Sztandar Biblijny nr 66 – 1993 – str. 60

dotyczyła chrztu Duchem Świętym (Dz. 1:5), lecz nie było ono wypełnieniem ostatniej części proroctwa Jana odnoszącego się do chrztu ogniem (Mat. 3:11).

      Pomieszczenie, w którym zgromadzeni byli uczniowie nie zostało wypełnione ogniem, a oni nie byli w ogniu zanurzeni ani literalnie, ani symbolicznie. Rozdzielone języki, które ukazały się nad ich głowami nie były ogniem, lecz światłem, stosownym symbolem Ducha Świętego, symbolem poselstwa światła i prawdy oraz błogosławieństwa, jakie Apostołowie ogłaszali.

CHRZEST OGNIA

      Chrzest ognia przepowiedziany przez Jana przyszedł później, nie na wierny Izrael, lecz na klasę, którą Jan określił jako „rodzaj jaszczurczy”, na klasę, o której Apostoł Paweł mówi, że „przyszedł na nich gniew aż do końca” – ucisk, niszczycielski ucisk, ognisty ucisk, którym cały ten naród był ogarnięty i ochrzczony. Ten ucisk, zakończony w 70 r. n. e. , poświadczał zniszczenie milionów istnień i własności oraz kompletne obalenie narodowej państwowości Izraela, był stosownym wypełnieniem przepowiedni Jana o chrzcie ognia.

      Fakt, że Duchowi Świętemu, wylanemu na Apostołów towarzyszyły cudowne manifestacje albo dary (języki itd. ), nie oznacza jakiejś większej łaski Bożej dla pierwotnego kościoła, który miał takie dary, od łaski Bożej dla ludu Pańskiego późniejszego czasu, gdy dary te ustały. Ponieważ, jak Apostoł wykazuje, dla niektórych było możliwe posiadanie tych darów bez posiadania znacznej miary prawdziwego ducha Pańskiego. On mówi: „Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłościbym nie miał, stałem się jako miedź brząkająca, albo cymbał brzmiący. I choćbym miał proroctwo, i wiedziałbym wszystkie tajemnice, i wszelką umiejętność, i choćbym miał wszystkę wiarę, tak, żebym góry przenosił, a miłościbym nie miał, nicem nie jest” (1Kor. 13:1, 2).

      Dlatego cenimy miłość do Pana, braci i naszych bliźnich – aktywną miłość, która czyni tak samo dobrze, jak pragnie i mówi – jako będącym najlepszym świadectwem stanu możliwego do przyjęcia przez Pana, najlepszym świadectwem napełnienia Jego Świątym Duchem, świadectwem daleko lepszym od posiadania opisanych „darów”. Daleko zaś większymi, daleko bardziej cennymi darami Ducha są te dary, które Duch Święty rozwija w nas – owoce Ducha – radość, pokój, wiara, miłość itd.

      Nowiny odnośnie cudownej manifestacji mocy Bożej szybko rozeszły się po Jerozolimie, w której w dodatku do stałych mieszkańców znajdowało się w tym czasie wielu gości z sąsiadujących krajów, mówiących różnymi językami i dialektami. I to dostarczyło sposobności Pańskim pokornym uczniom, „ludziom nieuczonym”, by zacząć ową wielką pracę, do prowadzenia której mieli obecnie zupełne upoważnienie i pełnomocnictwo. Jest całkiem możliwe, że przez dar języków Pan uzupełnił brak gruntowniejszego wykształcenia u swych uczniów i uzdolnił ich do wykonywania tej pracy. We wszystkich wydarzeniach, nie tylko z tej okazji, naprawdę stwierdzamy, że oni byli w stanie przemawiać we wszystkich tych różnych językach, a oprócz tego później, gdy podróżowali w różne strony świata, nie znajdujemy wzmianki o napotkaniu przez nich jakiejkolwiek trudności pod względem języków lub dialektów, jakkolwiek było ich wiele wśród różnych klas i narodowości.

      Zgromadzenie się ludu w Jerozolimie, uczestniczącego w tym święcie, miało charakter religijny – najbardziej religijni Żydzi ze wszystkich otaczających krajów i narodów (gdzie mieszkało więcej Żydów niż w Palestynie) zgromadzili się by oddać hołd Panu, złożyć Mu dziękczynienie i modlić się o obiecane błogosławieństwa i królestwo.

      Ponadto, zwyczajem wielu najbardziej religijnych Żydów było przeprowadzanie się w podeszłym wieku do Jerozolimy, ażeby tam umrzeć. I tak widzimy, że zarządzenia Pańskie i zarządzenia ludzkie, którym Jego opatrzność sprzyjała, wszystkie w tym czasie współdziałały dla łaskawego przedstawienia dobrej nowiny, iż przyszedł Mesjasz i że On odkupił Izraela i świat zgodnie z proroctwami i typami, że On wstąpił do Ojca jako wielki Najwyższy Kapłan dla swego ludu, i że te Pięćdziesiątnicowe błogosławieństwa reprezentowały Boską łaskę daną przez Niego i otwartą dla tylu, ilu rzeczywiście przyjęłoby Go i stało się Jego naśladowcami – uczniami. Gdy weźmiemy pod rozwagę klasę słuchaczy oraz cudowną moc spoczywającą na mówcach, to nie będzie zaskoczeniem, że tak wielu (trzy tysiące) zostało nawróconych w tak krótkim czasie (Dz.  2:41).

      Podane jest tylko szczupłe sprawozdanie o owym głoszeniu, a mianowicie, wyjątek z przemówienia Piotra. Ale z liczby nawróceń jest widoczne, że wszyscy Apostołowie byli zaangażowani w usłudze. Streszczenie ich kazania jest podane w w. 11, gdzie słuchacze są przedstawieni jako mówiący – „słyszymy ich, mówiących językami naszymi wielkie sprawy Boże”. Do tych cudownych dzieł, jako będących w pokrewieństwie ze śmiercią naszego Pana i Jego zmartwychwstaniem, właśnie się odnieśliśmy oraz do zlecenia Pańskiego dla Apostołów, które oni teraz wykonywali. Rzeczywiście, jest powiedziane, że Apostołowie między tymi słuchaczami użyli innych słów: „Wyzwólcie się od tego rodzaju przewrotnego”, oznajmując w ten sposób potępienie kościoła i państwa żydowskiego oraz ogień gniewu Bożego, ucisk, jaki wkrótce miał je dosięgnąć.

KAZANIE W MIŁOŚCI.

      Główna część ich przemówień nie była jednak tyradą przeciwko Żydom, ale pokazywaniem przyszłych cudownych zarysów Boskiego planu. A nawet w oskarżeniu władców i ludu za wielką zbrodnię, jaką popełnili przez ukrzyżowanie Jezusa, Apostoł przedstawia sprawę tak uprzejmie jak to tylko jest możliwe, mówiąc: „Ale teraz, bracia! wiem, żeście to z nieświadomości uczynili, jako i książęta wasi” (Dz. 3:17). Mamy tutaj cenną lekcję dla wszystkich naśladowców Chrystusa, którzy głoszą w Jego imieniu i którzy chcą

poprzednia stronanastępna strona