Sztandar Biblijny nr 54 – 1992 – str. 63
powszechne błogosławieństwa, jakie w Królestwie Mesjasza, które ma być niebawem ustanowione, spłyną na rodzaj ludzki.
Pamiętajmy także, że cuda Jezusa i Apostołów nie były próbami leczenia wszystkich chorób i usuwania bólu czy smutku. Miały jedynie na celu zwrócić uwagę na posłannictwo Ewangelii. Czas, kiedy Bóg otrze wszystkie łzy ze wszystkich twarzy, kiedy nie będzie już wzdychania, płaczu i umierania, nastąpi podczas tysiącletniego panowania Mesjasza i jako jego rezultat (Obj. 21:4).
Nasza analiza w tym względzie dostarcza jednego dowodu. Jezus dokonał w Kafarnaum wielu cudów, lecz jedynie w celu przyciągnięcia uwagi. Potem udał się do innych miejscowości, pozostawiając w Kafarnaum wielu chorych i rozczarowanych. Podobnie czytamy, że gdy Jezus przechodził obok sadzawki Syloe znajdowała się tam ogromna rzesza ślepych, kalekich oraz słabych, potrzebujących uleczenia i oczekujących na zejście do wody. Jezus dostrzegł tylko jednego w tym tłumie i powiedział do niego: „Wstań, weźmij łoże twoje, a chodź” (Jan 5:19).
WDZIĘCZNOŚĆ UZDROWIONEGO TRĘDOWATEGO
Nasze badanie wspomina o jeszcze jednym przypadku uzdrowienia. Trąd uznawany był przez Żydów za chorobę nieuleczalną i symbol grzechu. Trędowaty z tej lekcji, który na kolanach błagał Jezusa o uleczenie i oczyszczenie, posiadał wiarę w Jego moc. Jego modlitwa została wysłuchana nie dlatego, że był jednym z uczniów Jezusa i nie dlatego, że obiecał nim zostać, lecz z powodu okazanej przez niego wiary oraz dla przekonania kapłanów o posiadaniu przez Jezusa Boskiej mocy. Oczyszczony trędowaty dowiedział się, że powinien pójść (zgodnie z prawem) i złożyć przewidzianą ofiarę, wyrazić Bogu podziękowanie, dać kapłanom świadectwo swego uleczenia i poddać się sprawdzianowi wymaganemu przez Zakon.
Jezus napomniał trędowatego, by nie rozgłaszał o tym wielkim cudzie, lecz on w swej wdzięczności nie mógł się powstrzymać, mówił o tym wszędzie. W związku z tym Jezus nie mógł później odwiedzać dużych miast, ponieważ zostałby przygnieciony liczbą chorych przynoszonych do Niego w celu uzdrowienia. Dlatego częściej odwiedzał wiejskie rejony, lecz nawet i tam znajdowali go ludzie z różnych okolic, szukający uleczenia.
Ale niestety! Bardziej doceniali doczesne błogosławieństwa niż wielki przywilej, szczególnie zaoferowany im przez naszego Pana, zostania Jego naśladowcami i uczestnikami Jego wyższego, duchowego Królestwa. Już niebawem będzie ono rozdzielać wokół restytucyjne błogosławieństwa i zdrowie każdemu członkowi rodzaju Adamowego, potępionemu przez upadek Adama i odkupionemu przez drogocenną krew Kalwarii.
BS ’91, 54.
GŁOSZENIE SŁOWA
„A ci, którzy byli rozproszeni, chodzili opowiadając słowo Boże” (Dz. 8: 4)
NASZA lekcja obejmuje pierwsze 10 lat historii Kościoła, począwszy od wniebowstąpienia naszego Pana. Godna uwagi jest prostota Boskich zarządzeń organizacyjnych. Nie znajdujemy ani słowa o papieżach, kardynałach, arcybiskupach, doktorach teologii czy wielebnych. Wprost przeciwnie, nawet o Apostołach mówi się jako o „nieuczonych i prostakach”. Określenia: ewangelista, pastor, nauczyciel, starszy, diakon i apostoł są jedynymi uznawanymi w kościele tytułami (według źródeł Nowego Testamentu). Wszystkie te nazwy bezpośrednio lub pośrednio bardziej wskazują na służbę niż władzę czy szczególne zaszczyty. Zwróćmy także uwagę na to, że w tym okresie Boskiego kierowania rozwojem zaczątku Kościoła nie ma żadnych wzmianek o jarmarkach, świętach, kolacjach czy pokazach dla gromadzenia pieniędzy na pensje lub budowę kościoła. W Nowym Testamencie nie jest nigdzie wymieniona ani jedna z takich rzeczy – rzeczy, które obecnie wydają się głównym elementem „pracy Kościoła”. Wtedy pracą kościoła było „opowiadanie słowa”. Czyż nie wydaje się oczywistym, że olbrzymia zmiana w tym względzie nie sprzyja duchowemu rozwojowi? Gratulujemy naszym czytelnikom, że jako towarzysze w wierze i służbie widzimy siebie znacznie różniącymi się od większości dzisiejszych chrześcijan, a w określonych szczegółach właściwie podobnymi do Kościoła pierwotnego. Tak jak on nie mamy sformułowanych wyznań wiary poza Biblią. Tak jak on nie mamy kościelnych „urzędników” i „władców”. Tak jak pierwotny Kościół nie przywiązujemy większej wagi do kościelnych budowli, lecz zadowalamy się spotkaniami w domach prywatnych lub wynajętych pomieszczeniach, które na co dzień wykorzystywane są w inny sposób, albo w budynkach już wzniesionych i przeznaczonych na zebrania, jeśli oddane są do naszej dyspozycji, lub w „górnych pokojach”.