Sztandar Biblijny nr 185 – 2003 – str. 80

      Przysięga Hipokratesa wymaga, aby lekarz „nie szkodził”. To jest wzniosły ideał, lecz możliwe że dla chrześcijan jest to stan zbyt bierny. Nasze wysiłki powinny być skierowane na czynienie prawdziwego dobra. Apostoł Paweł powiedział, że on świadczył wiele pracy na rzecz braci „w trudzie i znoju we dnie i w nocy” (2Tes. 3:8 – Nowy Przekład).

      W innym miejscu on mówi o tych, którzy „się dają chrzcić za umarłych” i „każdej godziny narażają się na niebezpieczeństwo”, wykazując tym samym głęboką prawdę: że cierpienie poszczególnych członków Kościoła przez wieki rozwinęło ich na współpracowników Chrystusa w Jego nadchodzącym Królestwie (1Kor. 15:29, 30). Kościół Chrystusowy, będąc wierny swojemu powołaniu jako jednostki, został wspólnie rozwinięty w Ciało Chrystusa, Oblubienicę Chrystusową, która pewnego dnia obdarzy hojnie błogosławieństwami cały oczekujący świat (Rzym. 8:19).

      Ludzkość, znajdująca się pod miłymi wpływami Chrystusa, ujrzy w nadchodzącym Królestwie tysiące i miliony nawróconych podobnie jak Saul, kiedy narody tego świata, rzucane obecnie na dokuczliwych falach trudów, wpłyną do swojej przystani (Ps. 107:23-31). Wyzwolenie tych przyszłych wierzących nadejdzie w wyniku wielkiego daru okupowej ofiary Chrystusa, jaką złożył za nich w oczekiwaniu na ten dzień. A dzieło tych wszystkich, którzy wykonywali Wielki Plan przez wieki, którzy byli prześladowani lub ginęli, wyda owoc.

      Niech każdy z nas wykona swoją część ogłaszania słowa Prawdy, świadcząc o tym w co wierzymy i dlaczego w to wierzymy. To wymaga znajomości Pisma Świętego i, co najważniejsze, konsekwentnego życia w zgodzie z tymi zasadami. Wówczas, Bóg to przyznaje, możemy podobnie jak Apostoł Paweł roztaczać szeroki krąg błogosławieństw, gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy.
SB '03,74-79

DŁUGOŚĆ GEOGRAFICZNA

      Nawigacja na oceanie zawsze sprawiała trudności. Przez większość morskiej historii żeglarze opierali się na obserwacji księżyca i gwiazd w nocy, a słońca w dzień. Zależnie od pogody, często było to trudne do przewidzenia i wiele ludzkich istnień i statków zostało pochłoniętych przez morze. Nie istniał żaden dokładny sposób obliczania przystosowania czasu potrzebnego do podróży ze wschodu na zachód. Dopiero na początku XVIII wieku odkryto praktyczną i rzetelną metodę.

      Praktyką tamtych dni była Metoda Faz Księżyca, która łączyła obserwacje drogi księżyca ze stosowaniem istniejących wówczas tablic astronomicznych, lecz ona nie dawała wymaganej dokładności. Sztuką było określenie czasu lokalnego i porównanie go ze znanym południkiem, a tym samym określenie odległości, przewidzenie kursu statku i czasu przybycia do portu. Zegary, których wtedy używano, nie wskazywały dobrze czasu na pokładzie z powodu niekorzystnego wpływu ruchu statku i ciągle zmieniającej się wilgotności.

      W miarę rozwoju handlu morskiego i wzrostu wpływów Imperium Brytyjskiego na świecie, Anglia chciała znaleźć rozwiązanie tego problemu. Parlament zorganizował konkurs na znalezienie praktycznych sposobów określania długości geograficznej z dokładnością do pół stopnia (obliczanej od pierwszego południka w Greenwich) w czasie testowego rejsu z Londynu do zachodnich Indii. Nagrodą była niewyobrażalna wówczas kwota 20.000 funtów. John Harrison, stolarz i producent bijących drewnianych zegarów z Yorkshire, podjął to wyzwanie. W 1762 roku, po latach prób i błędów, Harrison wraz z uczącym się u niego synem, zbudowali w końcu chronometr – znany w skrócie jako H4 – który podczas testu do zachodnich Indii wypadł tak dobrze, że spóźnił się tylko o 5 sekund. Kilka lat rozczarowań przeminęło od wynalazku, zanim chronometr został w pełni zaaprobowany przez Parlament.

      Innowacje, które Harrison wprowadził w celu wyeliminowania skutków zmian poziomu i kołysania statku oraz zmiennych warunków klimatycznych na pokładzie, są stosowane jeszcze dzisiaj. Jego wynalazek oszczędził życie bardzo wielu ludzi na morzu. Przetrwały cztery z jego modeli, razem z jego drewnianymi zegarami.

* * *

      Lekcja, do której zaczerpnęliśmy podstawę z tej okoliczności, jest bardzo pocieszająca, mianowicie, że Bóg nie jest niechętny, aby pewne okruchy Jego łaski trafiły do tych, którzy obcują z Jego świętymi – nie dlatego, że oni znają Go lub szukają Jego łaski, lecz dlatego, iż Bóg tak umiłował świat, że On nie tylko dał swego Syna, by ich odkupił, lecz On posyła im swych żyjących świadków, aby świadczyli o Jego miłości i łasce oraz wzywali ich do pokuty, aby w ten sposób mogli przyjąć postawę właściwą do otrzymania Jego łaski. Ta niezwykła interwencja na rzecz Pawła i jego towarzyszy podróży, była lekcją wywołującą głębokie wrażenie, która nigdy nie będzie zapomniana – świadectwem mocy i miłości Bożej.

      Zważywszy na wyrażoną w ten sposób gotowość Boga do okazania łaski tym, którzy są związani z Jego ludem, pomimo, że Go nie znają, naszym przywilejem jest prośba o tę łaskę dla naszych bliskich, którzy jeszcze są obcymi wobec społeczności duchowego Izraela, a nawet jej wrogami.

      Lecz czyniąc tak, nie zapominajmy, że surowe kary wobec nich, z konieczności są często jedynymi oznakami łaski, której Boska mądrość może udzielić dla dobra tułających się i błądzących. I dlatego powinniśmy za nie okazywać wdzięczność i nie szemrać przeciw życzliwej Opatrzności, która dostrzega taką potrzebę. Chociaż ciężkie chłosty spadają na błądzących w celu ich naprawy, dzieci Boże, przez wstawiennictwo których oni są przyprowadzani pod szczególny Boski nadzór, patrząc na ich utrapienia, powinny przyjmować Boski punkt widzenia i z wdzięcznością mówić, Amen! na wszystkie Jego mądre, chociaż często dotkliwe środki zaradcze.

poprzednia stronanastępna strona