Sztandar Biblijny nr 136 – 1999 – str. 43

      Na takiej ziemi nie było bezpośredniego światła, lecz rozproszone. Przypuszcza się, iż istniała wtedy niezmienna równowaga natury — często określana homeostazą. Na takiej ziemi różne zjawiska dobrze nam znane w ogóle nie mogłyby wystąpić. Nie mogłoby być tęczy.

ESCHATOLOGIA

      Doktryna o „czasie końca”, jak ona jest określana przez wielu chrześcijan, jest nierozerwalnie związana z obietnicą, którą właśnie rozważamy. Bóg zawsze ma jakiś cel na widoku. Jak wielokrotnie wykazywaliśmy na naszych łamach, Plan Boży ma za swój cel ostateczne zbawienie wszystkich — wybranych i niewybranych — wszystkich tych, którzy zupełnie Jemu oddadzą swoje serca i zaakceptują Jego prawo do panowania.

      Zanim to zbawienie będzie skuteczne, świat ludzkości musi zostać poddany dziejom pełnym doświadczeń, podczas których ludzkość zbiorowo zgromadzi pouczające lekcje. Jednym z końcowych doświadczeń będzie czas ucisku. Jest o nim mowa w obrazowych symbolach w 2Piotra 3:1-13. Cytujemy fragmenty:

      „(…) że się niebiosa, dawno stały, i ziemia z wody i w wodzie stanęła przez słowo Boże, Dlaczego on pierwszy świat wodą będąc zatopiony, zginął. Lecz te niebiosa, które teraz są, i ziemia temże słowem odłożone są i zachowane ogniowi na dzień sądu i zatracenia niepobożnych ludzi. (…)

      A on dzień Pański przyjdzie jako złodziej w nocy, w który niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone ogniem stopnieją, a ziemia i rzeczy, które są na niej, spalone będą” (wersety 5-10).

 „ON PIERWSZY ŚWIAT” ZAGINĄŁ

      Kiedy odrzucimy nierozsądny pogląd, iż ta planeta przed wielkim potopem była zastąpiona nową, prawda w tej sprawie nieodparcie się objawia. Nie tylko gwałtownie zmieniła się ekologiczna struktura planety, lecz także w naturalny sposób stary porządek społeczny zniknął z powodu powodzi. W tym miejscu zauważamy wartość analogii, jaką przedstawia nam Ap. Piotr.

      Ów Apostoł rysuje przed nami obraz bezmiaru zniszczenia, który w niczym nie ustępuje temu, co większość chrześcijan uważa za kataklizm będący w stanie zupełnie zmienić planetę. Obrazy takich kataklizmów zostały spopularyzowane przez filmy. Nie ulega wątpliwości, iż wydarzenia opisywane przez Apostoła mają charakter kataklizmu. To, co oznaczają jest istotną kwestią, dlatego też przeanalizujemy tę sprawę.

GWARANCJA TĘCZY WIECZNĄ

      W ostatnich latach wielkie powodzie w Stanach Zjednoczonych, Europie i ostatnio w Bangladeszu, z towarzyszącym im cierpieniem i zniszczeniem infrastruktury społecznej, skupiły na sobie uwagę światowych środków przekazu.

      Powodzie te, jakkolwiek mszczące by nie były, miały, w przeciwieństwie do biblijnego potopu, który ogarnął cały glob, jedynie zasięg lokalny.

      Tylko w niewielkim stopniu możemy docenić przemiany, jakie zaszły na naszej planecie ziemi na skutek wielkiego zalania ziemi przez powódź w czasach Noego. Od tamtego czasu nie było podobnego wydarzenia.

      Jest rzeczą naturalną, iż Noe i jego rodzina, nie rozumiejąc jasno, w jaki sposób powstał potop, który ogarnął ówczesny świat, mogli obawiać się kolejnego potopu. Bardzo właściwe było, że Bóg zwrócił ich uwagę na tęczę, kiedy ich zapewniał, że nigdy więcej cała ziemia nie będzie zalana wodą. My możemy dostrzec filozofię tego, podczas gdy Noe i jego rodzina przyjęli tylko sprawę przez wiarę, nie dostrzegając owej filozofii. My rozumiemy, iż kiedy ostatni z „pierścieni” otaczających ziemię opadł, nie mogło już być żadnego kolejnego potopu, ponieważ nie było żadnych wód ponad firmamentem, które mogłyby opaść na ziemię. Od potopu mamy stosunkowo umiarkowane zaopatrzenie w wilgoć w postaci chmur na niebie, a żadnego w postaci wielkiej powłoki za firmamentem.

WIEŻA BABEL

      Późniejsze pokolenia, kiedy rodzina Noego się rozmnożyła, o znaczeniu tęczy jako przymierza pomiędzy Bogiem i człowiekiem — gwarancji, iż nie będzie następnego potopu — zapomniały. Mądrzy tego świata w owym czasie byli na tyle nierozsądni, iż podjęli się wybudowania wielkiej wieży, na której szczyt mogliby wejść w przypadku następnej powodzi. Jako, że zlekceważyli oni Jego obietnicę, Bóg pozostawił ich samym sobie, by objawili swoje szaleństwo w trudzie i pocie czoła, który nie mógł przynieść żadnego pożytku.

      Jednakże na koniec, kiedy już w znacznym stopniu znużyli się tym herkulesowym zadaniem i kiedy nauczyli się przynajmniej w pewnej mierze cennej lekcji, Pan pomieszał ich języki, tak aby nawzajem nie mogli się zrozumieć ani współpracować ze sobą w żadnym tak olbrzymim przedsięwzięciu. Podzieleni przez różne języki i interesy rozproszyli się. Ich interesy zaczęły się różnić i stopniowo sposoby i zwyczaje temperamentu i języka połączyły regionalne i narodowe różnice.

      Święty Paweł mówi nam, iż to wszystko wcześniej było obmyśloną częścią Bożego planu i miało służyć najlepszym interesom ludzkości i przyczynić się do realizacji Boskich zamierzeń. Apostoł mówi w Dz.Ap. 17:26, 27, iż Bóg „uczynił z jednej krwi wszystek naród ludzki, aby mieszkał po wszystkiem obliczu ziemi, zamierzywszy przedtem rozrządzone czasy i zamierzone granice mieszkania ich. Aby szukali Pana, owaby go snać namacali i znaleźli, …”

      Jakże jedna część Słowa Bożego rzuca światło na drugą! Dzięki temu możemy dostrzec jak Boska Mądrość miała pieczę nad ostatecznymi sprawami ludzkości. Chociaż Bóg dozwolił, aby

poprzednia stronanastępna strona