Sztandar Biblijny nr 64 – 1993 – str. 43

      My, którzy zrozumieliśmy niewymowną łaskę naszego Ojca jako cenniejszą od obecnego życia ze wszystkim tym, co mogłoby nam ono dać, którzy z radością złożyliśmy na Jego ołtarzu każdą ziemską rzecz, każdą nadzieję i ambicje, każdą zdolność naszej istoty – z radością powinniśmy innym opowiadać dobrą nowinę zbawienia. Chętnie opowiadamy chwałę Tego, który powołał nas z ciemności do swego wspaniałego światła. Posłannictwo to jest zbyt cenne, by je zatrzymać! Gdybyśmy go nie ogłaszali, stałoby się niczym płonący ogień w naszych kościach; musimy je głosić. Cieszymy się, że opowiadanie go często przynosi nam kłopoty, pociąga za sobą koszty, niezrozumienie i prześladowanie byłych przyjaciół i, być może, zerwanie więzów rodzinnych. Cieszymy się, że przynosi to nam dezaprobatę świata i zorganizowanego kościelnictwa.

TEKST TEN SZCZEGÓLNIE DOTYCZY POŚWIĘCONYCH

      W naszym tekście Dawid proroczo mówił szczególnie o kościele Chrystusowym. Ściśle mówiąc, słowa te mogą stosować się jedynie do świętych Boga. W ogólności jednak zasady te dotyczą wszystkich. Tylko ci, którzy chodzą i rozmawiają z Bogiem, mogą pojąć Jego łaskę jako cenniejszą i bardziej pożądaną niż ziemskie życie. Gdybyśmy poprosili zwykłego chrześcijanina o rozważenie tej kwestii i udzielenie nam odpowiedzi, czy zamieniłby ziemskie życie na łaskę Pana – stawiając na jednej szali wszystkie dobre rzeczy, nadzieje, ambicje, związki rodzinne, pozycję społeczną, kościelnictwo, szacunek ludzi, a na drugiej łaskę Boga – zapewne zawahałby się, a w końcu wybrałby rzeczy obecnego życia.

      Powodem takiego wyboru jest to, że tacy nie cenią zbyt wysoko Boskiej łaski. Słyszeli i uwierzyli w pewne rzeczy o Wszechmocnym, niektóre prawdziwe, niektóre fałszywe; jednak wypaczony obraz Boskiego charakteru i planu wraz ze świeckimi wpływami, które ich otaczają w dużym stopniu zneutralizował, zrównoważył i uczynił nieskutecznymi poznane przez nich prawdy, a tym samym spowodował brak zaufania do rzeczy niewidzialnych. Dlatego sprawy tego świata oceniają wyżej niż Boską łaskę.

      Jeśli ci, którzy przez poznanie planu wieków dochodzą do zrozumienia miłosierdzia i dobroci Pana, jeżeli w ogóle są dziećmi Bożymi – są poddawani próbie. Jeśli zadowoli ich jedynie stwierdzenie, że nie ma żadnego miejsca wiecznych mąk i że miłosierny plan Boga obejmuje cały rodzaj ludzki, ich serca nie zostają pobudzone do zareagowania na ten przejaw Jego wielkiej miłości. Tacy pójdą dalej swoją drogą, ciesząc się, że zostali wyzwoleni z niewoli błędu, lecz będą jak tych dziewięciu trędowatych uleczonych przez Mistrza, którzy nie wrócili do Niego, by oddać Mu chwałę czy ofiarować się na służbę dla Niego. I taka, niestety, jest większość! Znajdujemy się teraz w wielkim dniu próby: Kto będzie mógł znieść próbę tego złego czasu?

