Sztandar Biblijny nr 131 – 1999 – str. 2

 WILLIAM MILLER I RUCH „MILLERYTÓW”

      Jak wielu z naszych czytelników wie (zobacz, np. Przyjdź Królestwo Twoje, str.84-95, 118-124), William Miller i ruch przez niego zapoczątkowany spotkał się z dużym zainteresowaniem opinii publicznej nieco ponad sto lat temu. Chociaż on nie rozumiał wielu zarysów Prawdy tak jasno, jak my dzisiaj (ponieważ wiele z nich wówczas jeszcze nie było na czasie i nie mogły być zrozumiane), to wierzymy, że był jednym z członków siedmiu gwiazd z Obj. 1:16, 20 trzymanych przez Jezusa w jego prawej ręce (szczególnie wspomaganych, wspieranych, upoważnionych i nadzorowanych przez Niego), by nieść światło postępującej Prawdy na czasie ówczesnemu Kościołowi. Mimo, że nie jesteśmy adwentystami Dnia Siódmego, uważamy, iż Miller bardziej niż którykolwiek inny reformator w chrześcijaństwie kładł nacisk na (1) proroczą chronologię, (2) Wtóre Przyjście Chrystusa i (3) tysiącletnie panowanie świętych z Chrystusem. Wielki nacisk, jaki kładł na proroczą chronologię, przyciągnął wielu do jego ruchu i był głównym celem ataku jego przeciwników.

      Miller urodził się w Pittsfield, w Massachusetts, 15 lutego 1782 roku. Wkrótce potem jego rodzice przeprowadzili się do Low Hampton, w stanie Nowy Jork, gdzie został wychowany w religijnej atmosferze. Miał niezaspokojone pragnienie wiedzy i pomimo trudów i bardzo mizernych środków kontynuował swoją edukację, zazwyczaj korzystając z książek pożyczonych od sąsiadów i często czytanych nocą przy kominku w świetle palących się sosnowych drewien. W wieku dwudziestu kilku lat dostał się pod wpływ deistów i po przestudiowaniu pewnych filozofii oraz sceptycznych książek i gazet w końcu stał się zdeklarowanym sceptykiem. W 1803 roku poślubił Lucy P. Smith i przeniósł się do Poultney w stanie Vermont. W 1810 roku został mianowany porucznikiem w milicji w Vermont. Walczył w wojnie 1812 roku i w 1814 roku awansował do stopnia kapitana w Armii Stanów Zjednoczonych. Po wojnie (wraz ze swoją niewielką rodziną) ponownie osiadł w Low Hampton.

      Życie Millera nie miało jednak być jedynie życiem spokojnego farmera. Niespokojne nuty odzywały się w jego duszy. Chociaż uprzednio napełnił swój umysł sceptycyzmem, wskutek czego wiele rzeczy widział w niewłaściwym świetle, to cały czas pozostawało w nim uczciwe serce oraz pragnienie czegoś, czego nie mógł zrozumieć. Przejawem jego wewnętrznej walki jest następujące stwierdzenie: „Zagłada była zimną i przejmującą myślą, a odpowiedzialność pewnym zniszczeniem dla wszystkich. Niebiosa były jak mosiądz nad moją głową, a ziemia jak żelazo pod moimi stopami. WIECZNOŚĆ ! Czym była ? A śmierć, dlaczego istniała ? Im więcej rozumowałem, tym dalszy byłem odpowiedzi. Im więcej myślałem, tym bardziej rozsypane były moje wnioski. Usiłowałem przestać myśleć, ale mych myśli nie mogłem opanować. Byłem prawdziwie nieszczęśliwy, lecz nie rozumiałem przyczyny. Szemrałem i uskarżałem się, ale nie wiedziałem na kogo. Czułem, że coś jest źle, lecz nie wiedziałem jak i gdzie znaleźć to, co słuszne. Pogrążałem się w smutku bez nadziei.”

      „Wreszcie”, pisze Miller, „kiedy zostałem niemalże doprowadzony do rozpaczy, Bóg przez swojego Ducha Świętego otworzył moje oczy. Ujrzałem Jezusa jako mojego przyjaciela i moją jedyną pomoc, a Słowo Boże jako jedyną doskonałą regułę powinności … Lecz pojawiło się pytanie: Jak można dowieść, że taka istota naprawdę istnieje?” William Miller nie był osobą kierującą się uczuciami, a jego sceptycyzm tylko wzmagał pragnienie dowodu. Dochodzi do właściwego wniosku: „Stwierdziłem, że oprócz Biblii nigdzie nie mogę uzyskać dowodów istnienia takiego Zbawiciela, ani nawet przyszłego stanu. Czułem, że wierzenie w takiego Zbawiciela bez dowodu byłoby wizjonerstwem w skrajnej postaci. Zobaczyłem, że Biblia naprawdę ukazuje obraz takiego Zbawiciela, jakiego potrzebowałem i kłopotało mnie to, jak nienatchniona księga może rozwijać zasady tak doskonale przystosowane do potrzeb upadłego świata. Byłem zmuszony przyznać, że Biblia jest objawieniem od Boga. Stała się moją rozkoszą, a w Jezusie znalazłem przyjaciela”.

      Wiadomość o nawróceniu Millera wywołała reakcję ze strony jego sceptycznych przyjaciół. Jeden z nich stawił mu czoła, używając argumentów, jakie sam Miller przedstawiał, kiedy jeszcze był deistą – o braku logiki, sprzecznościach i mistycyzmie w Biblii. Miller oświadcza: „Odpowiedziałem, że jeśli Biblia jest Słowem Bożym, wszystko, co jest w niej zawarte, może być zrozumiane, a wszystkie jej części zharmonizowane. Powiedziałem mu także, że jeśli da mi czas to zharmonizuję wszystkie te pozorne sprzeczności ku własnej satysfakcji, albo nadal będę deistą”. Dodaje: „Następnie oddałem się modlitwie i czytaniu Słowa. Postanowiłem odłożyć na

poprzednia stronanastępna strona