Sztandar Biblijny nr 65 – 1993 – str. 55
naszych pierwszych rodziców z ogrodu Eden i postawił cherubina z ognistym mieczem, aby zapobiec ich powrotowi (1Moj. 3:24). Było to przejawem miłosierdzia, ponieważ gdyby nadal mieli dostęp do drzew (lub sadu) życia i w ten sposób do dalszej egzystencji, oznaczałoby to wieczne życie dla grzeszników. Danie grzesznikom wiecznego życia i utrwalanie przez całą wieczność stanu grzechu, buntu i anarchii we wszechświecie byłoby ujmą dla Boskiego charakteru i rządu, a także krzywdzące dla Boskich stworzeń. Dlatego od samego początku Jego zamiarem było posiadanie czystego wszechświata, stąd też zasada, że „dusza, która grzeszy, ta umrze” (Ezech. 18:4, 20); zasada ta musi w końcu zacząć obowiązywać w stosunku do upadłych aniołów i szatana, a także ludzkości (Żyd. 2:14; Psalm 145:20).
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO SIEDZĄCEMU NA TRONIE
Tak więc mamy zapewnienie, że ostatecznie nic nie będzie mącić harmonii wszechświata. To, co Biblia podaje odnośnie przyszłości, wypełni się: „A wszelkie stworzenie, które jest na niebie i na ziemi i pod ziemią [ci obecnie martwi i pogrzebani] i w morzu i wszystko, co w nich jest, słyszałem mówiące: Siedzącemu na stolicy i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i siła na wieki wieków” (Obj. 5:13).
A zatem nadejdzie czas, gdy grzech i wszyscy, którzy miłują grzech, zostaną zniszczeni i, gdy w wyniku tego zgodnie z zapewnieniem Biblii, „śmierci więcej nie będzie ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy pominęły. I rzekł ten, który siedział na stolicy: „Oto wszystko nowe czynię, , (Obj. 21:4, 5). Jest to rzeczywiście „dobra nowina” – Ewangelia o Bogu i Jego królestwie na ziemi!
Jak zauważyliśmy, Boska miłość do grzeszników była tak wielka, że nie mógł pozwolić im jako takim na wieczne życie, ponieważ oznaczałoby to dla nich wieczny grzech, niedoskonałość i smutek. Lecz nasz tekst mówi nam o kolejnym kroku podjętym przez Boga, co wskazuje na jeszcze większą miłość – „dał swego jednorodzonego Syna”. Jak? Kiedy? Gdzie? Po co? Odpowiadamy: Nie dał swego jednorodzonego syna, by cierpiał za nas wieczne męki. Dzięki Bogu, nie! Gdyby jednak wieczne męki były karą grzesznika, syn Boga mógłby zostać ich Odkupicielem tylko przez zapłacenie tej strasznej ceny.
Zrozumieliśmy jednak, że karą nie było wieczne życie w mękach, lecz śmierć: „Dusza, która grzeszy, ta umrze”; „(umierając) śmiercią umrzesz”. „Zaplata za grzech jest śmierć”. Bóg dał swego jednorodzonego Syna, by umarł za nasze grzechy i mógł z powrotem przyprowadzić nas do Boga. Śmierć naszego Pana na Kalwarii była wystarczającą ceną dla zadośćuczynienia sprawiedliwości za grzech Adama (i za grzechy całego świata, ponieważ rodzaj Adama drogą dziedziczenia uczestniczy w tym potępieniu) (Rzym. 5:12, 15-19).
Bóg nie zmuszał swego jednorodzonego Syna, by umarł za nas, lecz (jak informuje nas Biblia) ukazał Mu wielką nagrodę, tak że Jezus za radość uznał złożenie własnego życia, by móc zostać niebiańskiem oblubieńcem Kościoła i pośrednikiem Przymierza Nowego dla Izraela i świata ludzkości. Jak mądre, jak sprawiedliwe są Boskie zamierzenia! Choć posiada On wszelką moc, nie naruszyłby praw ani swobód nawet najmniejszych ze swych stworzeń, tym bardziej praw swego jednorodzonego Syna, a naszego Pana.
Pismo Święte informuje nas, że danie Synowi przez Ojca możliwości zostania odkupicielem człowieka, podnosicielem, głową Kościoła, w celu otrzymania chwały, czci i nieśmiertelności, było zgodne z Jego zamierzeniami i daniem Jego Syna. To właśnie z uwagi na tę propozycję, ogółem wziąwszy, czytamy o naszym Panu, że „dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę, i usiadł na prawicy stolicy Bożej” (Żyd. 12:2). I znowu: „Który dał samego siebie na okup za wszystkich, co jest świadectwem czasów jego” (1Tym. 2:6). Opuścił niebiańską chwałę, przyjął doskonałą ludzką naturę i jako człowiek Chrystus Jezus dał samego siebie na okup za wszystkich.
BOSKA MIŁOŚĆ BŁOGOSŁAWI LUDZKOŚĆ
Boska miłość jest nie tylko wielka i szeroka, lecz także głęboka i wysoka. Dla ludzkości przewiduje największe możliwe błogosławieństwa w najmądrzejszy sposób. Nie usprawiedliwi pogan w ich ignorancji ani świadomych buntowników. Swą łaskę Bóg ogranicza dwoma warunkami: 1) Błogosławieństwa przez Jego Syna dotrą jedynie do tych, którzy są ich świadomi i wiarą je przyjmują, 2) będą dostępne jedynie dla tych, którzy jako posłuszne dzieci dojdą do harmonii z Boskimi prawami.
To stanowi pewną trudność dla naszych umysłów dopóki nie zrozumiemy tego, co Biblia nazywa „planem wieków” (Efez. 3:11, w tłumaczeniu Diaglotta). Dopóki nie zrozumiemy tego planu, będziemy dostrzegać braki w Boskich zamierzeniach wobec nas samych i innych chrześcijan i ogólnie będziemy odczuwać pewne rozczarowanie oraz niepokój, stosownie do wielkoduszności naszego serca i zainteresowania Boskim charakterem i ludzkością. Będziemy winić siebie i innych, że świat nie został zewangelizowany i nie poznał Boga już dawno temu. Będziemy mieli skłonności winić Boga za to, że pozwala poganom umierać – mnóstwu każdego dnia – bez poznania tego jedynego „imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz. 4:12).
Próbując usprawiedliwić takie postępowanie, wijemy się i skręcamy w naszym rozumowaniu, ale w dalszym ciągu jesteśmy nękani przez okropny koszmar wiecznych mąk, według którego poganie nie tylko nie otrzymają wiecznego życia w chwale, lecz otrzymują wieczne życie w cierpieniu.