Sztandar Biblijny nr 62 – 1993 – str. 29

BŁOGOSŁAWIONY, KTÓRY IDZIE!

(Mat. 21:1-17) „Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim. „

      W pierwszym dniu tygodnia (nasza niedziela), nasz Pan wczesnym rankiem rozpoczął swe przygotowania do triumfalnego wjazdu do Jerozolimy jako Król. Chociaż On dobrze wiedział, że nie przyjmą Go „właśni jego” (Jan 1:11), lecz, przeciwnie, zostanie zabity przez panujących, o czym już świadczył swym uczniom, gdy poprzedniego wieczoru mówił, że pomazanie Marii było przygotowaniem Go do pogrzebu, jednak ów wjazd był potrzebny nieodzownie jako cześć planu Bożego, aby On mógł oficjalnie zaofiarować się Żydom jako Król i w ten sposób spełnić obietnicę Bożą daną temu ludowi, że Jego łaska będzie udzielona „Żydowi najprzód” (Rzym. 2:10).

      Wcześniej nasz Pan sprzeciwił się tym, którzy chcieli Go porwać i obwołać królem. Uczynił to w ten sposób, że wyszedł spomiędzy nich (Jan 6:15). Lecz teraz, gdy nastał właściwy czas, On obmyślił plan swego triumfalnego pochodu na tę właśnie godzinę, nie przeciwstawiając się temu, jak czynił to uprzednio. Posłał swych uczniów po oślicę i źrebiątko oślicy, manifestując swą nadprzyrodzoną moc przez wskazanie gdzie i w jaki sposób zwierzęta zostaną znalezione. Użyto osła zamiast konia i jak podaje tradycja wszyscy królowie izraelscy mieli zwyczaj w ten sposób jeździć na swą koronację.

      Gdy przyprowadzono zwierzę, uczniowie wraz z tłumem działali jakby w porozumieniu, gdyż miało się okazać, że spora liczba gości z Jerycha i tych, którzy dawali świadectwo Pańskiej mocy i naukom w drodze do świętego miasta i na Święto Paschy, podobnie jak Jezus, zatrzymała się na sabat w Betanii.

      Wraz z uczniami tworzyli oni niedużą grupę, która zaczęła obwoływać Jezusa Królem, składać mu hołd i, jak w owym czasie nakazywał zwyczaj w przypadku dostojników, rozpościerać swe wierzchnie szaty na drodze, po której miało przejść Jego zwierzę. Rzucali też na drogę zerwaną uprzednio trawę, kwiaty i gałęzie palmowe.

TŁUMY UCZCIŁY JEZUSA

      Za Jezusem na uprzywilejowanej pozycji, jadącym na czele w kierunku Jerozolimy, postępował tłum. Wtedy z miasta wyłoniły się rzesze ludzi, które słyszały, że wielki Prorok i Nauczyciel był w Betanii i one zbliżały się, aby ujrzeć zarówno Jego, jak i Łazarza. Napotkawszy Pana i posuwającą się za Nim grupę wznoszącą okrzyki, zawrócili i stali się jakby strażą przednią, podobnie jak pozostali wznosząc okrzyk „Hosanna Synowi Dawidowemu” – co znaczyło – Królowi, komuś z rodu królewskiego. Prawdopodobnie unikali słowa „Król”, aby nie narazić się na zarzut zdrady wobec króla Heroda i cesarstwa rzymskiego, które Heroda utrzymywało przy władzy.

      Był to wspaniały lub śmieszny wjazd triumfalny do miasta Wielkiego Króla, w zależności od tego z jakiego stanowiska był on rozważany. Według zapatrywania uczniów i tłumu pełnych mesjanistycznego entuzjazmu i nadziei, iż od dawna upragnione błogosławienie Izraela ma właśnie się urzeczywistnić, oraz pełnych wiary, że ten wielki Prorok, który ma moc wskrzeszania umarłych i uzdrawiania chorych, może w swoim czasie i na swój sposób sprawić, że oni wraz z Nim staną się niepokonanymi dla wszystkich nieprzyjaciół i w szerokim zakresie spełnią wszystkie wspaniałe rzeczy przepowiedziane przez proroków – dla nich było to wspaniałe zdarzenie, rzeczywisty triumf. Jednakże dziwne wydaje się – pomimo faktu, iż Jezus uprzednio wielokrotnie im mówił o swojej śmierci i nawet zgromił Piotra, gdy ten Mu się sprzeciwił – że Jego uczniowie i inni nie potrafili zrozumieć prawdziwego znaczenia Jego słów i traktowali je jedynie jako część Jego „zagadek” (Ps. 49:5), które niewątpliwie później staną się zrozumiałe i doniosłej wagi. Świadczą o tym ich słowa wypowiedziane nawet po Jego śmierci i zmartwychwstaniu – „A myśmy się spodziewali, iż on miał odkupić Izraela” (Łuk. 24:21).

      Według zapatrywania Heroda, Piłata, przedniejszych kapłanów i nauczonych w Piśmie, ten triumfalny pochód był jedynie popisem fanatycznego przywódcy oraz Jego ciemnych i fanatycznych ofiar oszustwa. Oczywiście niczego więcej w tym nie widzieli. Król Herod i Piłat widocznie nie obawiali się, że ten wzgardzony Nazarejczyk i Jego towarzysze mogliby kiedykolwiek zorganizować i wyposażyć armię, która zagroziłaby ustalonemu porządkowi rzeczy, jakiemu przewodzili. Przywódcy religijni jedynie się obawiali, że ten fanatyzm mógłby w jakiś sposób się rozszerzyć i sprowadzić na nich gniew oraz dalszy ucisk ze strony władz świeckich, które mogłyby się tym posłużyć, jako pretekstem do dalszego wtrącania się do swobód Żydów. Jest całkiem oczywiste, że żaden z przedniejszych władców nie uwierzył w Jezusa jako Mesjasza posłanego od Boga, w celu spełnienia chwalebnych obietnic z ich świętych ksiąg. O tym świadczą Apostołowie, mówiąc: „Wiem, żeście to z niewiadomości uczynili, jako i książęta wasi”; „Bo gdyby byli poznali, nigdy by byli Pana chwały nie ukrzyżowali” (Dz.Ap. 3:17; 1Kor. 2:8).

PROCESJA BYŁA ZAPOWIEDZIĄ WIĘKSZEGO TRIUMFU

      Z jeszcze innego punktu widzenia na tę procesję zapatrywał się nasz Pan i niewidzialne mnóstwo aniołów, duchy opiekuńcze, wysłane do usługiwania tym, którzy mieli być dziedzicami zbawienia. Ci podzielili entuzjazm tłumów, lecz z całkowicie odmiennego stanowiska – byli świadomi, że ten triumf stanowi tylko część Boskiego Planu i jedynie wstęp do większego

poprzednia stronanastępna strona