Sztandar Biblijny nr 51 – 1992 – str. 34

      Pomimo tego w okresie tych dziesięciu dni załatwili oni jedną sprawę, lecz nie miała ona Pańskiego upoważnienia i nigdy nie została przez Niego zaakceptowana. Dotyczyła rzucenia losów w celu wybrania następcy Judasza (Dz. 1:15-26). Ponieważ losowanie dotyczyło tylko dwóch osób, oczywistym było, że jedna z nich musi być w ten sposób wybrana. Pan jednak nigdy tego nie uznał i nic więcej o Macieju, którego wybrali, nie słyszeliśmy. W odpowiednim czasie Bóg na to miejsce powołał św. Pawła – „w niczym nie podlejszego, niż wielcy Apostołowie” (2Kor. 11:5).

      Apostoł ów oznajmia, że gdy nasz Pan wstąpił do nieba, stanął przed obliczem Boga za nami – swym Kościołem, wszystkimi tymi, którzy mieli sprostać wymogom i warunkom uczniostwa (Żyd. 9:24). Nie stawił się za światem, lecz jedynie za nami. Umiłował świat, umarł za niego i będzie go jeszcze błogosławił, lecz błogosławienie świata musi zaczekać aż wypełni się najpierw Boski program dotyczący Wybrańców.

      Nie wiemy ile czasu nasz Pan spędził udając się przed Niebiański Tron i ile z owych dziesięciu dni spędził tam przed daniem Ducha Świętego; ze słów Apostoła wiemy jednak, że Duch Święty zesłany na uczniów oczekujących w górnym pokoju był dla nich dowodem na to, że dzieło Jezusa zadowoliło Ojca, że Ojciec dał Mu tego Ducha Świętego dla Jego Kościoła i że Jezus go „wylał” (Dz. 2:33). Wydarzenia tamtego dnia Zielonych Świąt były bardzo cenne dla ówczesnego Kościoła, lecz od tamtego czasu pozostają równie cenne dla wszystkich członków Ciała Pańskiego.

      Pismo Święte podaje, że w okresie wysokiego powołania wszyscy przyjmowani do Boskiej rodziny mieli być spładzani z Ducha Świętego; to właśnie spłodzenie w dniu Zielonych Świąt stało się udziałem oczekujących w górnym pokoju. Od tego czasu byli synami Bożymi, a , jeśli dziećmi, tedy i dziedzicami, dziedzicami wprawdzie Bożymi, a współdziedzicami Chrystusowymi” – ich Pana (Rzym. 8:17). Podobnie jest z tymi, którzy od zesłania Ducha Świętego wchodzą w Ciało Chrystusowe. Nie otrzymywali oni (z wyjątkiem pierwszych pogan, którzy w domu Korneliusza zostali bezpośrednio przyjęci do Ciała Chrystusa – Dz. 10:44) szczególnych manifestacji Boskiej mocy, takich jak rozdzielone języki, które zstąpiły na uczniów w dniu Zielonych Świąt. Otrzymywali jednak od Boga tego samego Ducha Świętego, którego otrzymali pierwsi uczniowie. Jezus i Jego Kościół pokazani są w obrazie wielkiego Kapłana – Jezus jako Głowa tego Kapłana, a Apostołowie jako pierwsi członkowie Ciała, pod zwierzchnictwem Głowy. Wszyscy członkowie Kościoła Chrystusowego od tamtego czasu są poszczególnymi członkami tego samego Ciała, tego samego Kościoła.

      Duch Święty zstąpił na Jezusa, Głowę Kościoła, w sposób dostrzegalny na zewnątrz po to, by upewnić nas, że został przyjęty przez Ojca. Potem Duch Święty manifestacyjnie zstąpił w dniu Zielonych Świąt na uczniów, by upewnić ich, że zostali przyjęci jako członkowie tego samego Ciała. Podobna zewnętrzna manifestacja miała miejsce przy przyjmowaniu Korneliusza, pierwszego nawróconego poganina. Było to konieczne dlatego, że poganie byli odrzuceni i nie przyjmowani przez Boga nawet jako słudzy; tak więc bez jednoznacznego dowodu Boskiej łaski, wierzącym z Żydów nigdy nie przyszłoby na myśl, że poganie mogliby być przyjęci do takiego samego wysokiego stanu synów Bożych. Lecz od zesłania Ducha Świętego nie ma potrzeby, by każdy członek tego Ciała otrzymywał zewnętrzną manifestację, ponieważ wylanie Boskich błogosławieństw w dniu Zielonych Świąt dotyczyło Kościoła jako całości. W wieku Ewangelii, w miarę jak poszczególne jednostki wchodziły do Kościoła Chrystusowego przez pełne poświęcenie swoich serc dla pełnienia woli Pana i z zupełną ufnością w dzieło Jezusa, otrzymywały tego Ducha i uznawane były za członków Ciała tego Kościoła, choć nie towarzyszyły temu jakiekolwiek formy zewnętrznych manifestacji.

      W przypadku Apostołów potrzeba zewnętrznej demonstracji podyktowana była dwoma powodami:

      (1) Byli oni Żydami, uwierzyli w Jezusa, poświęcili się i zostali przez Niego przyjęci za uczniów, lecz Ojciec przed śmiercią Jezusa nie mógł nikogo przyjąć za synów.

      (2) Ojciec mógł kogokolwiek z ludzkości uznać za swe dzieci i udzielić im pełnego odpuszczenia grzechów, pełnego pojednania i wejścia do swej rodziny dopiero wtedy, gdy Jezus jako wielki Najwyższy Kapłan nie tylko umarł, lecz także wstąpił na wysokość i zaoferował, czyli udostępnił zasługę swej śmierci na ich rzecz. Tak więc o Apostołach sprzed śmierci Chrystusa czytamy: „jeszcze nie był dany Duch Święty, przeto że jeszcze Jezus nie był uwielbiony” (Jan 7:39). Od chwili popełnienia grzechu przez Adama, pierwszego z synów Bożych (Łuk. 3:38), aż do przyjścia Jezusa jako Syna Bożego, wśród ludzi nie było żadnych uznanych przez Boga synów. Żydzi byli członkami domu sług, tak jak