Sztandar Biblijny nr 65 – 1993 – str. 52

Wielu błędnie zrozumiało jednak ten tekst i sądzi, że w chrześcijańskim życiu nie będzie żadnego jarzma służby i w ogóle żadnego ciężaru. Podejście nowego „Hollywoodu” do Jezusa jako odpowiedzi na wszystkie doświadczenia życia zwiodło wielu poglądem, że stanie się chrześcijaninem znaczy przeniesienie do nieba na kwiecistym łożu wygód. Taki pogląd daleki jest od prawdy i doświadczenia.

      Choć chrześcijańskie życie ma wiele róż, ma także wiele cierni. Jarzmo naszego Pana jest wdzięczne w porównaniu z jarzmem polityki, biznesu, sekciarstwa, społeczeństwa, grzechu, samolubstwa i pychy, a przy naszym pełnym oddaniu dla Niego wyścielone jest miłością. Miłość „wszystko cierpi” (1Kor. 13:7), i dlatego ciężary, jakie dla Niego nosimy, są lekkie w porównaniu z ciężarami noszonymi pod przekleństwem grzechu i śmierci; my w naszym poświęceniu bierzemy na siebie Jego jarzmo i nosimy brzemię, jakie On chce na nas włożyć, które, jako nasz towarzysz w noszeniu jarzma i brzemiona nosi, razem z nami, a Jego moc udoskonala się w naszych słabościach (2Kor. 12:9, 10; Filip. 4:13). Łuk. 12:49-53 to kolejny przykład obalający fałszywe pojęcie o tym, że życie chrześcijanina jest lekkim życiem.

CIERPIENIE I PŁACZ DLA BOSKIEJ CHWAŁY

      4) Fałszywy to pogląd, że cierpienia i plącz Jego ludu nie są dla Boskiej chwały. Skoro Bóg tak umiłował swój poświęcony lud i miał dla niego tyle współczucia, że „we wszelkim uciśnieniu ich i on był uciśniony” (Izaj. 63:9) i skoro można było powiedzieć, że „kto się was dotyka, dotyka się źrenicy oka mego” (Zach. 2:8), w jaki sposób mógłby zatem znajdować jakąś chwałę w ich cierpieniach i płaczu?

      Z naszych cierpień, smutku i płaczu można uzyskać wiele korzyści nie tylko dla nas samych, lecz także dla tych, którzy widzą naszą postawę przyjmującą je w duchu Chrystusowym, a ponadto również dla Boskiej chwały. Niektórych łask nie można rozwinąć właściwie bez takich przeciwności. Niekiedy dozwala On na utrapienia, by zawrócić nas z drogi prowadzącej na manowce i przyprowadzić bliżej do siebie w posłuszeństwie i cennej społeczności. W Ps. 119:67, 71, 75 czytamy na przykład: „Pierwej niżem się był uniżył, błądziłem, ale teraz wyroku twego przestrzegam”; „Jest mi to ku dobremu, żem był utrapiony, abym się nauczył ustaw twoich”; „Znam Panie, iż są sprawiedliwe sądy twoje, a iżeś mię słusznie utrapił”.

      Czasami Bóg za konieczne uznaje zabranie na pewien czas swemu ludowi poczucia Jego trwałej obecności i łaski „aż się winnymi dadzą a szukać będą oblicza mego [mej łaski]. W utrapieniu swoim rano mię szukać będą” (Oz. 5:15). Wierny rodzic, gdy musi niekiedy ukarać dziecko dla jego dobra, cierpi bardziej, gdy szuka niezbędnej kary i wymierza ją, niż dziecko, gdy ją otrzymuje. Tak i nasz niebiański Ojciec czuje nasze wszystkie cierpienia – „we wszelkim uciśnieniu ich on jest uciśniony” – lecz z radością wyglą dadobra, jakie może z tego wypłynąć dla nas, dla innych i dla Niego. Jakiegoż to mamy wspaniałego niebiańskiego Ojca!

      Bóg zapewnia nas o swej szczególnej opiece nad nami jako swoimi dziećmi (1Piotra 5:7); obiecał: „Nie zaniecham cię ani cię opuszczę” (Żyd. 13:5). U Izaj. 49: 15, 16 czytamy: „Izali może zapomnieć niewiasta niemowlątka swego, aby się nie zlitowała nad płodem żywota swego? A choćby też i ona zapomniała, wszakże Ja ciebie nie zapomnę. Oto na dłoniach swoich wyrysowałem cię”.

      „Synu mój, nie lekce sobie poważaj kaźni Pańskiej, a nie trać serca, gdy od niego bywasz karany; Albowiem kogo Pan miłuje, tego karze, a smaga każdego, którego za syna przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, Bóg się wam ofiaruje jako synom; albowiem któryż jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania [dyscypliny, korekty], którego wszyscy [prawdziwi synowie Boga] są uczestnikami, tedyście bękartami, a nie synami. A nadto cielesnych ojców naszych mieliśmy, którzy nas karali, a baliśmy się ich; zaż daleko więcej nie mamy być poddani Ojcu duchów, abyśmy żyli? Albowiem oni na mało dni jako się im zdało [jak wydawało im się dobre] nas karali; ale ten ku pożytkowi naszemu na to, abyśmy byli uczestnikami świątobliwości jego”.

      „A wszelkie karanie, gdy przytomne jest, nie zda się być wesołe, ale smutne; lecz potem owoc sprawiedliwości spokojny przynosi tym, którzy są przez nie wyćwiczeni. Przeto opuszczone ręce i zemdlone kolana wyprostujcie [podnieście zwątlone ręce i osłabione kolana – Diaglott; por. Izaj. 35:3; E 6 str. 217]. A czyńcie koleje proste nogami waszymi [waszym postępowaniem], iżby to, co jest chromego [skażonego w charakterze i postępowaniu], z drogi [sprawiedliwości] nie ustąpiło, ale raczej uzdrowione było” (Żyd. 12:5-13).

      „Najmilsi! Niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczeniu waszemu jakoby co obcego na was przychodziło; ale radujcie się z tego, żeście uczestnikami ucierpienia Chrystusowego, abyście się w objawienie chwały jego z radością weselili” (1Piotra 4:12, 13).

      A zatem „chlubimy się też z ucisków, wiedząc, iż ucisk cierpliwość [radosne znoszenie] sprawuje, a cierpliwość doświadczenie [aprobatę], a doświadczenie nadzieję; A nadzieja nie pohańbią, przeto, iż miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany” (Rzym. 5:3-5). Nie możemy uzyskać Boskiej aprobaty dopóki najpierw nie zostaniemy wypróbowani i potwierdzeni w wierności, a nasze okazanie się wiernymi w próbach jest dla Jego chwały, niosąc radość Jego sercu i dodatkową chwałę Jego imieniu.

      Wszystko jest nasze: my jesteśmy Chrystusowi, a Chrystus Boży, a Bóg powołał Chrystusa do tych wspaniałych rzeczy (1Kor. 3:21-23). Kto nie ocenia duchowej radości, ten raczej nie wytrzyma obecnego procesu kształcenia w cierpliwości i z wdzięcznością. By zdać sobie sprawę z konieczności zmiennych kolei obecnego czasu próby, musimy dostrzegać coś z chwały, jaka ma nadejść (1Piotra 1:11).

      Nasz Pan Jezus w czasie Swej szczególnej próby „najwzgardzeńszy był i najpodlejszy z ludzi, mąż boleści, a świadomy niemocy” (Izaj. 53:3); mimo to

poprzednia stronanastępna strona