Sztandar Biblijny nr 213 – 2006 – str. 72

      Apostoł oświadcza: „A chociaż znaliśmy Chrystusa według ciała, lecz już teraz więcej nie znamy” (2Kor. 5:16). Od czasu Swego zmartwychwstania On jest istotą duchową i jako taki jest niewidzialny dla ludzkiego wzroku (Filip. 2:7-11; Jana 6:51). Jest to powód, dla którego uczniowie pytali Jezusa o znak, przez który będą mogli rozpoznać Jego obecność (Mat. 24:3). Z drugiej strony, gdyby On miał przyjść z brzmieniem literalnej trąby i każdy ujrzałby Go literalnym wzrokiem, po co udzielałby w Biblii znaków, dzięki którym moglibyśmy poznać Jego obecność? Czyż nie dostrzegacie, że te biblijne znaki są symboliczne, nie literalne, i że świat ostatecznie rozpozna Chrystusa w Jego drugiej obecności przez objawianie złych czynów w „wielkim ucisku” dokonującym się obecnie w ludzkim społeczeństwie – w dziedzinie religijnej, rządowej, biznesu i finansów – w nich wszystkich dokonuje się nieopisane spustoszenie, któremu towarzyszy światowa wojna, światowa rewolucja i ogólnoświatowa anarchia. Do tego smutnego stanu spraw dochodzi niedoskonałość naszej planety, z niezliczonymi klęskami wywołanymi przez powodzie, tornada, huragany, tsunami, trzęsienia ziemi, lawiny, itp.

      Jako słudzy Pana, powinniśmy być bardziej niż tylko oświeconym ludem: My jesteśmy również poświęceni Bogu; my poddaliśmy nasze „prawa” woli Bożej, umieściliśmy samych siebie w Pańskich rękach, jesteśmy przez Niego uczeni i uznajemy, że jesteśmy obecnie przystosowywani i przygotowywani do naszego miejsca w Jego Królestwie. Nie powinniśmy mylić niebiańskiego powołania z ziemskim dziedzictwem, które wciąż należy do przyszłości. Wielu nie uświadamia sobie, że Boski program posunął się poza to, co wydarzyło się w czasie pierwszego przyjścia Jezusa. Że powołanie do Kościoła było otwarte przez prawie 1900 lat, lecz obecnie jest zamknięte. Duchowe wybrane klasy zostały już zgromadzone, a ci z nas, którzy pozostają, oczekują na ziemskie Królestwo Chrystusa, które wkrótce będzie ustanowione na gruzach imperium szatana.

      Jeśli jesteśmy prawdziwymi chrześcijańskimi pracownikami i sługami podobnymi do naszego Mistrza – Filip. 2:7, jesteśmy poświęceni tak jak On, a znajdując się pod Boską opatrznością, nie powinniśmy oczekiwać swych praw w czasie trwania tego obecnego złego świata ani ubiegać się o nie; lecz przeciwnie, my poddajemy się woli Bożej – czynieniu woli Pana, na ile mamy ku temu sposobność i aby ta wola wykonywała się w nas, zgodnie z Pańską mądrością i opatrznością. Jeśli jesteśmy uciskani lub niesprawiedliwie traktowani, oczekujmy wyzwolenia od Pana i w jakikolwiek sposób ono nadejdzie, przyjmijmy to jako Boskie zarządzenie. A jeśli Bóg nie zapewni nam wyzwolenia rozsądnym i sprawiedliwym sposobem, przyjmijmy to jako zrządzenie Jego opatrzności, zwróćmy się do Niego z podziękowaniem za Jego czujną troskę i starajmy się uczyć lekcji cierpliwości oraz przejawiajmy długie znoszenie, którego te próby mogą od nas wymagać, w takim wypadku uznając je, niezależnie od kogo pochodzą, za dozwolone przez Pana, jeśli nie nakazane przez Niego i zamierzone dla naszego dobra i duchowego rozwoju.

      Na każdej ścieżce świeckiego życia, prawdziwi chrześcijanie są jedynymi osobami, które wiedzą czym naprawdę jest zadowolenie. Inni ubiegają się o osiągnięcie praw i naprawienie wyrządzonych im krzywd, jedynie rozwijając coraz bardziej ducha samolubstwa w swych własnych sercach i ogólnie sprowadzając na siebie coraz więcej kłopotów i niezadowolenia. Tylko prawdziwy chrześcijanin może powiedzieć: „Jestem zadowolony z tego, co mnie spotyka, odkąd prowadzi mnie Boska ręka”; takie stanowisko on może osiągnąć jedynie przez przejawianie żywej wiary, a tę żywą wiarę może okazywać w życiowych sprawach tylko wtedy, gdy dokonał poświęcenia się Panu, a poświęcenie samego siebie może realizować tylko wtedy, gdy zdobył pewną wiedzę o Boskim charakterze i planie.

      BS ’06, 66-71