Sztandar Biblijny nr 64 – 1993 – str. 44
i śpiewając nową pieśń, jaką włożył w nasze usta: „miłosierdzie Boga naszego”. Śpiewanie tej pieśni wiąże się z pewnymi kosztami. Tylko ci mogą właściwie śpiewać tę „pieśń Mojżesza i Baranka”, którzy nauczyli się grać na harfie Boga, którzy mają wszystkie jej struny zestrojone w doskonałej harmonii. Nigdy wcześniej nie było możliwe granie tak pięknej melodii na tej wspaniałej harfie, ponieważ nigdy wcześniej wszystkie jej struny nie były właściwie rozmieszczone i nastrojone. Teraz jej muzyka jest zachwycająca! Bierzmy zatem tę wspaniałą harfę wieków i przesuwając ręką po jej akordach, śpiewajmy w duchu i ze zrozumieniem tę wspaniałą radosną Nową Pieśń!
BS ’92, 36.
NADZIEJA ŚWIATA NIE W MISJACH,
LECZ W KRÓLESTWIE BOŻYM
Od czasu do czasu objawiamy fałszywą nadzieję powszechnych błogosławieństw dla świata przez Chrystusa według ogólnie przyjętych poglądów chrześcijan – nawrócenia świata przez obecne zabiegi misyjne. Za chwilę z bardzo miarodajnych źródeł podamy kilka danych na ten temat – nie po to, by odrzucić wszelkie uznanie dla wszystkich zabiegów misyjnych, lecz po to, by dowieść, że zabiegi te, zmierzające do nawrócenia świata nie przynoszą spodziewanych efektów i dlatego możemy zaszkodzić ludowi Bożemu ukazując mu fałszywe oczekiwania, a w rezultacie skierować jego wysiłki w niewłaściwą stronę.
Misje zagraniczne zostały podjęte na podstawie trzech przekonań – jednego prawdziwego, dwóch fałszywych: 1) Prawidłowego poglądu biblijnego, że jedynym imieniem, przez które ktokolwiek może być zbawiony, jest imię Jezus – przez wiarę w Jego ofiarę, posłuszeństwo i poświęcenie się Bogu; 2) fałszywego niebiblijnego poglądu, że nie ma żadnej nadziei dla tych, którzy umierają w niewiedzy o tym jedynym imieniu, przez które możemy być zbawieni; 3) przekonania, że poganie muszą być zbawieni od wiecznych mąk w gorejącym piekle i już w tym życiu otrzymać szansę przyszłych błogosławieństw w niebie. Połączenie tych teorii stało się sznurkami, które pociągnęły tysiące szlachetnych ludzi do poświęcenia się. Są one także sznurkami, które wyciągały i wciąż wyciągają pieniądze z życzliwych kieszeni, dodając miliony do milionów dolarów. (Nie możemy się dziwić, jeśli z kolei pieniądze te wciągnęły kogoś do pracy misyjnej, po prostu w zamian za spokojne, lecz zaszczytne życie).
NIE JESTEŚMY PRZECIWNI PRACY MISYJNEJ
Nie mamy także nic przeciwko ofierze szlachetnych ludzi i poświęconych pieniędzy, ponieważ mocno wierzymy, że życie i pieniądze oddane w szczerości są przyjemne przed Panem, nawet jeśli są oddawane pod wpływem poważnych i uwłaczających Boskiemu charakterowi błędów oraz planowi zbawienia ludzkości. Zarzucamy tej mieszaninie prawdy i błędu to, że jest bardzo szkodliwa dla ludu Bożego, ponieważ odwraca jego serca i wysiłki od prawdy. Odciąga lud Boży od studiowania Biblii, od wzrastania w znajomości i łaskach ducha. W zamian za to wpaja myśl, że głównym celem życia wszystkich chrześcijan powinno być wyrywanie bliźnich z rąk gniewnego Boga, który zamierzył wrzucić ich do wiecznych mąk w ręce demonów. A jeśli nie to, to przynajmniej wypracowywanie i -udzielanie pieniędzy, które pokryją koszty zajmujących się tym wyrywaniem.
W wyniku tego wielu chrześcijan „nie ma czasu” na studiowanie Słowa Ojcowskiego, nie ma czasu na studiowanie Boskiego planu, rozwijanie własnego serca itp. Często mówią sobie (niekiedy nierozważnie także innym): „Studiowanie Biblii – nonsens! Już wiemy wystarczająco dużo, skoro wiemy, że giną miliony – idą do piekła. My 'żywe przewody’, być może mniej dbamy o nasz własny rozwój duchowy i badanie Biblii, lecz jesteśmy bardziej rozpaleni i troszczymy się o dusze. My otrzymamy wspanialsze korony niż wy, jeśli jeszcze wy 'rozszczepiający na czworo włos badacze Biblii’ nie zostaliście całkiem odrzuceni od nieba”.
Wielu nadal wierzy, że wszelka nadzieja kończy się wraz ze śmiercią i odrzuca natchnione słowa, że wiara w Chrystusa, w to jedno imię, jest jedyną nadzieją przyszłego życia. Coraz bardziej się przekonują, że choć imię Jezus jest dobrym zawołaniem do zbiórek (szczególnie przy nawoływaniu do datków na misje), nie jest jedynym imieniem do zbawienia. Dochodzą raczej do wniosku, lecz nie chcą wyrazić go tyloma słowami, że jedynymi nazwami zapewniającymi zbawienie są „edukacja”, „cywilizacja”, „medycyna” itp. Zbawienie w kraju i poza granicami coraz częściej zaczyna oznaczać nie osobisty związek z Tym, który jest światłością świata i w którym jedynie jest życie wieczne, lecz raczej postęp społeczny, reformy lokalne i narodowe – „rozwój społeczny”. W ten sposób fałszywe poglądy o potrzebie misji do nawrócenia świata coraz bardziej odprowadzają lud Boży od Jego Słowa i planu, który (w swej pozbawionej wiedzy gorliwości) odrzucają.
A jakie byłyby efekty, gdyby misje się powiodły? Nawróciłyby one pogan do niedoskonałych metod chrześcijańskiego życia i kultów, jakie powszechnie panują w całym chrześcijaństwie. Dla tych, którzy są właściwie poinformowani w tym temacie przez Słowo Boże, dla tych którzy nie polegają na własnym rozumie, lecz codziennie przeglądają Pismo Święte, by być uczonymi przez Boga – niepowodzenie misji, choć zniechęcające z jednego punktu widzenia, z innego może być wzmocnieniem wiary. A to dlatego, że demonstruje i potwierdza ponad wszelką wątpliwość prawdę nauki biblijnej: iż Bóg nie usiłuje nawrócić i zbawić ogółu ludzkości, lecz pozostawia to wielkie dzieło do przyszłego wieku, by zostało dokonane przez królestwo Boże, gdy w okresie Tysiąclecia zostanie ono ustanowione w całej mocy i wielkiej chwale.
BÓG WYBIERA OBECNIE SWÓJ SZCZEGÓLNY LUD
W pełni potwierdza to oświadczenie Biblii, że obecnym dziełem Boga jest wybór Jego szczególnego ludu (Dz. 15:14-17), który po zakończeniu, wypolerowaniu i uwielbieniu z Panem i Głową już wkrótce, jako nasienie Abrahamowe, zrealizuje zapowiedziane błogosławienie całego świata (Gal. 3:29). Będzie to wypełnieniem prośby modlitwy Pańskiej: „Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”.