Sztandar Biblijny nr 105 – 1996 – str. 85
tworzące nieregularne stopnie, a między kamieniami były krzewy. Ta droga nie była często uczęszczana i porastało ja. bardzo wiele krzewów. Spoglądając na mapę zdała sobie sprawę z tego, że była to jedyna droga, którą mogła dotrzeć do pałacu króla.
Kiedy rozpoczynała podróż, była pełną siły dziewczyną. Była przyzwyczajona do ciężkiej pracy, a mięśnie jej nóg i ramion były silne i dlatego na początku z energią wspinała się po tym stoku góry. Ona była pełna wigoru, lecz nie uszła zbyt daleko, gdy zdała sobie sprawę z tego, że jej siły są poważnie nadwerężone. Musiała wspinać się z jednej skały na drugą, a czasem krzew usuwał się na drodze i o mało nie upadła. Nieraz zawisła na takim krzaku, gdy niżej skała, na której stanęła, usunęła się i gdyby nie trzymała się mocno, upadłaby. Czasem, kiedy się wspinała, musiała robić małe dołki w ścianie góry, aby znaleźć oparcie dla nóg. Wspinaczka górska była najtrudniejszym zadaniem, jakie dotychczas przed nią postawiono. Ona przystawała wiele razy, aby odetchnąć i odpocząć, po czym pięła się dalej. Po długiej, ciężkiej wspinaczce, weszła na szczyt, i, zupełnie wyczerpana, usiadła żeby odpocząć. Przez długą chwilę z trudem chwytała oddech, zanim poczuła ulgę i zaczęła odpoczywać. Jej ramiona, nogi i stopy były bardzo poranione, a plecy obolałe.
Spostrzegła, że wierzchołek góry był raczej płaski, chociaż lekko pochylony. Był to raczej płaskowyż. Będąc tam krótko, zauważyła ogromnego węża, wijącego się wzdłuż drogi. Przypomniała sobie, że ukochany wśród innych rzeczy, dał jej laskę, której miała używać w drodze. On ją zapewnił, że jeśli użyje tej laski przeciwko wężowi, uderzając i raniąc jego głowę, to będzie w stanie odeprzeć jego ataki. Ostrzegł ją, że wąż powróci i będzie próbował ukąsić ją w piętę, że ona musi bardzo uważać, ponieważ wąż będzie usiłował ją przewrócić. Wąż próbował ukryć się w trawie, tak blisko ścieżki, jak to było możliwe, gdzie rosły pewne bardzo piękne kwiaty. Ukryty wśród kwiatów, miał nadzieję, że ona przyjdzie na tę stronę wąskiej ścieżki i schyli się, by zerwać kwiaty, a wtedy będzie mógł ją ukąsić. Ona o tym wiedziała i kiedy wąż wypadł z ukrycia, zadała mu silny cios. Wąż był rad, że mógł umknąć i przez długi czas nie zbliżał się do niej. Kiedy przebyła pewną odległość, obejrzała się do tyłu i zobaczyła tego samego węża zbliżającego się szybko, lecz cicho. On cofnął się, gdy zobaczył, że go zauważyła, lecz wrócił ponownie i usiłował ukąsić ją w piętę.
Kiedy przebyła pewną odległość, zawsze czujna z powodu węża, zobaczyła przed sobą potężną lwicę. Ta lwica była uwiązana na łańcuchu, który nie pozwolił jej wejść na ścieżkę, lecz mogła chodzić wzdłuż niej. Książę jej powiedział, że w ten sposób trzymano tam lwicę. Lwica zaryczała głośno, co wzbudziło przerażenie w sercu panny. Zatrzymała się na chwilę, nie wiedząc czy iść dalej, czy pozostać w miejscu, czy wrócić się. Kiedy lwica zobaczyła przerażenie dziewczyny, zaryczała głośniej, jeszcze groźniej pokazując zęby i coraz silniej uderzając łapami w powietrze i o ziemię. Ale dziewczyna przypomniała sobie, co książę powiedział o łańcuchu i nabierając odwagi, poszła dalej.
Lwica szła za nią niejedną milę a wielki strach i drżenie nie opuszczały jej z powodu węża z jednej strony, a lwicy z drugiej. Ona musiała iść samym środkiem wąskiej ścieżki, bo gdyby przeszła na jedną lub drugą stronę, na pewno byłaby zraniona. Pewnego razu, unikając ataku węża, znalazła się zbyt blisko drugiej strony i lwica złapała ją za ramię, bardzo je zraniła i niemal rozerwała jej szatę.
Po przejściu dużej odległości z tymi dwoma wrogami, po jednym z każdej strony, przyszła na miejsce, w którym znajdowało się wiele lwich szczeniąt – było to potomstwo lwicy, idącej za nią. One nie były tak silne ani niebezpieczne, jak matka, lecz robiły bardzo dużo hałasu. Szarpały się bardzo zębami między sobą, ponieważ jeden przez drugiego chciały dostać się do niej i każdy usiłował złapać drugiego za grzbiet i go powstrzymać. Lwięta nie miały więc zbyt dużo czasu, aby jej dokuczyć.
Podążał za nią również wielki smok, który z paszczy wyrzucał ogień i dym. Ten przedostał się na wąską drogę i poparzył ją tak, że musiała przyłożyć uzdrawiającą maść, którą dał jej książę, aby zapobiec zakażeniu rany. Ona więcej ucierpiała od smoka niż od węża, lwicy lub szczeniąt. Lecz z ogromnym wysiłkiem przezwyciężyła tych wszystkich czterech wrogów. „Po lwie, i po bazyliszku deptać będziesz, lwię i smoka podepczesz” (Ps. 91:13).
Płaskowyż był nadzwyczaj rozległy, lecz ostatecznie kończył się stromo i wtedy zauważyła, że właśnie była na krawędzi innej przepaści. W tym czasie miała przejść przez bardzo wąski most, który z tej góry prowadził na drugą górę. Jej nie było wolno zejść z góry i wspiąć się na drugą. Most był tak wąski, że musiała posłużyć się drążkiem równoważącym. Dolina zaś była tak głęboka, że nie mogła spojrzeć w dół bez uczucia zawrotu głowy i jedynym jej ratunkiem było położyć się na moście, który miał szerokość jednej stopy i trzymać się, aż miną zawroty głowy. Doświadczała tego kilka razy, ponieważ most był długi i często musiała przesuwać drążek równoważący, tak żeby pomyślnie ukończyć podróż. Był to niezwykle ciężki odcinek podróży, a trudności wystarczyło, by zniechęcić niejednego. Wielu z tych, którzy wyruszyli w tę podróż, zrezygnowało z niej, zanim doszli do tego, przez co ona już przeszła. Ona jednak pamiętała to, co on powiedział, a mianowicie, że dla niej odbył tę samą podróż i z każdą nową trudnością, gdy sobie uświadamiała, co on zniósł dla niej, kochała go coraz bardziej i czuła, że może to zrobić dla niego.