Sztandar Biblijny nr 78 – 1994 – str. 60
ubrano do grobu pozostawił w grobie (Jan 20:5). Jezus najwyraźniej stwarzał szaty, jakie miał na sobie przy tych różnych ukazywaniach się – Marii ukazał się w ubraniu ogrodnika, dwom uczniom w drodze do Emmaus w sztach podróżnego itp. Jeśli stwarzał różne szaty, dla licznych pojawień się, oczywistym jest, że to samo czynił z różnymi ciałami, jakie pokazywał uczniom.
Marii Magdalenie Jezus ukazał się najpierw jako ogrodnik i nie został przez nią rozpoznany, dopóki nie zmienił tonu swego glonu i prawdopodobnie ciała, w jakim się ukazał (Jan 20:14-18). Dwom uczniom na drodze do Emmaus (Łuk. 24:13-31) ukazał się jako nieznajomy i podróżny, a według świadectwa Marka w innym kształcie (Mar. 16:12). Nie rozpoznali Go też, gdy rozmawiał z nimi przez kilka godzin, aż dopiero, gdy przy łamaniu chleba, prawdopodobnie dokonując jakieś zmiany w swym wyglądzie, umożliwił im rozpoznanie Go. Ich oczy były przedtem „zatrzymane”, ponieważ był w „innym kształcie”.
Dziesięciu Apostołom w górnym pokoju Jezus ukazał się (pomimo zamkniętych na klucz drzwi, które nie były żadną przeszkodą istoty duchowej – Jan 3:8, gdyż jako taki wszedł On do tego pokoju) w postaci innej od tej, którą znali; w przeciwnym razie nie mogliby Go wziąć za ducha (Łuk. 24:37).
Gdyby Apostołowie byli mniej podekscytowani, nie wzięliby za ducha cielesnego ciała z mięsa i kości, jakie widzieli, ponieważ „duch nie ma ciała ani kości”, które widzieli w ciele Jezusa, w jakim się im ukazał, co było jednoznacznym dowodem faktu, iż ciało, jakie im pokazał, nie było Jego zmartwychwstałym ciałem, lecz takim, jakie On stworzył w celu manifestacji po wejściu do pokoju, gdyż to tam powiedział, iż „duch nie ma ciała ani kości”, a Apostoł Paweł podaje, że zmartwychwstając stał się On „duchem ożywiającym” (Łuk. 24:39; 1Kor. 15:45). A zatem w zmartwychwstaniu Jezusa Jego ciało nie posiadało mięsa ani kości.
Tak więc to ciało, jakie im wtedy pokazał, mające mięso i kości, było ciałem wówczas stworzonym, w celu ukazania się, nie było Jego zmartwychwstałym ciałem. U Łuk. 24:39 Jezus nie dodał słowa „krew” do słów „ciało i kości”, ponieważ dotykając ciała, jakie im pokazał, mogli „obaczyć” – poznać – iż miało ono mięso i kości, lecz nie mogli „obaczyć”, że miało i krew.
Tydzień później Jezus w podobny sposób ukazał się Apostołom, kiedy to obecny był Tomasz, który obawiał się, że jakiś oszust zwodzi innych uczniów. Jezus dostarczył Tomaszowi dowodu swej tożsamości i zmartwychwstania, o jakie Tomasz prosił (Jan 20:24-27). Fakt, iż przy tej okazji Jezus ponownie wszedł do zamkniętego pokoju (w. 26), wskazuje iż wszedł do niego jako istota duchowa, po czym stworzył ciało z mięsa, które mogło być poddane surowej próbie, jaką Tomasz przewidział na dowód Jego tożsamości.
Uczniom na Morzu Tyberiadzkim Jezus ukazał się w jeszcze innej postaci i w ogóle nie został przez nich w tej odmianie rozpoznany, lecz przez cud, jakiego dokonał (Jan 21:4-12). Zgodne z faktem, iż wówczas stał przed nimi w zupełnie różnej postaci od którejkolwiek z tych, w jakich widzieli Go wcześniej, jest stwierdzenie: „I żaden z uczniów nie śmiał go pytać: Ty ktoś jest?, wiedząc że jest Pan”.
Uwaga taka oczywiście oznacza, że (1) uczniowie nie rozpoznali Jezusa po postaci jaką przyjął; (2) że cud w dużej mierze, lecz niezupełnie przekonał ich, iż ich ukochany Mistrz znów był pośród nich; (3) że w sercach czuli, iż cud ten powinien być przez nich uważany za silny dowód dla ich wiary, że to był On, dla którego to powodu nie śmieli zapytać o słowne potwierdzenie Jego tożsamości, chociaż dla pełnego przekonania się pragnęli takiego zapewnienia; oraz (4) że takie pragnienie nie byłoby przez nich wyrażane, gdyby ukazał się im w dawnej, znanej postaci. Co więcej, wątpliwości niektórych z 500 uczniów w Galilei (innych niż jedenastu Apostołów, którzy zostali przekonani przed opuszczeniem Jerozolimy do Galilei) nie mogą być wyjaśnione w żaden inny sposób niż ten, że ukazał się On im w nieznanej postaci (Mat. 28:16, 17).
Wszystkie fakty, jakie przytoczyliśmy, dotyczące ukazywania się przez Jezusa swoim uczniom między zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem, potwierdzają że Jezus powstał z martwych nie jako istota ludzka, lecz duchowa. Dowodzą one także, że stwarzał On te różne ciała, by dowieść im, że powstał od umarłych i że został przemieniony z natury ludzkiej do duchowej, i że żadne z ciał, jakie im pokazywał, nie było Jego zmartwychwstałym chwalebnym ciałem.
UKAZANIE SIĘ JEZUSA SAULOWI Z TARSU
Innym godnym uwagi pozmartwychwstaniowym ukazaniem się naszego Pana jest ukazanie się Saulowi z Tarsu w drodze do Damaszku. Chociaż Saul – Apostoł Paweł – nie widział rzeczywistego chwalebnego ciała naszego Pana, który to widok zabiłby go (1Tym. 6:16; Żyd. 1:3; 2Moj. 33:20), ujrzał jednak reprezentację tego ciała, dla którego to powodu mógł powiedzieć, że widział Pana – widział światło chwały, jakie jest elementem tego ciała, z którego też pochodziło; światło to było tak potężne, że zanim jego oczy mogły przeniknąć przez nie do ciała, z którego świeciło, jego blask oślepił go (Dz. 9:1-18).
W tym wypadku zasłona, jaka okrywała chwałę ciała zmartwychwstałego Jezusa, została niejako częściowo odkryta; nabieramy niejasnego wyobrażenia o tej chwale jako „przewyższającej chwale”, a także dostrzegamy w tym ostateczny dowód faktu, iż Jezus przed wniebowstąpieniem nie pokazał uczniom swego zmartwychwstałego ciała; widzimy też mądrość naszego Pana nie pokazującego uczniom nawet tyle owej „przewyższającej chwały” po zmartwychwstaniu, ale przed wniebowstąpieniem.
Kończymy krótką analizę ukazywania się Jezusa uczniom po zmartwychwstaniu, łącznie z Apostołem Pawłem, uwagą, iż jednoznacznie wskazują one na trzy rzeczy: (1) żadne z ciał, jakie Jezus pokazał uczniom między zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem, nie było Jego zmartwychwstałym ciałem, lecz ciałami