Sztandar Biblijny nr 81 – 1994 – str. 86

ratować [wspomagać, pocieszać, przynosić ulgę]”.

      To dlatego najpierw został udoskonalony przez cierpienie. Niebiański Ojciec wiedział, przez jakie cierpienia, niegodziwości, wstyd i smutek muszą przejść Jego umiłowani naśladowcy wieku Ewangelii. Jego wszechwiedzące oko przewidziało palenie na stosie, pochodnie, koła tortur i tysiąc innych wyrafinowanych okrucieństw, przy pomocy których szatańska pomysłowość zwalczała Kościół w jego podróżowaniu przez puszczę do ziemi obiecanej. Bóg przewidział, jak będą ich ranić ogniste strzały nikczemników i zjadliwe słowa (Ps. 64:3, 4), i dlatego „należało na tego [Jehowę] . . . aby wodza zbawienia ich przez ucierpienie doskonałym uczynił” (Żyd. 2:10). Był kuszony na każdym punkcie, podobnie jak my jesteśmy kuszeni, ale grzechu nie popełnił, tak, żebyśmy wiedzieli, że mamy najwyższego kapłana, który zetknął się z naszymi słabościami, i mogli śmiało przychodzić do tronu łaski, by otrzymać miłosierdzie i znaleźć w czasie potrzeby pomocną łaskę (Żyd. 4:15, 16). Jakże dokładnie i mądrze nasz Ojciec Niebiański przewidział i wziął pod uwagę interesy całego swego ludu! Przez zarysowujące się niejasno cechy Jego charakteru i postępowania możemy przekonać się, jak prawdziwymi były słowa naszego Pana do uczniów: „Sam Ojciec miłuje was”.

      Lecz oprócz procesu doskonalenia się przez cierpienie na urząd kapłana jest jeszcze fakt doskonałości naszego Najwyższego Kapłana, o jakiej możemy rozmyślać dla naszego pocieszenia, satysfakcji i pokrzepienia. Jest On tym, który choć otoczony przez grzech i kuszony do grzechu pod każdym względem, jednak „grzechu nie uczynił, ani znaleziona jest zdrada w ustach jego”. Był „niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników”, a mimo to znał nasze smutki i nosił nasze boleści. Przez srogie doświadczenia został udoskonalony jako nasz Najwyższy Kapłan. Jako taki na podstawie okupowej zasługi działa na naszą korzyść: (1) czyniąc nas i nasze uczynki możliwymi do przyjęcia przez Boga (Żyd. 2:17; 1Piotra 2:5) oraz (2) ofiarując nasze dary i ofiary (Żyd. 5:1).

      Zupełna doskonałość, osobista i urzędowa, tego Najwyższego Kapłana oraz fakt wyznaczenia Go do tego urzędu przez Boga jest najsilniejszym z możliwych bodźców i nakazów do naszego posłuszeństwa Jemu, tak jak doskonałość i urząd Niebiańskiego Ojca były dla naszego Pana wystarczającymi powodami posłuszeństwa Ojcu. Bóg nie postawił nad nami nowicjusza, ani kogoś kierującego się samolubstwem czy jakimś niecnym motywem, lecz dał nam wielkiego Najwyższego Kapłana, którego każde polecenie jest mądre, dobre i pełne miłości, obliczone na prowadzenie nas z łaski w łaskę, aż my, tak jak i On, będziemy utwierdzeni, umocnieni i ugruntowani. Karność prowadzi do tego chwalebnego końca, z konieczności, przynajmniej w pewnej mierze, musi być taką, jakiej sam doświadczył – karnością w cierpieniu. Posłuszeństwo Jemu teraz, w tym wieku, oznacza to wszystko – „Albowiem ta jest wola Boża”, i wola Chrystusowa, to jest nasze uświęcenie (1Tes. 4:3).

      Poddając się całkowicie temu Najwyższemu Kapłanowi, mamy najpełniejsze zapewnienie o Jego miłości, doskonalej integralności charakteru i celów, najwyższej mądrości i łaski oraz o tym, że we wszystkich sprawach kieruje się On najczystszymi i najwznioślejszymi zasadami cnoty, miłości i życzliwości. Nigdy nie zboczył z najściślejszej drogi doskonałości, choć był osaczony bardzo silnymi pokusami. Każdy przejaw i świadectwo Jego charakteru budzi pełną ufność, tak że posłuszeństwo Jemu oznacza postęp ku doskonałości na każdym etapie tej drogi. Dla tych, którzy kroczą tą drogą, On jest autorem wiecznego zbawienia. Chwała niech będzie Bogu za takiego Najwyższego Kapłana! – chwalebnego w doskonałości i chwalebnego w urzędzie, dotkniętego odczuciem naszych słabości, podczas gdy sam nie ma żadnych słabości, żadnych braków, żadnego grzechu. Gdyby był niedoskonałą ludzką istotą, mającą jedynie pewne wyższe kwalifikacje, lecz tak jak my błądzącą w sądzeniu lub pobudzaną samolubstwem czy niższymi względami polityki, która z belką we własnym oku chciałaby wyciągnąć pyłek z naszego – słusznie moglibyśmy się obawiać poddania Jego kierownictwu i zastanawiać się, dlaczego Wszechmocny dał nam takiego Najwyższego Kapłana. Lecz nasz Najwyższy Kapłan nie jest takim. Jego doskonałość jest potwierdzona przez samego Jehowę, a Jego wielka miłość do nas objawiła się na tysiące sposobów, głównie w tym, że dal samego siebie za nas.

      Nie sądźmy jednak, że ten wielki, miłosierny i wierny Najwyższy Kapłan pojedna z Bogiem tylko Kościół. On wraz z Kościołem, swoją Oblubienicą, jako Najwyższy Kapłan Świata w czasie wieku Tysiąclecia pojedna z Bogiem świat: (1) przez przedstawienie Bogu okupowej zasługi za świat („A on jest ubłaganiem za grzechy nasze [Kościoła]); a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata” – 1Jana 2:2 oraz (2) przez błogosławienie świata tą zasługą aż dojdzie on do stanu harmonii z Boską sprawiedliwością (Izaj. 53:10-12). Jezus z łaski Bożej za wszystkich (za każdego) śmierci skosztował (Żyd. 2:9); zatem każdy człowiek musi skorzystać ze śmierci Jezusa. On „jest Zbawicielem wszystkich ludzi, najwięcej wiernych” (1Tym. 4:10). On jest „tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego na świat” (Jan 1:9), ponieważ Bóg „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni [od śmierci Adamowej – Obj. 20:13; 1Kor. 15:22] i ku znajomości prawdy przyszli”; Jezus bowiem „dał samego siebie na okup [nie tylko za Kościół, lecz] za wszystkich, co jest świadectwem czasów jego” (1Tym. 2:4, 6). Oferta wiecznego zbawienia z pewnością będzie dobrą nowiną dla wszystkich ludzi (Łuk. 2:10), a Jezus w czasie dnia sądu świata, dnia próbowania i doświadczania go przez tysiąc lat, wszystkich pociągnie do siebie (Jan 12:23), i poznają go wszyscy, od najmniejszego z nich aż do największego z nich” (Jer. 31:34); w Nim „będą błogosławione wszystkie narody ziemi” (1Moj. 28:14; Gal. 3:8). Alleluja! Co za Zbawca!

     BS ’93, 21-24.