Sztandar Biblijny nr 133 – 1999 – str. 18
Pamiątka śmierci naszego Pana w 1999 r. przypada we wtorek 30 marca, po godz. 18°°. Sposób obliczenia tej daty można odnaleźć w styczniowym numerze Sztandaru Biblijnego.
Niech Bóg błogosławi uczestniczących w tej Pamiątce. Modlimy się, aby poniższe artykuły pomogły skupić waszą uwagę na naszym Panu i Jego ofierze.
Historia o ukrzyżowaniu naszego Pana jest opowiedziana z patosem, który napełnia współczuciem nasze dusze. Inni umierali równie boleśnie, ale niewielu idzie na śmierć dobrowolnie i spokojnie. Jednakże śmierć naszego Pana była pierwszym przypadkiem, kiedy ofiara zupełnie nie zasługiwała na wyrok śmierci. On był tym Jedynym, dlatego w Jego przypadku sprawa śmierci była zupełnie dobrowolna, tym Jedynym, który nie musiał umrzeć, gdyby tego nie chciał.
Ewangeliści odnoszą się do wydarzeń związanych z ukrzyżowaniem z bardzo niewielkimi różnicami, a ich pełny obraz ukazuje się nam, gdy połączymy razem różne oświadczenia, z których każde jest prawdziwe. Po tym, jak gubernator zezwolił na śmierć Jezusa, nie będąc w stanie przeciwstawić się fali żydowskiego uprzedzenia i krzykliwych żądań, setnik, wraz z trzema rzymskimi żołnierzami, zabrali Jezusa z sali sądowej Piłata na Kalwarię, aby Go ukrzyżować. Było zwyczajem, że oskarżony – w tym wypadku ofiara – dźwigał swój własny krzyż, co z konieczności było okropnym wysiłkiem. Nasz Pan widocznie upadał pod ciężarem krzyża, kiedy idący obok wieśniak z Cyrenei, zwany Szymonem, został zmuszony do pomożenia Jemu. Wypowiedź Łukasza 23:26 wskazuje, że Szymon nie niósł całego krzyża, lecz jedynie pomagał Jezusowi nieść jego tylną część, którą zazwyczaj ciągnięto.
Często zastanawiamy się, gdzie byli Piotr, Jan i Jakub, że nie widzieli ciężaru Mistrza i nie przybiegli, by zaofiarować Jemu pomoc? Jeśli jesteśmy skłonni zazdrościć Szymonowi przywileju pomocy Mistrzowi w niesieniu krzyża, to pomyślmy o tym, że wielu z Pańskich braci codziennie dźwiga symboliczne krzyże i że naszym przywilejem jest pomaganie im oraz że Pan zgadza się każdą usługę uczynioną Jego wiernym naśladowcom uznać, jak gdyby została wyświadczona Jego własnej osobie. Lecz jeśli żaden z braci nie dostrzega przywileju pomocy, niechaj ci, którzy są obciążeni, nie tracą serca. Pan zna ich potrzeby i ześle niezbędną pomoc, chociażby nawet świadczoną pod przymusem, która wynika ze świeckiego współczucia – podobnie jak w przypadku Jezusa, kiedy żołnierze zapewnili Jemu pomoc. Jak drewniany krzyż nie był największym ciężarem naszego Pana, tak również Jego naśladowcy mają krzyże, których świat nie dostrzega, lecz które „bracia” powinni rozumieć. „Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełniajcie zakon Chrystusowy” (Gal. 6:2).
Golgota – miejsce trupich głów |
![]() |
Współczujące żydowskie kobiety przechadzały się w pobliżu, płacząc. Jest zupełnie prawdopodobne, że wśród nich znajdowała się Maria, matka naszego Pana, Marta i Maria z Betanii i Maria Magdalena. Szczegóły nie zostały nam podane, lecz współczucie kobiet jest tutaj wyraźnie poświadczone. Nasz Pan był pełen spokoju, chociaż słaby i omdlewający, nie tylko z powodu zużycia swojej żywotności we wcześniejszym uzdrawianiu chorych, itd., lecz dodatkowo dlatego, że przez całą noc znajdował się pod najstraszliwszym napięciem nerwowym, bez snu i żywności. A teraz, około godziny 9 rano, w dniu Jego ukrzyżowania, nasz Pan był wyczerpany dźwiganiem części ciężaru swojego krzyża, przez około ¾ mili, z sali sądowej Piłata na Kalwarię. Golgota, nazwa, którą zwykle nadawali temu miejscu okoliczni mieszkańcy, oznaczała „miejsce trupich głów”, ponieważ poszczególne wzniesienia wzgórza bardzo dokładnie przypominały w kształcie i kolorze czaszkę, a ciemne szczeliny na frontowej ścianie skały odpowiadały oczodołom, jamie nosowej, itd.
Podanie wina zmieszanego z gorzką mirrą, nazywanego inaczej żółcią, nie było zniewagą, jak się zazwyczaj przypuszcza, lecz aktem dobroci. Kobiece Towarzystwo Niesienia Ulgi Cierpiącym dostarczało krzyżowanym kwaśnego wina z gorzkimi środkami znieczulającymi, w celu zmniejszenia ich wrażliwości na ból i zwyczajowo podawano ten napój tym wszystkim biednym nieszczęśliwym, aby do minimum zredukować ich straszne cierpienia. Mateusz informuje nas, że nasz Pan spróbował wina, przypuszczalnie w tym celu, aby upewnić się co to był za napój lub w dowód uznania uprzejmości wyrażonej w ten sposób. Lecz powiedziano nam, że Pan odmówił wypicia napoju, widocznie dlatego, że wolał doświadczyć pełnej miary bólu i cierpienia, które Ojcowska mądrość, miłość i sprawiedliwość przygotowały dla Niego – dozwalając, aby spadły na Pana jako próba pełnej miary Jego wierności i posłuszeństwa (Żyd. 5:7, 8).
Ukrzyżowanie musiało być straszliwie ciężką próbą. Krzyż kładziono na ziemi i rozciągano na nim ofiarę, wbijając gwoździe w stopy i dłonie. Jeszcze cięższy moment, możliwie jaki był do zniesienia, następował wówczas, gdy krzyż, podnoszony przez silnych mężczyzn, był wpuszczany do dołu przygotowanego w tym celu w skale. Ewangelista postąpił bardzo właściwie nie zatrzymując się na szczegółowym opisie czy komentowaniu ostatecznych cierpień doświadczanych