Sztandar Biblijny nr 56 – 1992 – str. 80
Gdy Jefterson będąc w Paryżu dowiedział się, kto będzie uczestniczył w Konwencji Konstytucyjnej, odniósł się do uczestników jako „półbogów”. Gdy po raz pierwszy ujrzał projekt Konstytucji, ubolewał, że nie zawiera on prawa chroniącego wolności religijnej. Miał swój wkład w tworzenie Karty Praw. Później Jefferson został trzecim prezydentem narodu. Być może ze wszystkich ojców założycieli to on najbardziej znany był ze swego deizmu. Jego poglądy zyskały mu przydomki „niewierny”, „antychrześcijański” i „Yoltaire Yirginii”. Choć przyznawał się do chrześcijaństwa, unikał oficjalnych związków z jakąkolwiek denominacją, uznając że wyznania są „zgubą i zagładą chrześcijańskiego kościoła”. Odrzucał trójce i przewidywał, że główną religią Stanów Zjednoczonych wkrótce stanie się kościół unitariański. Według Jeffersona istota religii nie tkwiła w doktrynach, lecz etyce. Uważał Jezusa za wielkiego moralistę, ale nie mógł zaakceptować Jego innych nauk. Stworzył własną wersję Nowego Testamentu, by „wybrać diamenty z gnojowiska”, pomijając odniesienia do narodzenia z panny, cudów i zmartwychwstania.
Lecz nie wszyscy ojcowie założyciele byli deistami. Niektórzy byli konserwatywnymi, wierzącymi w Biblię chrześcijanami. Wybitnym przykładem jest John Jay. Wraz z Hamiltonem i Madisonem Jay był współautorem pism wydawanych przez zwolenników federacji popierających ratyfikowanie Konstytucji. Później wywierał wpływ na ratyfikację Konstytucji w znaczącym stanie Nowego Jorku. Washington mianował go pierwszym najwyższym sędzią Sądu Najwyższego.
Jay przez całe życie był aktywnym członkiem swego kościoła. Jako badacz Biblii interesował się współczesnym wypełnianiem się proroctw biblijnych. Przeciwstawiał się naukom niewierzących, takich jak Thomas Paine. Później został jednym z pierwszych prezydentów Amerykańskiego Towarzystwa Biblijnego. W corocznych przemówieniach do Towarzystwa przejawiał swą silną wiarę chrześcijańską. Wierzył w Boskie pochodzenie Biblii i w to, że człowiek był stworzony doskonałym, lecz odpadł od łaski. Wierząc, że Chrystus jest Zbawicielem świata i że to On polecił swym uczniom głoszenie Ewangelii wszystkim narodom, Jay zachęcał do szerokiego upowszechniania Biblii na całym świecie. Choć nie zgadzał się z deizmem innych ojców założycieli, podzielał ich oddanie dla wolności religijnej.
Późniejsze czasy dostrzegały ojców założycieli przez inne okulary. Religijny wiek XIX pamiętał o pozostałościach ich chrześcijańskiej wiary; świecki wiek XX pamięta o ich niewierze. Niektórzy politycznie czynni konserwatywni chrześcijanie przedstawiają ich dzisiaj jako ortodoksyjnych chrześcijan. Lecz gdyby ojcowie założyciele żyli dzisiaj, prawdopodobnie nie czuliby się wygodnie w ławkach prawicowego fundamentalizmu -ich rozum nie mógłby zaakceptować ich wyznań. Równie niezadowoleni byliby jednak także ze współczesnego społeczeństwa i jego materializmu, rozwiązłości moralnej i publicznej apatii. Wiek rozumu nie był złotym wiekiem, i nie jest też nim wiek, w którym żyjemy.
Konstytucja miała swe słabości. Pierwotny dokument nie obalił niewolnictwa i brakowało w nim karty praw. Braki te zostały uzupełnione poprawkami. Lecz zmieniające się warunki wzbudziły nowe pytania: Czy należy zlikwidować kolegium elektorskie? Czy należy zmienić kadencję sprawowania urzędu? Takie i inne pytania dały początek wezwaniom do zwołania nowej współczesnej Konwencji Konstytucyjnej. Jest nieprawdopodobne, by dzisiaj można było znaleźć mężów stanu o pokroju podobnym do tego, jaki prezentowali delegaci z 1787 roku.
Bez względu na to, jak bardzo mądrzy mogą być ludzie i jak bardzo dobre mogą mieć intencje, nie są w stanie stworzyć doskonałej formy rządu. Świat potrzebuje doskonałego Prawodawcy. W następnym numerze opiszemy nadchodzący porządek świata, tak jak jest on przedstawiony w Biblii. (c. d. n. )