Sztandar Biblijny nr 52 – 1992 – str. 43

tego Jedynego przez którego podawane były słowa i dekrety Jehowy. W tekście greckim czytamy: „Na początku był Logos, a Logos był u Boga, i Logos był bogiem. To było na początku u Boga. Wszystkie rzeczy przez niego się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało. . . . A Logos stał się ciałem i mieszkał między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy”. Jest to zupełnie jasne.

KONSTANTYN WSZYSTKIM NARZUCIŁ TRÓJCĘ

     Rzymski cesarz Konstantyn miał wizję – prawdopodobnie na jawie – większej pomyślności dla siebie i swego cesarstwa przez ustanowienie chrześcijaństwa religią swego królestwa, w miejsce dotąd uznawanego pogaństwa.

     Mniej podobna do Chrystusa część Kościoła Chrystusowego od dawna działała w tym kierunku. Porzucając myśl o drugim przyjściu Jezusa w celu założenia Królestwa, pragnęła poślubić, czyli zjednoczyć się z ziemskimi królestwami, by w ten sposób jako królowa znaleźć się na tronie ziemskiej władzy i zaszczytów.

     Wpływ Konstantyna na sprawy Kościoła był wielki. Zaproponował zwołanie soboru wszystkich biskupów (w sumie około tysiąca), ponieważ chciał się dowiedzieć, dlaczego ci „apostolscy” biskupi, wszyscy natchnieni tym samym duchem Bożym, podawali tak różne nauki. Zaproponował pokrycie kosztów wszystkim biskupom, którzy przybędą na sobór do Nicei we Francji, ale większość odmówiła, obawiając się że cesarz będzie pod wpływem biskupa Rzymu (który jeszcze wtedy nie twierdził, że jest papieżem), i przybyło tylko 318. Lecz nawet i oni nie mogli dojść do porozumienia, a wielką kwestią sporną była ta, którą obecnie omawiamy. Wielu broniło biblijnej nauki, że Jehowa jest Jedynym Najwyższym Bogiem, że Pan Jezus jest Jego Synem i zaszczyconym Przedstawicielem Jego całego twórczego dzieła, i że On, po okazaniu wierności i lojalności Ojcu przez opuszczenie niebiańskiej chwały, narodzenie się jako człowiek i oddanie życia – sprawiedliwy za niesprawiedliwych, został wywyższony przez Ojca do majestatu po Jego własnej prawicy.

     Lecz mistyfikacja dotycząca pojęcia trójcy zawładnęła umysłami niektórych biskupów, między innymi biskupa Rzymu. Kwestie z tym związane dyskutowano miesiącami. Pomimo całego swego znacznego wpływu biskup Rzymu nie mógł skłonić większości soboru do uznania doktryny o trójcy. Wtedy sprawę rozstrzygnął Konstantyn i wyznanie z Nicei, wsparte autorytetem i władzą cesarza, ogłoszone zostało jako wiara chrześcijańska, a wszystko jemu przeciwne jako herezja.

     Pamiętajmy także, że na soborze obecna była tylko jedna trzecia biskupów i że nie mogli być oni zmuszeni do zastąpienia Słowa Boga tajemnicą, dopóki cesarz nie udzielił swego poparcia. Wydał on dekret, że chrześcijańska doktryna, w taki sposób określona w wyznaniu wiary z Nicei, winna mieć autorytet w postaci poparcia cesarza i wszystkich podległych mu urzędników w całym cesarstwie Rzymu. Wszyscy wierzący niezgodnie z tym wyznaniem mieli być uznawani za heretyków przeciwnych cesarzowi i jako tacy mieli „przywilej opuszczenia cesarstwa”. W ten sposób tajemnica trójcy została uświęcona przez pogańskiego cesarza – wcale nie ochrzczonego ani nawet pokropionego. Historia prześladowań wszystkich tych, którzy nie chcieli czcić trynitarskiej tajemnicy, zajęłaby całe tomy. Jeden smutny przykład znany jest wszystkim: spalenie Serweta w wyniku ścigania sądowego i prześladowania przez Kalwina aż do śmierci.

BISKUPI PALILI BIBLIE

     Czy jest zatem czymś dziwnym, że w warunkach panujących przez długie stulecia – lekceważenie Biblii i czczenie wyznań – całkowicie stracono z pola widzenia prawdziwe nauki Biblii na wiele tematów? Czy czymś dziwnym jest, że gdy w XVI wieku Bóg ponownie rozpoczął ukazywać światu Biblię, była ona przez biskupów palona na placu przed katedrą św. Pawła w Londynie i w innych miejscach? Czy jest czymś dziwnym, że ówcześni prezbiterianie byli prześladowani za jej badanie i mogli spotykać się tylko potajemnie?

     Czy dziwnym jest, że ludzie, którzy na nowo rozpoczęli studiowanie Biblii, lecz z umysłami upojonymi wielowiekowymi wyznaniami, napotykali na znaczne trudności? Czy jest czymś dziwnym, że gdy różne denominacje protestanckie podejmowały nowe wysiłki zbliżenia się do światła, niektóre z ich pojęć odnośnie właściwego interpretowania Biblii były powierzchowne i płytkie? Czy jest czymś dziwnym, że teraz, gdy jesteśmy u progu nowej dyspensacji i gdy Bóg powszechnie podnosi zasłonę ignorancji, wyraźniej niż nasi przodkowie możemy widzieć prawdziwe nauki Biblii? Jest to oczywiście to, czego powinniśmy się spodziewać i o czym wyraźnie mówi Biblia: „dokona się tajemnica Boża” (Obj. 10:7), która od początku była zakryta.

     Jest czymś naprawdę smutnym, że teraz, o świcie Tysiąclecia i jego jaśniejszym świetle rzucanym na Biblię i na wszystkie rzeczy, tak niewielu chrześcijan jest gotowych skorzystać z tych jaśniejszych poglądów. Dla większości cywilizowanych narodów dopiero w naszych czasach powstała możliwość gruntownego badania Biblii, ponieważ dopiero od niedawna panuje odpowiednia umiejętność pisania i czytania, umożliwiająca rozumne analizowanie Biblii. Jakie jest wyjaśnienie niekorzystania z tych wszystkich błogosławieństw, łask, przywilejów i sposobności studiowania Biblii? Jest to zanik wiary, tak jak powiedział Jezus: „Ale gdy przyjdzie Syn człowieczy, izali znajdzie wiarę na ziemi?” (Łuk. 18:8).

     Wygląda na to, że przy większych możliwościach