Sztandar Biblijny nr 192 – 2004 – str. 24

SŁUDZY BOGA I CZŁOWIEKA

Drugi z serii artykułów o pobożnych mężczyznach i kobietach, których życie kształtowało kulturę, w której żyjemy.

IRA D. SANKEY

      Ten wspaniały śpiewak pieśni  ewangelicznych wniósł entuzjazm i natchnienie w kampanię głosicieli odnowy religijnej Moody’ego z końca XIX wieku, które przygotowało serca tysięcy ludzi na przyjęcie posłannictwa tego słynnego ewangelisty. Bardziej niż inni, Sankey utorował drogę erze pieśni ewangelicznych, które do życia zwykłych, bojących się Boga ludzi, wniosły porywające środki wyrażania ich oddania dla Zbawcy. I nawet wielu tych, którzy nie mieli widocznych religijnych skłonności, zostało pociągniętych do wiary i poświęcenia przez słuchanie Ewangelii w pieśniach.

      Ira David Sankey urodził się w Edynburgu, w zachodniej Pensylwanii, 28 sierpnia 1840 roku, jako syn pobożnych metodystów, Davida i Mary Sankey. Kiedy był małym chłopcem, jego główną przyjemnością było zbieranie się razem z rodziną przy kominku i śpiewanie pięknych, starych pieśni. Ojciec, David, śpiewał wspaniałym basem, a inni także łączyli swe głosy w harmonijnym wysławianiu. Młody Ira szybko się uczył i w wieku ośmiu lat potrafił czytać nuty i prawidłowo śpiewać wiele pieśni.

ROZWÓJ DUCHOWY

      W swej autobiografii Ira Sankey ciepło wspomina pana Frazera, który zabrał go do Szkoły Niedzielnej razem z własnymi dziećmi i wszczepił w niego pierwsze ideały „świętego życia.” Ira przypomina swoje nawrócenie w wieku 16 lat, przez które prawdopodobnie ma na myśli swe zupełne oddanie służbie dla Chrystusa.

      W 1857 roku zaangażował się w Metodystycznym Kościele Episkopalnym w Newcastle, gdzie przeprowadziła się jego rodzina i został kierownikiem Szkoły Niedzielnej i przewodniczącym chóru. Dawniej używanie organów w kościele uważano za światowość, a nawet niegodziwość i w celu wyznaczenia tonacji pieśni używano kamertonu. Lecz czasy się zmieniły i Sankey opisuje, jaki zaszczyt odczuwał, gdy przewodniczył w grze na organach, kiedy pierwszy raz zostały wprowadzone do kościelnych nabożeństw.

„TEN CHŁOPAK NIGDY NICZEGO NIE OSIĄGNIE…”

      Głównym zainteresowaniem tego młodego człowieka zatrudnionego w banku, którego prezesem był ojciec, zawsze była muzyka. Gdy pewnego razu wrócił do domu z kongresu muzycznego w Ohio, ojciec z żalem zauważył, że jego syn tylko „jeździ po kraju z kościelnym śpiewnikiem pod pachą”, na co jego matka odparła, że „woli widzieć go ze śpiewnikiem pod pachą niż z butelką whisky w kieszeni!”

      Po wybuchu amerykańskiej wojny secesyjnej w 1861 roku, Ira Sankey znalazł się wśród pierwszych, którzy zaciągnęli się do armii w odpowiedzi na wezwanie Abrahama Lincolna. Wysłany do Maryland, zorganizował chór w żołnierskim obozie i prowadził śpiew, często towarzysząc kapelanowi w posługach religijnych. Kiedy okres jego służby w armii dobiegł końca, Ira wrócił do pracy przy swoim ojcu, którego Prezydent Lincoln mianował Ministrem Skarbu Państwa.

      Chętnie go widziano jako solistę na spotkaniach Szkoły Niedzielnej i innych zgromadzeniach, lecz on najwidoczniej nie myślał o karierze muzycznej i nigdy nie pobierał zapłaty za swoje występy. Wydaje się, że on był jednym z tych utalentowanych trubadurów, dla których śpiewanie było tak naturalne i niezbędne jak oddychanie, i od czasów młodości jego nadzwyczajny, donośny głos przynosił chwałę Bogu i był wielkim błogosławieństwem dla ludu Bożego.

SPOTKANIE MOODY’EGO

      W 1867 Ira Sankey został mianowany sekretarzem nowo tworzonej organizacji Y.M.C.A, w Newcastle, a później jej przewodniczącym. Jako delegat na Międzynarodową Konwencję w Mineapolis, w 1870 roku, on pragnął się spotkać z dobrze znanym kaznodzieją, Dwightem L. Moody, którego tam się spodziewano. Ta sposobność pojawiła się na porannej sesji modlitewnej, która nie cieszyła się dużą frekwencją. Ira przypomina sobie usilną prośbę czcigodnego pastora, kiedy trochę spóźnił się na nabożeństwo i usiadł z tyłu: „Panie Sankey, śpiew brzmiał tutaj okropnie; chciałbym, żeby Pan zaczął, kiedy ten mężczyzna skończy się modlić, jeśli w ogóle skończy.”

      Gdy nadeszła sposobność Pan Sankey rozpoczął znaną pieśń: „Źródło napełnione krwią.” Zgromadzenie chętnie przyłączyło się do śpiewu i zapanował bardziej ożywiony nastrój. Ściskając po nabożeństwie dłoń Pana Moody’ego, Sankey zetknął się z człowiekiem, z którym dzięki Boskiej opatrzności, związał się na następne 30 lat.

      Sankey zareagował zdumieniem słysząc prośbę Moody’ego, aby usługiwał w jego kampaniach odnowy religijnej i na początku nie mógł potraktować tej propozycji poważnie. Dla żonatego człowieka, mającego małe dzieci i zapewnioną pozycję świecką oraz dającą zadowolenie służbę w Y.M.C.A, propozycja wydawała się wykluczona. „Lecz ja czekam na ciebie od ośmiu lat,” nalegał Pan Moody i siła perswazji tego wielkiego człowieka zmieniła bieg życia Sankeya.

WSPÓŁPRACA MOODY – SANKEY

      Ich wspólna działalność rozpoczęła się na początku 1871 roku w Chicago. Wielki pożar w październiku owego roku, który zniszczył miasto, przerwał ich plany,

poprzednia stronanastępna strona