Sztandar Biblijny nr 91 – 1995 – str. 65

JEZUS CHODZĄCY PO MORZU

 Mat. 14:22-33

„Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (w. 33)

      PO cudzie nakarmienia przez Jezusa tłumu Apostołowie najwyraźniej nie byli skłonni opuścić towarzystwa tego Jedynego tak zdolnego i chętnego do troszczenia się o ich potrzeby. Jednak Jezus ponaglał, aby popłynęli w swej łodzi w kierunku Kafarnaum, prawdopodobnie dlatego, aby łatwiej było rozpuścić lud.

      Po odprawieniu tłumów nasz Pan udał się na górę, aby się modlić w samotności (w. 23). Chociaż niekiedy modlił się wraz z uczniami w ich obecności (żeby zapamiętali słowa Jego modlitw), to jest oczywiste, że nie zadowalał się jedynie takimi sposobnościami, lecz często udawał się do Ojca w samotności, tak jak radził swoim uczniom mówiąc: „wnijdź do komory swojej [prywatnego pomieszczenia] . . . a módl się Ojcu twemu w skrytości” (Mat. 6:6).

      Wszyscy chrześcijanie na podstawie doświadczenia zrozumieli wartość takiej skrytej osobistej łączności duchowej z niebiańskim Ojcem; nie dziwimy się, że nasz Pan odczuwał potrzebę podobnej społeczności. Społeczność Jezusa z Ojcem przed stworzeniem świata wcale Jemu nie wystarczała i nie czyniła modlitwy zbyteczną, wprost przeciwnie pobudzała Jego pragnienie stałej społeczności, zwłaszcza gdy był sam na świecie. Nawet Jego umiłowani uczniowie, jeszcze nie spłodzeni z Ducha (Jan 7:39), nie mogli mieć z Nim społeczności w zakresie rzeczy duchowych ani docenić prób, jakie na Niego (doskonałego człowieka) przychodziły w sposób, w jaki nigdy nie spotykają one upadłej ludzkości.

      Potrzebował takiej społeczności z niebiańskim Ojcem, by odnowić własną gorliwość, utrzymać ciepło swej miłości i oddania, co było podstawą Jego poświęcenia się i codziennego ofiarowania siebie jako człowieka aż do śmierci.

 JEZUS WIELE CZASU SPĘDZAŁ NA MODLITWIE

      Nie ma żadnej bezpośredniej informacji, że nasz Pan spędzał na modlitwie długie godziny poranne czy wieczorne, a mimo to możemy słusznie przypuszczać, że nigdy nie zaniedbywał szukania oblicza Ojca. Te krótkie chwile przeznaczone codziennie na cześć i modlitwę były z pewnością uzupełniane takimi sposobnościami, jak ta wspomniana w powyższym wersecie. Przy takich okazjach nasz Pan najwyraźniej spędzał znaczną część nocy na modlitwie i łączności duchowej z Ojcem.

      Jest w tym pewna lekcja dla ludu Pańskiego. Obowiązki życia, jakie codziennie nas przygniatają, nie powinny być zaniedbywane; każdy powinien powiedzieć sobie (jak to wyraził nasz Pan): „Muszę być w sprawach mojego Ojca”. Zwykle oznacza to krótkie modlitwy, jakie polecał nasz Pan, mówiąc: „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jako poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności wysłuchani będą. Nie bądźcież tedy im podobni, gdyż wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie pierwej niżbyście wy go poprosili” (Mat. 6:7, 8). Przykład modlitwy podany uczniom także jest krótki (Mat. 6:9-13).

      Niemniej jednak stosownie do odczuwanej wagi wielkiego dzieła, w którym z łaski Pana mamy

poprzednia stronanastępna strona