Sztandar Biblijny nr 56 – 1992 – str. 78
wątpliwość położyło trwałe fundamenty pod spokój i szczęście wtedy, gdy mieliśmy aż nazbyt dużo powodów, by obawiać się ogarnięcia nas przez zamieszanie i nieszczęście”.
Choć w Konstytucji nie ma wzmianki o Bogu i niewiele ich w notatkach z Konwencji, to jednak przez zapewnienie wolności religijnej Konstytucja uczyniła dla religii więcej niż jakiekolwiek oficjalne słowa o przynależności religijnej.
RELIGIA I OJCOWIE ZAŁOŻYCIELE
Historycy amerykańscy różnią się co do prywatności religii ojców założycieli. Niektórzy, porównując ich do Mojżesza i Jezusa Chrystusa, ubóstwiali ich jako chrześcijańskich świętych. Inni uznawali ich za wolnomyślicieli, prekursorów współczesnych humanistów.
Ojcowie założyciele żyli w „wieku rozumu”. Według Immanuela Kanta, czołowego niemieckiego filozofa XVIII wieku, człowiek powinien używać własnego rozumu i nie polegać na autorytecie wyznań, Biblii ani państwa. Ten ruch „oświecenia” wytworzył napięcie między rozumem i religią. Niektórzy, jak francuski myśliciel Yoltaire, odrzucili religię, jako nie dającą się pogodzić z rozumem. Inni próbowali znaleźć coś wspólnego dla rozumu i religii, jak na przykład John Locke w swej książce: Racjonalność chrześcijaństwa.
Jednym z popularnych kompromisów wśród ludzi wykształconych, między tradycyjnym chrześcijaństwem i racjonalizmem, był deizm. Poczynając od Anglii w XVII wieku, deizm rozprzestrzenił się w Ameryce w drugiej połowie XVIII wieku.
Deizm zawarł religię w trzech artykułach wiary: Bóg, cnota i nieśmiertelność. Odrzucał natchnienie Biblii, cuda, trójcę i pojednanie. Podkreślanie rozumu jednostki doprowadziło do szerokiej gamy przekonań. Ojcowie założyciele znajdowali się pod wpływem ruchu deizmu. Wielu nie chciało publicznie wyrażać swych przekonań religijnych, co utrudnia obecnie uzyskanie jasnego obrazu.
Od chwili osiedlenia się purytan w Ameryce religia straciła wiele ze swej siły. Według historyka kościelnego Martina Marty „bardzo niewielu Amerykanów należało, uczęszczało i popierało organizacje religijne w latach 1770 do 1790”. Dzisiaj proporcjonalnie więcej ludzi chodzi w Ameryce do kościoła niż w czasie przygotowywania Konstytucji. Ojcowie założyciele cenili religię ze względu na jej przydatność dla społeczeństwa.
„Ojciec Konstytucji” James Madison zachował obszerne notatki z Konwencji Konstytucyjnej i sam napisał największą część Konstytucji. Jeden z historyków Madisona mówi o nim jako o „prawdopodobnie najbardziej teologicznie świadomym prezydencie”. Ze znaczących ojców założycieli to on posiadał najbardziej formalne wykształcenie. By być przyjętym do kolegium w New Jersey (późniejsze Princeton), przetłumaczył Ewangelie z greki na łacinę. Później studiował tam teologię pod kierunkiem prezbiteriańskiego duchownego Johna Whitherspoona, sygnatariusza Deklaracji Niepodległości. Niewątpliwie uczono Madisona o upadłej naturze człowieka i potrzebie ograniczania władzy. Widzieliśmy już wkład Madisona do wolności religijnej w Ameryce. Jednak jego milczenie co do własnych przekonań skłania badaczy do poglądu, że także i on popierał deizm.
Jeden z najbardziej szczerych ojców, Beniamin Franklin, w swej autobiografii napisał: „Ledwie osiągnąłem wiek 15 lat, gdy . . . zacząłem wątpić w samo Objawienie. . . . Wkrótce stałem się zupełnym deistą”. „Zostałem religijnie wychowany jako prezbiterianin; choć niektóre dogmaty tego wyznania, takie jak wieczne zrządzenie Boga, wybór, potępienie itp. wydawały mi się niezrozumiałe, inne wątpliwe, i choć sam dość wcześnie przestałem uczęszczać na publiczne zebrania tej sekty, gdyż w niedzielę studiowałem, to jednak nigdy nie pozostawałem bez pewnych zasad religijnych”.
W swej autobiografii Franklin opisał swój system codziennej samoanalizy, wybierania co tydzień pewnej cnoty i obserwowania codziennego postępu. Choć był