Sztandar Biblijny nr 66 – 1993 – str. 59

było możliwe aż do złożenia i przyjęcia ofiary za grzech. Jedyną rzeczą odpowiadającą temu było zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa w czasie Jego poświęcenia się i chrztu w Jordanie. On, będąc doskonały, tam otrzymał Świętego Ducha adopcji w tym samym znaczeniu, lecz „nie pod miarę”; ci, którzy otrzymali tego Ducha Świętego w Pięćdziesiątnicę, otrzymali go pod miarę, to znaczy w ograniczonym stopniu (Jan 3:34). Jakkolwiek wszyscy uczniowie byli „napełnieni” Duchem, to jednak z powodu słabości i niedoskonałości ich organizmów, byli oni w stanie otrzymać go w ograniczonej mierze, przy czym miara ta była różna w poszczególnych przypadkach, stosownie do naturalnych usposobień itd.

      Święty Boski Duch był rzeczywiście różnymi sposobami manifestowany wcześniej, lecz wszystkie poprzednie manifestacje różniły się od tej. Dla przykładu, była to święta moc Boża, która unosiła się nad wodami w związku ze stworzeniem świata (1Mojż. 1:2). Apostoł Piotr też oświadczył, „od Ducha Świętego pędzeni będąc, mówili święci Boży ludzie” – mechanicznie (2Piotra 1:21). On dodatkowo wyjaśnia, że nie rozumieli oni tego co mówili i pisali, ponieważ ich wypowiedzi i pisma nie były dla nich, ale dla nas w Wieku Ewangelii.

DYSPENSACJA DUCHA ZACZĘŁA SIĘ OD JEZUSA

      Dlatego mamy rozpoznać fakt, że dyspensacja ducha miała swój początek w Jezusie, gdy miał On trzydzieści lat, lecz jeśli chodzi o innych to jej rozpoczęcie nastąpiło w poświęconych w Pięćdziesiątnicę, jak to jest zapisane w tej lekcji. Nie powinniśmy jednak myśleć, że te Pięćdziesiątnicowe wylania Ducha i chrzty wymagają powtórzenia, ponieważ Duch Święty w ten sposób raz wylany na kościół, pozostawał, trwał z kościołem, nie będąc wycofany i na nowo wielokrotnie wylewany.

      Niektórzy wywnioskowali, że był czas, gdy Ducha Świętego wcale nie było na świecie. Lecz do takiego wniosku doszli, ponieważ poszukiwali go w złym kierunku lub w mylnych okolicznościach. W czasach gdy nominalny kościół składał się z powierzchownych wyznawców rozwinął się w nim „kąkol” tak, że „pszenica” nie mogła być łatwo odróżniona, to jednak mamy pewność, iż Pan nie pozostał bez świadka i że nawet w najmroczniejszych godzinach średniowiecza istnieli pewni prawdziwi ludzie Boży na świecie, pewni przedstawiciele Chrystusa, a zatem posiadający Ducha Świętego. Tacy dlatego stanowili sól ziemi i wielkie światła świata, choć wokół nich ciemność była ogromna, a jej wpływ był tak silny, że nie można znaleźć żadnego zapisu prawdziwego Kościoła, ale tylko zapisy odstępstwa od wiary.

      Duch Święty, zgodnie z obietnicą naszego Pana, był zesłany tylko dla klasy poświęconej i miał pozostawać w klasie prawdziwego Kościoła. A my i wszyscy inni, którzy odtąd wchodzimy w społeczność z naszym Panem, dostajemy się w ten sposób pod wpływ Ducha Świętego, naszego słusznego udziału i przywileju. Przez tego Ducha my wszyscy otrzymaliśmy nowy umysł, serce i wolę, i w ten sposób oczekujemy wypełnienia niezmiernie wielkich i kosztownych obietnic.

      Było to właściwe, aby danie Ducha Świętego nastąpiło z pewną widoczną demonstracją i manifestacją, ale nie tylko po to, aby wywrzeć wrażenie i przekonać Apostołów i pierwotny Kościół, ale także dla korzyści tych, którzy później powinni byli wejść w pokrewieństwo z Kościołem. Wiara musi mieć podstawę, na której spoczywa; upewnienie, że na początku było takie bezpośrednie uznanie ofiary Zbawiciela oraz Boskie przyjęcie tych poświęconych, którzy Jemu ufali.

      Gwałtowny wiatr odpowiednio reprezentował tego Świętego Ducha. W istocie oba greckie słowa określające „ducha” i „wiatr”, są z tego samego źródłosłowu pneo, z którego pochodzi słowo pneuma. Wiatr jest najlepszą ilustracją Ducha Bożego, ponieważ jest potężny, a jednak niewidzialny. Rozdzielone języki „na kształt ognia” lub światła, były także odpowiednimi symbolami uczącymi Kościół czegoś odnośnie Boskiej mocy, jaka zstąpiła na Kościół.

      Podobnie język przedstawiał wpływ jaki Bóg wywiera podczas wieku Ewangelii jako środek działania Jego ducha w wykonywaniu pracy, jaką On zamierzył obecnie wykonać, gdyż „upodobało się Bogu, przez głupie kazanie zbawić wierzących” (1Kor. 1:21). Ten sposób kazania nie jest głupim sposobem, ponieważ jest to Boski sposób. Ale jest to tak różna metoda od tej, jaką mógłby wybrać naturalny człowiek, że dla niego wydaje się sposobem niemądrym. Prawdziwie, na początku tego wieku języki, głoszenie Ewangelii, były dodatkiem do cudownych „darów” wśród ludu Pańskiego, lecz nie były one zamierzone na stałe, jak to wyjaśnia Apostoł (1Kor. 13:8). Po Apostołach, którzy jedynie mieli moc udzielania tych darów, gdy umarli, dary te stopniowo same z konieczności przestały istnieć. Od tego czasu język głoszenia był praktycznie jedynym instrumentem jakiego Pan używał w związku z Jego wielką pracą powoływania i uświęcania owego szczególnego ludu.

      Niektórzy podobieństwo tych języków do ognia nieprawidłowo identyfikują z proroctwem Jana Chrzciciela, odnoszącym się do Chrystusa i mówiącym: „ten was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mat. 3:11, 12). Słowa Jana nie były adresowane do uczniów, ale do różnorodnego grona Jego słuchaczy, przy czym niektórzy z nich byli naprawdę Izraelitami a inni, jak on sam oświadczył, byli rodzajem jaszczurczym. Błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy rzeczywiście było wypełnieniem części przepowiedni Jana, tej mianowicie, która

poprzednia stronanastępna strona