Sztandar Biblijny nr 32 – 1988 – str. 115
potępienia ciągle jeszcze pozostającego nad światem. Pismo Święte pokazuje, że Bóg ma inny sposób na traktowanie świata i inny czas dla niego. On będzie zajmował się światem w czasie Tysiącletniego Królestwa Chrystusa (Dz. 17:31), tak rozpraszając jego ciemność, aby przebaczyć mu i wybawić go od grzechów oraz podnieść do ludzkiej doskonałości. W międzyczasie Bóg tylko członków Kościoła traktuje jako swoich synów i właśnie Kościół jest tą klasą, o której mówi Apostoł w 1Kor. 12:1-11.
Klasa Kościoła swoją egzystencję rozpoczęła w dniu zesłania Ducha Świętego. Dlatego też mówimy, że dzień ten wytycza początek najważniejszej ery w sprawach Kościoła. Prawdą jest, że Jezus powołał swoich uczniów i opowiedział im o różnych sprawach w czasie swojej służby. Lecz opuszczając ich, poinformował jednocześnie, żeby czekali i nie zaczynali swojej pracy dawania świadectwa, dopóki we właściwym czasie nie zostaną do tego upoważnieni przez Ojca, w porę upełnomocnieni przez Ducha Świętego (Dz. 1:3-8). Zatem to będzie ich upoważnieniem, które da im potrzebne kwalifikacje, aby w wieku Ewangelii mogli być rzecznikami i ambasadorami Ojca oraz Syna.
Ojciec nie mógł uznać członków klasy Kościoła za synów przed zesłaniem Ducha Świętego, ponieważ aż do czasu przedstawienia zasługi Chrystusowej na ich korzyść byli oni takimi jak reszta świata – wciąż jeszcze grzeszni i potępieni. Kiedy nastąpiło błogosławieństwo zesłania Ducha Świętego, pokazało ono, że Jezus wstąpił przed oblicze Ojca, który przyjął Go łaskawie, ocenił Jego wielkie dzieło ofiary i zaakceptował ją jako zadowalającą za grzechy Kościoła, domowników wiary. Właśnie na podstawie tego przebaczenia grzechów, a także na podstawie poświęcenia się uczniów Bogu i Jego służbie, spłodzenie z Ducha stało się wówczas ich udziałem.
DARY DUCHA
Powinniśmy rozróżniać dary Ducha od owoców Ducha. Owoce Ducha Świętego to rozwój serca i charakteru, który następuje szybciej lub wolniej, zależnie od postawy i otoczenia każdej spłodzonej z Ducha osoby. Te owoce Ducha, mówi nam Apostoł, są dostrzegalne. Są one jawne, takie jak cichość, dobrotliwość, cierpliwość, nieskwapliwość, braterska miłość, bezinteresowna miłość, radość, pokój itd. (Gal. 5:22, 23).
Owoce te muszą być rozwijane w naszych sercach; oznacza to większe lub mniejsze okazywanie ich w naszych słowach i uczynkach jak również w naszych myślach. Im dojrzalszy chrześcijanin, tym dojrzalsze owoce, jeśli nie ma owoców, nie ma także chrześcijanina, gdyż jak Apostoł mówi: „jeśli kto Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego” (Rzym. 8:9). Lecz ów Duch Chrystusowy i owoce Ducha mogą być mniej lub bardziej zacienione przez słabości ciała i nie wszyscy mogą dostrzec do
kol. 2
jakiego stopnia brat, który jest cieleśnie słaby, naprawdę bojuje dobry bój przeciwko duchowi tego świata, duchowi przeciwnika i dążeniom własnego ciała.
Tylko Bóg zna serce, zatem my nie możemy sądzić niczego, co dotyczy stopnia wierności. Jakkolwiek możemy i powinniśmy osądzać, czy dostrzegamy lub nie, dobre albo złe owoce u nas samych bądź u innych, którzy utrzymują, iż są naśladowcami Jezusa. Nasz Mistrz powiedział: „Z owoców ich poznacie je; izali zbierają z ciernia grona winne, albo z ostu figi?” (Mat. 7:16). Z pewnością nie! Ciernie i osty są złymi owocami należącymi do złej natury a nie owocami Ducha, owocami Pańskimi, należącymi do nowej natury.
Kiedy nastąpiło zesłanie Ducha Świętego, ci uczniowie, którzy już przyjęli Jezusa, nie byli przygotowani do natychmiastowego objawienia bogatych, dojrzałych owoców Ducha Świętego. Taki rozwój wymaga dni, tygodni, miesięcy, lat. Aż do tego czasu oni byli naturalnymi ludźmi. Zaledwie kilka dni wcześniej Jezus powiedział do nich: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dzieci, żadnym sposobem nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego” (Mat. 18:3). Jezus spostrzegł, że toczyła się między nimi walka o to, kto powinien być największy i że jest to całkowicie przeciwne właściwemu duchowi, którego oni muszą posiąść, jeżeli ostatecznie chcą być zaliczeni za godnych uczestniczenia w Jego Królestwie. Rozumiemy zatem, dlaczego bracia oczekujący w dniu zesłania Ducha Świętego w górnym pokoju, nie mogli okazać wówczas owoców Ducha. Bardzo było potrzebne im i nam jakieś objawienie łaski Bożej, aby w ten sposób Bóg pokazał, że Jezus wykonał swoją część w dziele Ojca i że Jego ofiara złożona dla naszej korzyści była przyjemna Ojcu. Bóg zamanifestował to przyjęcie przez obdarowanie poświęconych wierzących pewnymi darami, które w żadnym znaczeniu tego słowa nie były owocami Ducha.
WYLANIE DUCHA W DZIEŃ PIĘĆDZIESIĄTNICY
Dary te, szeroko rozpowszechnione w pierwotnym Kościele, były cudowne. Ci, co otrzymali dary Ducha, zostali obdarzeni zdolnością mówienia jakimś językiem, którego przedtem nie znali. Drudzy mieli dar tłumaczenia języków obcych, którymi mówili inni; niektórzy otrzymali dar uzdrawiania, a inni mieli moc czynienia jeszcze innych cudów.
Te dary służyły potrójnemu celowi: (1) Ukazywały one łaskę Bożą i to, że łaska przyszła przez Chrystusa, a zatem dowodziły, że wstąpił On do nieba i że Jego całe dzieło odkupienia zadowalało Ojca. (2) Były one dla ludu dowodami, że Bóg jest z ludźmi posiadającymi owe dary. To wiodło tych, którzy miłowali Boga do zbadania poselstwa przynoszonego przez tych ludzi. (3) Dla uczniów były one zapewnieniem, że postępują właściwą drogą, że Bóg błogosławi im i ich prowadzi.