Sztandar Biblijny nr 54 – 1992 – str. 61
że można mu się przeciwstawić i że w końcu pozostawi nas – nie z powodu naszej arogancji czy mocy, lecz, jak powiedział Mistrz, dlatego że on „we mnie nic nie ma” (Jan 14:30). Gdy wiec przekona się, że jego dalsze ataki są bezcelowe, pozostawi nas, udając się gdzie indziej.
Przypominamy wszystkim naszym czytelnikom, że każdy kto dostaje się pod wpływ filozofii nowego wieku, spirytyzmu, nauki chrześcijańskiej, hipnozy, jasnowidzenia i słyszenia, pisania przez duchy, czarów, podróży poza ciałem, medytacji transcendentalnej, percepcji pozazmysłowej, mistycyzmu czy jakiejkolwiek innej formy okultyzmu, w ten sposób wystawia się nie tylko na niebezpieczeństwo tymczasowe, lecz także przyszłe, ponieważ złe duchy, działające przez te różne kanały, próbują (jedne w taki sposób, drugie w inny) oszukać, zdezorientować i zmącić zdolność rozumowania i podbić sobie umysły tych, z którymi mają do czynienia. Tak więc, szczególnie ostrzegamy tych wszystkich z ludu Pana, którzy kiedykolwiek mieli jakiś związek z czymkolwiek w tym rodzaju, że są narażeni na próby narzucania się przez te duchy. Przypominamy, że szczególnym kanałem przez który złe duchy odnoszą osobliwy sukces jest ludzka ciekawość. Zachęcamy wszystkich z ludu Pana do powstrzymywania swojej ciekawości, polegania na Słowie Bożym i niepodejmowania jakichkolwiek kontaktów ze spirytyzmem i okultyzmem.
Pewna droga chrześcijańska siostra powiedziała, że przed przyjściem do prawdy zajmowała się spirytyzmem i została w ten sposób wciągnięta do roli medium. Była medium piszącym i wyraźnie odczuwała, jak coś przejmuje kontrolę nad jej ręką i kieruje jej ołówkiem podczas pisania na tematy, o których nie posiadała żadnej własnej wiedzy. Po przyjściu do prawdy i poznaniu źródła tej mocy pod każdym względem zdecydowanie ją odrzucała, prosząc Pana w modlitwie o pomoc. Zdobyła siłę, by oprzeć się temu wpływowi, lecz była niepokojona przez duchy używające jej ręki i próbujące w różny sposób wzbudzić jej ciekawość, by oddała im swą rękę dla przekonania się, jaką to wiadomość chcą jej przekazać.
Prawda wzbudziła w niej lęk przed złymi duchami i silne pragnienie uwolnienia się od nich. Czuła się wolniejszą od ich wpływu, gdy znajdowała się w towarzystwie innych osób. Pewien brat starszy poradził jej, by nie ulegała uczuciu strachu i unikała, w miarę możliwości, samotnego przebywania w pokoju, ponieważ w ten sposób rozwijała w sobie lęk i uległość, doprowadzając umysł do stanu jeszcze bardziej podatnego na ich ataki. Doradził jej – i my doradzamy to teraz wszystkim znajdującym się w podobnych okolicznościach – by stanowczo przeciwstawiła im swą wole, odrzuciła jakiekolwiek porozumiewanie się i stawianie pytań, pod żadną postacią nie przyjmowała jakichkolwiek odpowiedzi, oraz by w imieniu Pana rozkazała złym duchom odejść, udając się jednocześnie do Pana w modlitwie z prośbą o uwolnienie i łaskę do pomocy w każdej chwili potrzeby.
Zachowujmy odwagę, silną wiarę i bohaterską determinację, uważając, by nasza wiara nie opierała się na nas samych, naszych ślubach czy najlepszych wysiłkach, lecz na Panu. Ufajmy Panu i ćwiczmy wiarę przez kontrolowanie naszych myśli, słów i czynów, by zbliżały nas do Ojca i Odkupiciela. Żyjemy w czasie, gdy świecka mądrość, odwołująca się do naszej potrzeby odwagi, zachęca ludzi do opierania jej na pewności siebie, wierze w siebie i uznaniu dla samego siebie. Jest to świeckie podrobienie przeciwnika, sfałszowanie tej prawdziwej odwagi o jakiej uczy nas Słowo Boże. Radujmy się przez to Słowo nie tylko ze wszystkich doświadczeń obecnego życia, lecz także z radości Pana w naszym dziedzictwie Królestwa.
BS ’91, 51.
LECZY ICH CHOROBY
Mar. 1:29-45
„On niemoce nasze na się wziął, a choroby nasze nosił” (Mat. 8: 17)
JEZUS wyszedł z synagogi w Kafarnaum i udał się do domu Piotra, gdzie w gorączce leżała teściowa Piotra. Wzięcie jej za rękę i przywrócenie do zdrowia przez Zbawiciela trwało zaledwie chwilę. Coraz głośniej było o Jezusie i pod wieczór już całe tłumy błagały o Jego uzdrawiające słowa i dotyk. „I uzdrowił wiele tych, co się źle mieli na rozliczne choroby, i wygnał wiele diabłów, a nie dopuścił mówić diabłom; bo go znali”.
Lecz On nie zatrzymał się tam, by pogłębić to życzliwe wrażenie, jakie wywarł na nich. Następnego ranka, na długo przed świtem, opuścił Kafarnaum i udał się na miejsce pustynne na modlitwę oraz łączność duchową z Bogiem. Piotr, a także ci, którzy odpowiedzieli na zaproszenie do uczniostwa, poszli później za Jezusem i odszukali Go – prawdopodobnie po to, aby przyspieszyć Jego powrót. „Wszyscy cię szukają”, rzekli. Lecz Jezus odpowiedział: „Idźmy do przyległych