Sztandar Biblijny nr 70 – 1993 – str. 91
niebiańskiego Ojca; lecz tak jak mówi Apostoł: „Dlatego świat nie zna nas, iż onego nie znal” (1Jan 3:1).
Uczeń nie powinien się spodziewać, że jest lepszy od swego Pana, i dlatego nawet wtedy, gdy jako ambasadorowie Boga udajemy się z misją miłosierdzia i dobroczynności powinniśmy spodziewać się, że opatrzność Pana nie zapewni nam pałacowych warunków, lecz prawdopodobnie bardzo skromne. Gdy stwierdzamy, że tak właśnie jest, powinniśmy radować się, że przynajmniej w pewnym stopniu doznajemy takich samych doświadczeń, jak nasz Pan. Lud Pana otrzyma błogosławieństwa stosownie do tego, jak jest przygotowany do przyjęcia wszystkich sposobności służby dla Boga jako łaski Bożej, oceniając je bez względu na to, jak bardzo skromne mogą być jej warunki. Godne uwagi jest to, że ani Józef, ani Maria, ani Jezus, ani uczniowie, ani Ewangeliści opisujący to zdarzenie nie okazują najmniejszej oznaki niezadowolenia i nie narzekają na warunki przygotowane przez Boską opatrzność.
PASTERZE ZE SWOIMI TRZODAMI W NOCY
Okolice Betlejem są terenami pasterskimi z licznymi trzodami. Według zwyczaju tamtych czasów pasterze pozostawali na noc ze swymi trzodami jako strażnicy przed złodziejami i dzikimi zwierzętami. To właśnie w tej okolicy Dawid (jako pasterz strzegący trzody) pewnego razu zabił lwa, a innym razem niedźwiedzia. Pasterze jako grupa społeczna nie byli zbyt dobrze wykształceni w zakresie formalnej wiedzy; jednak wielu z nich było ludźmi myślącymi, którzy w wolnym czasie, podczas pilnowania trzody, rozmyślaniami i przez rozmowy zdobywali znaczną wiedzę, tak że można ich nazwać inteligentnymi i myślącymi ludźmi, ponieważ ich umysły były zajęte rozmyślaniami na rozległe tematy, bardziej niż umysły innych, którzy stale pochłonięci są handlem i techniką.
Pasterz, którego Bóg zaszczycił przez uczynienie go królem swego typicznego królestwa, był wielkim poetą, i z pewnością wiele czasu podczas pilnowania trzody poświęcał pisaniu, a jeden z jego najpiękniejszych poematów (Psalm 23) przedstawia samego Jehowę jako pasterza swego ludu, swej trzody, o którą tak bardzo się troszczy. To do tych myślących ludzi, niewątpliwie znających psalmy Dawida oraz zawarte w nich Mesjańskie nadzieje, Pan skierował pierwsze posłannictwo dotyczące Jego narodzonego w ciele Syna.
Opis wyglądu anioła oraz lęku wywołanego blaskiem jego oblicza jest zarazem prosty i naturalny. Cały rodzaj ludzki mniej lub bardziej instynktownie odczuwa strach przed tym, co nadprzyrodzone, drżenie na samą myśl przebywania w bliskości świętych aniołów. Jest to właściwe i naturalne, ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę z własnych niedoskonałości przez upadek, w mniejszym lub większym stopniu obawiając się niekorzystnych dla siebie konsekwencji, gdyby Boska sprawiedliwość została zastosowana wobec nich według sznuru i wagi.
Wydaje się, iż wszyscy instynktownie uświadamiają sobie potrzebę miłosierdzia z rąk Tego, z którym mamy do czynienia. Tak też było z tymi pasterzami: przestraszyli się, gdy zauważyli wśród siebie niebiańskiego przybysza, lecz jego posłannictwo nie było wyrokiem sprawiedliwości ani jakimkolwiek potępieniem, lecz Boskim miłosierdziem. Uspokoił ich słowami: „Nie bójcie się; bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi”. Czy możemy się dziwić, że słysząc te łaskawe słowa zamiast strachu w ich serca wstąpiła radość? Na pewno nie. Tak też jest ze wszystkimi, którzy od tamtej pory do dzisiejszego dnia słyszą to prawdziwe posłannictwo Ewangelii nie tylko uszami zewnętrznymi, lecz naprawdę uszami ich zrozumienia – rozumiejąc je.
Jakże fałszywym i smutnym jest sposób pojmowania tego powracającego przez minione wieki posłannictwa przez wielu z ludu Bożego! Jakże niewielu wysłuchało go z radością i oceną! Wymownym jest fakt, że prawie wszystkie różne kościoły oraz tysiące ich duchownych i setki tysięcy nauczycieli szkół niedzielnych jednoczą się w całkowitym zaprzeczaniu posłannictwu aniołów – zaprzeczaniu, które rani nie tylko ich własne uczucia i zasmuca ich własne serca, lecz pozbawia misję naszego drogiego Zbawiciela w dziewięćdziesięciu procentach jej dostojeństwa, całkowicie zaś uwłacza imieniu naszego łaskawego niebiańskiego Ojca i oczernia je przez fałszywe przedstawianie zbawienia, zapewnionego przez Boga w Jezusie Chrystusie.
Być może niektórzy będą zaskoczeni, a nawet zaszokowani oskarżeniem tego posłannictwa, które oni oraz inni mający jak najlepsze intencje, lecz zaślepieni chrześcijanie przekazują w imieniu Ewangelii, ponieważ słowo „ewangelia” pochodzi od słów dobra nowina. Jesteśmy zgoła skłonni uwierzyć, że ogromna większość