Sztandar Biblijny nr 51 – 1992 – str. 36

pierwszym z nich – wylaniem Ducha Świętego na wiernych sług i służebnice Boga. To drugie nie ma dotyczyć tej samej klasy, lecz wszelkiego ciała – nie wylania Ducha na Wybranych, lecz na cały świat ludzkości -na nie wybranych. Zielone Świątki były obchodzonym przez Żydów świętem żniwa. W dniu tym – ponad dziewiętnaście stuleci temu – Bóg wylał swego Świętego Ducha na czekających w górnym pokoju w Jerozolimie Jego sług i służebnice. Wydarzenie to było ważne nie tylko dla tych, którzy wówczas w nim uczestniczyli, lecz dla wszystkich z ludu Bożego aż do dzisiejszego dnia. Przed tym dniem Zielonych Świąt tylko Jezus otrzymał ducha spłodzenia – Świętego Ducha synostwa. Do tego dnia Bóg całą ludzkość utrzymywał w oddaleniu od siebie oświadczając, że z powodu jej grzesznego stanu nie może jej przyjąć jako synów i podkreślając, że najpierw muszą być odpokutowane jej grzechy. To oddalenie od Boga aż do przyjścia Jezusa trwało ponad cztery tysiące lat. Przed zgrzeszeniem Adam był nazywany synem Bożym, lecz po nim już nikt nie uzyskał takiego tytułu aż do nadejścia Jezusa, który tak został nazwany. Przez cały ten czas jedynie Abraham, dzięki swemu poświęceniu i wierze, nazwany został przyjacielem Boga. Lecz przyjaciel nie jest synem. Poza tym nikt inny, prócz Abrahama, nie miał tak wysokiego tytułu przyjaciela. Żydzi mieli honorowy tytuł sług Boga, który uzyskali przez Przymierze Zakonu pod Mojżeszem, jego pośrednikiem.

JEZUS SYNEM BOŻYM

      Nie tylko pisma Starego Testamentu nie odnoszą się do Żydów jako synów Bożych, ale sami Żydzi nigdy nie rościli sobie prawa do takiego pokrewieństwa. Wprost przeciwnie, Jezus, po otrzymaniu Ducha Świętego i rozpoczęciu służby, mówił o sobie jako o Synu Bożym, co wywołało oburzenie Żydów, którzy chwytali za kamienie, aby Go zabić. Twierdzenie o tak bliskim pokrewieństwie z Jehową uważali za bluźnierstwo. O uczniach z czasu przed śmiercią Jezusa czytamy: „jeszcze nie był dany Duch Święty, przeto że jeszcze Jezus nie był uwielbiony” (Jan 7:39). Z powyższych oświadczeń Biblii należy wnioskować, że niezbędnym było, by Jezus dopełnił swą ofiarę za grzech, wstąpił na wysokość przed oblicze Boga Jehowy i przedstawił zasługę swej ofiary za domowników wiary. Dopiero wówczas Apostołowie czy ktokolwiek inny z Kościoła mógł być uznany przez Boga. Pragnieniem, jakie Jezus wzbudził w ich sercach było, aby mogli zostać Jego naśladowcami w pełnieniu woli Niebiańskiego Ojca, nawet za cenę oddania życia za prawdę i sprawiedliwość. Tak więc Jego uczniowie oznajmiali, że wszystko pozostawili, by pójść za Nim. Przed swym odejściem Jezus napominał ich, by nie próbowali rozpoczynać swej pracy przed uznaniem ich przez Ojca za synów. Powiedział im: „zostańcie w mieście Jeruzalemie dokąd nie będziecie przyobleczeni mocą z wysokości”. Gdy był z nimi, tchnął w nich i dał im część swego Ducha Świętego i mocy, dzięki czemu leczyli chorych, wypędzali demony itp. Lecz gdy ich opuścił, nie mieli tej mocy, czyli upoważnienia, i musieli czekać aż Ojciec udzieli im jej bezpośrednio, tak jak bezpośrednio udzielił jej Panu Jezusowi, gdy Duch Święty zstąpił na Niego podczas Jego chrztu.

      Przez 10 dni Apostołowie i inni wierni bracia wyczekiwali modląc się w górnym pokoju i oczekując na obiecaną manifestację Boskiego przyjęcia, która miała oznaczać, że Jezus stawił się przed obliczem Boga i dokonał zadośćuczynienia za ich grzechy oraz że Niebiański Ojciec przyjął ofiarę Jezusa za nich i przez spłodzenie ich z Ducha Świętego uznał za synów Bożych, chociaż nie za synów ludzkich. Synostwo wieku Ewangelii, udzielone Jezusowi i Kościołowi, jest na wiele wyższym poziomie niż synostwo ludzkie, wyższym niż anielskie. Jak podaje św. Piotr, jest to synostwo Boskiej natury (2 Piotra 1:4). Bez spłodzenia nie mogło być w rezultacie żadnego narodzenia do Boskiej natury w zmartwychwstaniu. Tak też było z Jezusem. Został On spłodzony z Ducha Świętego, ożywiony przez tegoż Ducha i stopniowo rozwijany w okresie trzech i pół roku swej ziemskiej służby. Ale z Ducha narodził się dopiero w zmartwychwstaniu, jak to czytamy, że był „pierworodnym z umarłych” i „pierworodnym między wieloma braćmi” (Kol. 1:18; Rzym. 8:29). Spłodzenie z Ducha członków Kościoła odbywa się pod tym samym przymierzem ofiary, a jego narodzenie z Ducha w podobnym chwalebnym zmartwychwstaniu (Obj. 20:4, 6).

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO PODWÓJNYM ŚWIADECTWEM

      Św. Piotr wyjaśnia, że choć dar Ducha Świętego pochodził od Ojca, nie mógłby być udzielony Kościołowi bezpośrednio z pominięciem Pana Jezusa. Mówi o Nim: „Prawicą tedy Bożą będąc wywyższony a obietnicę Ducha Świętego wziąwszy od Ojca, wylał to. . . ” (Dz. 2:33). I ponownie mówi: „Który jest na prawicy Bożej, szedłszy do nieba, podbiwszy sobie aniołów i zwierzchności i moce” ( 1Piotra 3:22). Zielonoświątkowe błogosławieństwo było zatem podwójnym świadectwem. Potwierdzało ono, że Jezus jako wielki Odkupiciel w sposób zadowalający Ojca wykonał dzieło jakie Mu Ojciec powierzył. Potwierdzało to, że ci, którzy otrzymali tego Ducha, zostali przyjęci za synów Bożych, a ich pierwotny grzech został zniesiony dzięki zasłudze ofiary Chrystusa. Chociaż cudowne manifestacje Boskiej łaski nie były już w tym wieku powtarzane, wiemy że wszyscy należący do tej samej klasy są uczestnikami tego samego błogosławieństwa. „Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas” (1Piotra 1:3). Chociaż musimy „kroczyć wiarą, a nie widzeniem”, nasza wiara posiada pewne oparcie na tej pierwszej zielonoświątkowej manifestacji. Tak samo jak Apostołowie rozumiemy, że ofiara Jezusa została przyjęta przez Ojca i że dzięki przypisaniu zasługi tej ofiary wszyscy poświęceni wieku