Sztandar Biblijny nr 172 – 2002 – str. 64

I rzeczywiście tak jest: kiedy nie było żadnego innego współczującego wzroku, ani ramienia zdolnego do wybawienia, Bóg sam zmiłował się, a Jego ramię (Jego moc w Chrystusie) spowodowało zbawienie (Ps. 68:21; 98:1,2). Lecz w jaki sposób? Jak Bóg wyzwoli? Jak On może pozostać sprawiedliwym, a mimo to uwolnić swe potępione stworzenia spod wyroku Jego własnego prawa? Odpowiedzi dostarczają słowa Apostoła Pawła w 1 Kor. 6:20: „Albowiemeście drogo kupieni.” Bóg postanowił, że wszyscy, którzy zostali zaprzedani w niewolę grzechu i śmierci przez nieposłuszeństwo ich praojca, Adama, mają być kupieni przez wielkiego Zbawcę, który uwolni wszystkich, którzy przyjmą sprawiedliwe Boskie warunki i okoliczności.

RÓWNOWAŻNA CENA

      Jak nieposłuszeństwo było przyczyną pierwotnego zaprzedania się człowieka grzechowi i śmierci, tak odkupienie, odpowiednio do tego, jest rezultatem posłuszeństwa Jezusa aż do śmierci. Charakter tego odkupienia lub nabycia jest wskazany w znaczeniu słowa „okup”: równoważna cena. Jest to jedyna cena, przez którą ludzkość może być kupiona i w każdym znaczeniu tego słowa ona musi odpowiadać temu, co zostało utracone przez pierwotny grzech.

      Adam był doskonałym człowiekiem zanim zgrzeszył; dlatego, ktokolwiek miałby być jego odkupicielem, także musi być doskonały. Anioł czy archanioł nie mógł być okupem ani żadne z niższych zwierząt, nie mogło zaspokoić tej potrzeby dla upadłego człowieka. W swej sprawiedliwości Bóg zarządził sprawę w taki sposób, że tylko inny doskonały człowiek mógł dostarczyć dokładnie równoważnej ceny, aby zapłacić dług należący się Boskiej sprawiedliwości, uwolnić Adama i całą ludzkość z potępienia śmierci i przynieść nadzieję światu.

      Aby przygotować wielką ofiarę za grzech, w harmonii z Boską mądrością i planem, „jednorodzony od Ojca, pełen łaski i prawdy” (Jan 1:14), poddał się Ojcowskiej woli. To wymagało od Niego poniżenia się i przeniesienia Go z Jego chwalebnej natury i stanu do niższej natury i stanu człowieka – nie do upadłego stanu grzesznego świata, lecz do pozycji człowieczeństwa zanim nieposłuszeństwo wywołało Boskie potępienie.

      Posłuszny temu zarządzeniu, nasz Pan Jezus został „uczyniony ciałem” – otrzymał tę samą naturę jaką mieli ci zaprzedani w niewolę grzechu. On nie miał udziału w tym grzechu ani nie odziedziczył wynikających z niego niedoskonałości. Lecz Apostoł oświadcza, że On został uczyniony „mało mniejszym niż aniołowie w celu ucierpienia śmierci… aby przez łaskę Bożą skosztował śmierci za każdego człowieka” (Żyd. 2:9,KJV).

      Kiedy nasz Pan pojawił się w tym uniżonym stanie jako człowiek, rezygnując z Jego pierwotnej duchowej natury ze wszystkimi jej zaszczytami, On nie umarł w czasie tego procesu. Jego zmiana do ludzkiego stanu nie wymagała, aby stracił życie, lecz Jego życie zostało przeniesione w istotę natury ludzkiej – „urodził się z niewiasty” (Gal. 4:4). Zatem Słowo „ciałem się stało” (Jan 1:14). Chociaż jedynym celem Jego przyjścia na ziemię była śmierć, to On nie był już dłużej istotą duchową, lecz człowiekiem Chrystusem Jezusem, który umierając dał siebie samego jako nasz okup (1Tym. 2:5,6). Wyzbycie się tej chwały, którą On miał u Ojca zanim świat został stworzony, i stanie się „ubogim” dla nas, było jedynie przygotowaniem do wielkiej ofiary, która nastąpiła potem, rozpoczynając się Jego chrztem w Jordanie, a kończąc Jego śmiercią, jako człowieka, na Kalwarii (Jan 17:5; 2Kor. 8:9).

      Tak więc rozumiemy, że człowiek Chrystus Jezus był tą samą Istotą, która przedtem była bogata w duchowej naturze i chwale, i która dlatego mogła powiedzieć, nawet jako człowiek, „Pierwej niż Abraham był, jam jest” (Jan 8:58). Przez to stwierdzenie Pan szczególnie podkreślił fakt, że On ani na chwilę nie przestał istnieć podczas przeniesienia z wyższego do niższego stanu.

      Gdyby nasz Pan był naturalnym synem Józefa lub otrzymał życie z jakiegoś innego ludzkiego źródła, On odziedziczyłby wyrok ciążący na naszej rasie i słabości upadłej ludzkiej natury oraz podzieliłby zniewolenie świata przez grzech. Pismo Święte jasno stwierdza, że życie Jezusa nie pochodziło od ludzkiego ojca. „Grzechu w nim nie ma.” On był „święty, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników” (1Jana 3:5; Żyd. 7:26) – On był uczestnikiem ludzkiej natury, nie w jej upadłym stanie, lecz w jej doskonałości. Gdyby ktoś zapytał czy Jezus odziedziczył skażenie przez swą ziemską matkę, Pismo Święte odpowiada, że nie.

      Ten, który stał się naszym Odkupicielem, naszym Nabywcą, zdolny i chętny, aby zapłacić za nas dług, którego nikt inny nie mógł zapłacić, w zupełności solidaryzował się z Boskim celem. Kiedy nadszedł właściwy czas, On rozpoczął wielkie dzieło, które Ojciec dał Mu do wykonania. Jak Adam zanim zgrzeszył był doskonałym człowiekiem, tak według żydowskiego Prawa Zakonu, Jezus był uznany za takiego kiedy miał 30 lat i było wymagane, aby nasz Pan odłożył swą ofiarę aż do czasu, gdy osiągnął ten wiek i stał się, w najpełniejszym znaczeniu, człowiekiem Jezusem (4Mojż. 4:1-3, 23, 30; Łuk. 3:23). Wówczas, jako dokładny zastępca doskonałego Adama, Pan rozpoczął dzieło, przez poświęcenie samego siebie aż do śmierci. Symbolizował to Jego chrzest w wodzie, a w czasie trzech i pół roku wypełniał to przymierze śmierci, umierając codziennie, tak, że przy końcu tego okresu On mógł powiedzieć z krzyża, „Wykonało się.”

      Co się wykonało? Czy uwolnienie z niewoli grzechu? Nie; ci, za których odkupienie Pan oddal swoje życie, byli wciąż w niewoli. Tak więc, co zostało dokonane? Została dokonana ofiara, nic więcej. Ona wówczas nie została jeszcze przedstawiona Ojcu i chociaż przez Ojcowską moc nasz Pan został wzbudzony po trzech dniach, upewniając wszystkich, że Jego dzieło zostało dobrze i należycie wykonane, to nie wcześniej aż prawie po 50 dniach, kiedy Jezus wstąpił do nieba, On pojawił się przed Ojcem i użył swej zasługi przez przypisanie jej wierzącym. Pierwszą widzialną oznaką tego było wylanie ducha świętego na uczniów podczas Pięćdziesiątnicy.

poprzednia stronanastępna strona