BÓG SŁOŃCEM NASZEJ DUSZY

      Ta miłosierna łaska Boga, tak bardzo ceniona przez Jego prawdziwy lud, nie jest łaską dotyczącą tylko perspektyw i nadziei w przyszłości, lecz jest także błogosławionym dobrem obecnego życia. Stopniowo osiąga on taką ocenę społeczności z Panem, że jakiekolwiek przerwanie tej społeczności prowadzi do dramatu duszy. Sprowadza bolesną pustkę, której nic innego nie jest w stanie wypełnić. Uczucie to jest pięknie wyrażone w pieśni, którą często śpiewamy:

 „Słońce mej duszy, mój drogi Ojcze,
Nie znam żadnej nocy, gdy jesteś blisko.
O, niech nigdy nie pojawi się ziemska chmura,
By skryć Cię przed wzrokiem twego sługi!”

      Prawdziwe dziecko Boga kroczy tak blisko Niego, że nic – bez względu na to, jak cenne i słodkie dla cielesnego człowieka – nie będzie mogło odsunąć od niego twarzy jego Ojca. Byłoby to uznane za nieszczęście, z którym nic innego nie mogłoby się równać. Odciąłby on raczej każdą rzecz, choćby tak cenną jak prawa ręka, lub wyrzucił ze swego życia cokolwiek równie cennego jak oko, tak by nie było to przeszkodą między nim samym a jego niebiańskim przyjacielem, którego umiłował nade wszystko. Dla takich Bóg naprawdę jest słońcem ich duszy, bez którego życie stałoby się czarną nocą.

CIEMNOŚĆ NIENAWIDZI ŚWIATŁA

      Niektórzy rzekomi uczniowie Chrystusa mogą powiedzieć, że chrześcijańskie życie nie powoduje utraty ziemskich przyjaźni; że taki pogląd jest przesadą; że jest to krańcowe pojęcie o tym, co jest wymagane od chrześcijanina; że postępowanie prowadzące do takich skutków jest nierozsądne. Ale nie! Słowa naszego Mistrza są równie prawdziwe dzisiaj, jak wtedy, gdy były wypowiadane: „Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata . . . przetoż was świat nienawidzi” (Jan 15:19). Oświadczenie Apostoła wciąż pozostaje aktualne: „Aleć wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą” (2Tym. 3:12).

      Dlaczego Mistrz utracił pozycję społeczną i przychylność kościelnictwa za Jego dni? Dlaczego teologowie i dostojnicy wśród znawców religii chowali przed Nim swoją twarz? Dlaczego w końcu tak się na Niego zawzięli, że ukrzyżowali Go? Czy dlatego, że źle postępował? Nie! Chodził, wszędzie czyniąc dobro. To dlatego, że mówił prawdę. Ogłaszał prawdy, które oni sami uznawali za takie, lecz z którymi tak wymieszali „tradycje starszych”, że byli zbyt ogłupieni, upici i zaślepieni, by zrozumieć cokolwiek prócz wypaczonego obrazu dzieła i nauk naszego Pana. Ich serca nie znajdowały się we właściwej postawie wobec Boga. „Ciemność nienawidzi światła”.

      Prześladowania Mistrza nie przyszły ze świata zewnętrznego, lecz od rzekomego ludu świętego Jego dni. Tak było od tamtej pory, i tak jest dzisiaj. Ci, którzy obecnie przeciwstawiają się prawdzie, to nie światowi ludzie spoza kościołów, lecz najczęściej gorliwi sekciarze zaślepieni przez szatana jego fałszywymi doktrynami i przekręceniami. Nie powinniśmy być zatem zaskoczeni, że wszędzie tam, gdzie znajdzie się prawda, będzie ona dzielącym mieczem (jak oznajmił nasz Pan). Takie okoliczności stają się próbą dla naśladowców Jezusa. Czy jesteśmy gotowi znosić nienawiść, pogardę, lekceważenie, jakie niesie z sobą wierność prawdzie? Czy miłosierna łaska naszego Ojca jest dla nas czymś większym, daleko większym niż uśmiechy całego świata – czymś znacznie większym niż samo życie?

WSPANIAŁA HARFA WIEKÓW

      Jeśli tak, możemy iść naprzód w Jego imieniu, radując się w drodze, chwaląc Go naszymi ustami

poprzednia stronanastępna strona