienia – nie fantazji – ponieważ ten uczony nieznajomy nauczał z przekonującą logiką, wyciągając wnioski od jednego proroctwa do drugiego, aby wyjaśnić porządek wydarzeń, które aż do tej chwili tak ich załamywały i wprawiały w zakłopotanie. „Azaż nie musiał Chrystus tego cierpieć i wnijść do chwały swojej?” (w. 26).

      Nigdy podróż nie minęła tak szybko! Śledząc w Słowie Bożym proroctwa dotyczące Mesjasza, nieznajomy wskazał na wszystkie te pozornie sprzeczne zarysy, które tak często ich dziwiły. Rzeczywiście, było tam miejsce na chwałę, ale również na cierpienie. Azaż nie musiał…? Czyż śmierć Chrystusa jako ofiara za grzech nie była konieczna? l czy On rzeczywiście nie przepowiedział Swojej własnej śmierci?

      Boskim zamiarem posłania Zbawcy do świata było wyrwanie ludzkości spod śmiertelnego

poprzednia stronanastępna strona