Sztandar Biblijny nr 75 – 1994 – str. 36
i sugeruje, że jeśli potrzebne jest takie karanie, a nie otrzymujemy go, oznacza to, że w rzeczywistości nie jesteśmy dziećmi, nie obejmuje nas Boska miłość i łaska. Umiejętność dostrzeżenia ręki Pańskiej we wszystkich naszych trudnościach jest częścią wielkiej lekcji wiary i ufności, by w każdej chmurze ucisku dostrzec blask światła i uświadamiać sobie, że we wszystkim wokół nas znajduje się ochronna moc naszego Boga, że On trzyma nas we wgłębieniu swej dłoni i że jeśli pozostaniemy w wierze i posłuszeństwie pod Jego opatrznościową opieką, dopatrując się lekcji, jakich On chce nam udzielić – nic złego ani niepożytecznego w żaden sposób nie będzie mogło nam zaszkodzić. I tak doprowadzi nas do portu pożądanego.
Bóg prowadzi nas do takiego stanu serca i charakteru, jaki może uznać za godny wiecznego życia, wspaniałej nagrody naszego dziedzictwa (Kol. 1:12). Powiedzieliśmy, że świat naprawdę przechodzi obecnie przez swoje uciski, lecz nie takie, jakie spotykają nas, którzy zaciągnęliśmy się pod sztandar Pana i poświęciliśmy swoje życie, aby być żołnierzami krzyża i pod Jego chorągwią toczyć dobry bój wiary. Świat nigdy nie będzie miał doświadczeń podobnych do naszych.
Postępowanie Pana ze światem w czasie jego dnia sądu, w wieku Tysiąclecia, będzie całkowicie odmienne od tego, jakie dotyczy Jego obecnego ludu. Od wszystkich tych, którzy chcą osiągnąć to królestwo, wymaga się, aby byli w stanie i chętnie znosili trudności jako dobrzy żołnierze Boga, by pokonali świat, ciało i przeciwnika i przez wspomagającą łaskę Pana stali się czymś więcej niż tylko zwycięzcami.
NASZA PODRÓŻ JEST KRÓTSZA NIŻ ŚWIATA
Zauważmy jednak, że podczas gdy doświadczenia Kościoła ograniczają się do kilku lat doświadczeń, dzień sądu świata będzie trwał tysiąc lat, a warunki będą zgoła odmienne. Tym co czyni naszą podróż burzliwą jest głównie opozycja świata, przeciwnika i naszego własnego upadłego ciała stale kuszonego przez otoczenie, które nie jest nam przychylne i stale nas trapi. W następnym wieku, w Tysiącleciu, gdy szatan będzie związany i rozpocznie się panowanie sprawiedliwości, światu ludzkości (wtedy na próbie wiecznego życia lub wiecznej śmierci) pod każdym względem wszystko będzie bardziej sprzyjało na drodze sprawiedliwości niż obecnie.
Jakże wspaniały to będzie czas dla świata! Jakże błogosławioną jest myśl, że miliardy ludzi, którzy doznali tak wiele smutku, bólu i ucisku wówczas doznają wiele błogosławieństw i łaski Pańskiej, gdyż On otrze łzy ze wszystkich twarzy i zaprowadzi wieczną sprawiedliwość. A wszyscy ci, którzy będą wiernymi do końca, ostatecznie nie tylko osiągną ludzką doskonałość utraconą w Adamie i ziemski raj jako swój dom, lecz przez drogiego Odkupiciela i działalność Jego wspaniałego Królestwa uzyskają także wieczne życie! Jakież błogosławieństwa otrzymają, gdy będą wołać do Pana, a On zamieni burzę w ciszę (w. 29) i ostatecznie wzburzone masy doprowadzi do pokoju i odpoczynku. Pan wprowadzi ich do ich upragnionego portu i będą cieszyć się z Królestwa.
Jakże jesteśmy radzi, że czekają ich takie błogosławieństwa! Jednak jesteśmy też zadowoleni z burz i fal obecnego czasu oraz doświadczeń niezbędnych dla naszego rozwoju, abyśmy mogli być sługami w Królestwie Boga.
JEZUS Z ŁATWOŚCIĄ CHODZIŁ PO WZBURZONYM MORZU
Przypomnijmy sobie noc, w czasie której nasz Pan wysłał uczniów łodzią przez Morze Galilejskie, podczas gdy sam pozostał w odludnym miejscu, by się modlić! Przypomnijmy sobie burzę jaka powstała, i wielki niepokój w jakim się oni znaleźli. Przypomnijmy sobie, jak później zobaczyli Jezusa idącego po wodzie! (Mat. 14:22-33). Przypomnijmy sobie, jak ich serca początkowo były przestraszone, lecz następnie uspokoiły się, gdy uświadomili sobie, że to w rzeczywistości ich Pan, który był z nimi obecny i miał wszelką moc!
A potem przypomnijmy sobie, jak i Piotr w tym czasie stał się odważny, że nawet chciał iść po wodzie, gdyby nasz Pan się na to zgodził! Przypomnijmy sobie jego strach, gdy zobaczył wzburzone fale! Przypomnijmy sobie, że w końcu nasz Pan wszedł do łodzi, która natychmiast znalazła się przy lądzie, i zapanowała wielka cisza! Być może opis ten został nam przekazany jako obraz doświadczeń Kościoła w jego jednostkach i zbiorowo. Każdy z nas ma takie doświadczenia, czyż nie?
Pan, choć nie zapomina o nas, kryje się na pewien czas i dozwala na ataki burz życia, fale ucisku. Potem On się objawia, a burze przestają nas straszyć i trwożyć. Jesteśmy w stanie je znieść dzięki świadomości obecności i opieki Pańskiej. Niektórzy z nas mogą być nawet bardzo odważni i lekceważyć burze, lecz to jest raczej lekkomyślnością (jak pokazuje przykład Piotra). Ale od chwili, gdy Pan jest z nami, mamy pokój, i ostatecznie On wprowadza nas do upragnionej przystani. Zastosowanie tego obrazu zbiorowo do Kościoła jest równie właściwe: burze i próby osaczają na drodze wiernych Pańskich przez całą podróż od dnia Pięćdziesiątnicy aż do teraz. On pojawia się o straży porannej. W świetle Jego Słowa dostrzegamy Jego obecność.
Nasze serca doznają pocieszenia; burze i fale życia nie trwożą nas w obecności naszego Mistrza, któremu ufamy. Gdy On zajmuje miejsce między nami, stwierdzamy że jesteśmy u kresu naszej podróży – w upragnionym porcie. Ten cel osiągnęliśmy dotychczas przez wiarę. Wciąż zbliżamy się do portu, lecz świadomość łaski i obecności Pana jest naszą pociechą i siłą. Trwajmy tak do końca podróży, a niebawem dobijemy do lądu. Będzie to dla nas chwałą, będzie satysfakcją, będzie czymś więcej niż serce może pragnąć, a język wypowiedzieć, gdy będziemy uczestniczyć z Nim w chwale Tysiącletniego Królestwa, w celu błogosławienia ludzkości!
BS ’93, 17.