Sztandar Biblijny nr 68 – 1993 – str. 80

potrzeba mówić nam o tym, albowiem język miłości jest naturalny, a jej pobudki są dobrowolne. Jednak z tego powodu, że nie jesteśmy jeszcze doskonałymi w miłości, opis św. Pawła pokazuje jak niedorzecznym byłoby nazywanie miłością tego, co nie byłoby godne jej miana. Apostoł mówi: „Miłość jest nieskwapliwa, dobrotliwa jest (dobrotliwa jest nawet dla niewdzięcznych i niepobożnych, starając się przyświecać dobrym przykładem i przez to wskazywać lepszą drogę. Miłość niezajrzy (czyli nie zazdrości, ale raczej cieszy się z powodzenia drugich). Miłość nie jest rozpustna, nie nadyma się (w miłości nie ma pychy ani rozkoszowania się w wystawności lub w próżnej chwale, ale raczej występuje pokora i skromność). Miłość nie czyni nic nieprzystojnego (jest zgodna ze swoim wyznaniem w całej działalności). Nie szuka swoich rzeczy (nie zabiega tylko o swoje korzyści, ale bardziej o dobro i błogosławieństwo drugich. Nie jest porywcza do gniewu (stara się odpowiednio uwzględniać słabości drugich). Nie myśli złego (jest powolna do przypisywania złych pobudek i skłonna dostrzegać i bronić wszelką dobrą intencję. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy (nie ma upodobania w słuchaniu ani w mówieniu złych rzeczy lub jakiejkolwiek niegodziwości, lecz rozkoszuje się prawdą Bożą i jej owocem rozwiniętej świątobliwości). „

      „Miłość wszystko okrywa (umie odpowiednio uwzględnić słabości ciała); wszystkiemu wierzy (wierzy w przezwyciężającą moc miłości ku wspieraniu słabych i błądzących w walce z grzechem); wszystko cierp i (znosi potrzebne urągania i doświadczenia wiary i cierpliwości w umiejętnych wysiłkach budowania i wzmacniania słabych. „

      Dziecko Boże, które w taki sposób stara się objawiać i rozwijać w sobie ducha miłości, niezawodnie coraz bardziej będzie podobne do swego Mistrza. Zauważmy, jakie sprzeciwy grzeszników przeciwko sobie Pan podejmował. Jak cierpliwie znosił słabości i nieudolności swych uczniów. Jak wiernie uczył ich i prowadził do naśladowania Go! W Nim mamy doskonały wzór samoofiarniczej miłości – wzór wystawiony nam do naśladowania.

      Może, ktoś, wnikając w to przepiękne prawo miłości, powie: Chciałbym być powodowany tą tak wzniosłą zasadą, lecz niektórzy ludzie są tak podli i nędzni, że nie mogę ich miłować. Czy rzeczywiście jesteś pewien, że nie możesz miłować takich ludzi? Czy raczej grzech nie jest tym, czego nie lubisz i co powinno być znienawidzone przez każde serce miłujące Boga i sprawiedliwość? Może powiesz, że niekiedy trudno rozróżnić pomiędzy grzechem a grzesznikiem, czasami bywa i tak, t. j. wtedy, gdy odziedziczone słabości charakteru bywają podsycane, rozwijane, a nawet wychwalane, jak to często się czyni. Jest wszakże sposób zbadania rzeczywistych uczuć swego serca ku takim osobom. Czy byłbyś gotów chętnie uczynić im przysługę i dopomóc, gdyby było cię stać, aby mogli zobaczyć swą błędną drogę i zejść z niej? Czy możesz z gorliwością modlić się za nimi i cierpliwie znosić ich słabości, nieumiejętność i brak rozwagi, a przez zacny przykład starać się pokazywać im lepszą drogę? Jeżeli tak rzecz się ma, to grzech jest tym, czym się brzydzisz, a nie grzesznik. Grzech masz zawsze nienawidzić, lecz grzesznika nigdy. Miłość nie prędzej może się odwrócić od współbliźniego aż nieomylny sąd Boży orzeknie, że grzech i grzesznik są nierozdzielnie z sobą złączeni.

      Miłość jednakże, właściwie różni się w rodzaju i stopniu, odpowiednio do godności obiektu, na którym się ześrodkowuje. Jest miłość uwielbiająca, miłość sympatyzująca i miłość litująca. Ta pierwsza jest najwyższą miłością i darzyć nią można właściwie tylko to, co jest prawdziwie zacne i godne uwielbienia. Pod tym względem nasz Ojciec Niebiański i Pan nasz Jezus Chrystus zasługują na naszą najwyższą i najgorętszą miłość, a wszyscy nasi dobrzy, zacni i prawdziwi współbliźni, w miarę jak zbliżają się do chwalebnego wyobrażenia Bożego, mogą również być darzeni tą uwielbiającą miłością. Tego rodzaju miłością jest miłość niewinnego dziecka i taką powinna być również miłość małżeńska. Wybrany towarzysz (lub towarzyszka) życia powinien być umiłowany w tym najwyższym znaczeniu, także rodzicielskie i synowskie uczucia powinny opierać się na tej samej podstawie, a wtedy te najdroższe więzy pokrewieństwa będą zbliżone do niebieskich.

      Miłością sympatyzującą możemy darzyć najsłabszych, którzy usilnie starają się pokonywać piętrzące się trudności i wspinać do lepszego życia. Takim osobom możemy przyjaźnie podać sympatyczną i pomocną dłoń. Jeżeli wyprzedziliśmy takich o krok lub dwa i jeżeli w naszym wspinaniu się napotykamy na mniej trudności, dziękujmy za to Bogu i używajmy naszej przewagi w dopomaganiu słabszym.

      Jest jeszcze miłość litująca się nad upośledzonymi nieumiejętnością i grzechem do takiego stopnia, że nawet nie potrafią wznieść swego wzroku ku niebu, by otrzymać początkowe natchnienie do lepszego życia. Czy chcielibyśmy zgromić tych tak zdegradowanych, lub dodać jednego sińca więcej tym już tak zsinionym upadkiem? O! nie. Miłość lituje się choćby nad najgorszym, sympatyzuje i z najsłabszym, uwielbia najprawdziwszych, najczystszych i najzacniejszych zarówno na ziemi, jak i w niebie. Toteż nasz Pan miłował nade wszystko naszego najchwalebniejszego Ojca Niebiańskiego, najczulszą sympatyczną miłością miłował swych uczniów, a cudowną miłością litującą umiłował On wszystkich synów i wszystkie córki Adama aż do stopnia oddania swego życia na okup za nich. Starajmy się iść za tym wzorem i kroczyć Jego śladem.
W. T. 1891 – 140

poprzednia stronanastępna strona