Sztandar Biblijny nr 43 – 1991 – str. 6
sprawy dotyczące przyszłego sądu i błogosławionych sposobności, które dane bada każdemu członkowi z rasy Adamowej, są zakryte przed większością ludzi. Wydaje się, że są one szczególnie zakryte przed mądrymi i roztropnymi tego świata. Zamiast przyjąć tak chwalebny plan, skłonni są do nauczania, że biedni Sodomici zostali skazani na wieczne mąki bez jakiejkolwiek szansy i bez perspektywy na otrzymanie jakiejkolwiek sposobności w przyszłości. Lecz nasz Pan oświadczył, że gdyby oni mieli tak korzystną sposobność jak Kafarnaum, to pokutowaliby z głęboką skruchą.
„Mądrzy i roztropni” skłonni są również do opowiadania nam, że mieszkańców Tyru i Sydonu powinniśmy uważać za skazanych na wieczne mąki, mimo iż nie byli oni darzeni przez Pana błogosławieństwami, aczkolwiek pokutowaliby, gdyby mieli równie sprzyjające warunki, jak ludność Palestyny. I ostatecznie mówią nam oni, że mieszkańcy Palestyny, odrzuciwszy naszego Pana, koniecznie muszą cierpieć wieczne mąki, a nie tylko przypłacić to utratą królestwa. Współcześni „mądrzy” nie zrozumieli; są ślepymi względem prawdy -zaślepionymi tradycją swych religijnych nauczycieli – podobnie jak kiedyś Żydzi.
Ponadto, powiększając zamieszanie, próbują oni odnieść Pańskie słowa do dnia sądu, i oczywiście według nich oznacza on dzień potępienia, zamiast dzień próby. Nie zauważają, że według ich twierdzenia Sodomici już znajdowali się w piekle, cierpiąc przez prawie dwa tysiące lat najsroższe mąki (w czasie, gdy nasz Pan wypowiadał te słowa). Czyżby sądzili, że Sodomici mogliby cierpieć jeszcze bardziej po dniu sądu niż, jak to sami opisują, cierpią obecnie? Co oni w ogóle rozumieją przez pojęcie „dzień sądu”? Wyraźnie nie mają właściwego poglądu co do znaczenia tych słów. Rozumieją, że nasz Pan odnosił je do przyszłości i są z tego powodu bardzo zakłopotani, absolutnie nie potrafiąc podać żadnego rozsądnego wyjaśnienia tej sprawy, które byłoby w zgodzie z Boskim charakterem lub z ich własnymi żałosnymi teoriami, godzącymi w Boską cześć. Jakże podnoszące na duchu są słowa naszego Pana, że te sprawy zostały jednak niektórym osobom objawione – niemowlątkom, nie wielkim ani mądrym według tego świata, lecz tym, którzy są pokornego umysłu, gotowi przyjąć Pańskie nauki, nie pragną uczyć Pana. Owo wielkie błogosławieństwo, drogo umiłowani, należy do nas i bądźmy bardzo ostrożnymi w zachowaniu postawy dziecięcości i prostoty, abyśmy nadal mogli być nauczani przez Boga i „wiedzieli, które rzeczy nam są od Boga darowane” (1Kor. 2:12).
BOSKI PLAN OBJAWIONY POKORNYM
Radujmy się z rzeczy pochodzących od Boga i korzystajmy z nich, a światło to niech również świeci innym. Fakt, iż Boski plan jest ukryty przed większością owych uczonych itp. , tłumaczy się tym, że się tak upodobało Ojcu, „który chwyta mądrych w chytrości ich” i objawia swe cele tym, którzy są pokornego umysłu. „Zaprawdę, Ojcze, że się tak upodobało tobie” (1Kor. 3:19; Łuk. 10:21). Podczas pierwszego adwentu ci, którzy zostali pociągnięci do Syna nie byli doktorami prawa (uczonymi w piśmie i dostojnikami), ale przekonanymi „prawdziwymi Izraelczykami”, w których nie było zdrady, choć była ich tylko niewielka liczba. Tacy właśnie odbierali błogosławieństwa przez wieki.
Mistrz zdawał sobie z tego sprawą, że Jego specjalne instrukcje muszą być kierowane raczej do tych, których powierzył Mu Ojciec, niż do nie przygotowanych i niechętnych ludzi, którzy nie przyjmują Jego świadectwa, ponieważ nie mają właściwego stanu serca, żeby je ocenić. Dlatego Pan swoim wiernym uczniom oświadczył, i od tego czasu wszystkim podobnym oświadczał, że wszystkie rzeczy jakie On posiada, otrzymał od Ojca. Jezus niczego nie przypisywał sobie, ale zapewnił, że nikt z wyjątkiem Ojca, nie zna Go prawdziwie, w zupełności i dokładnie – i że żaden człowiek nie zna Ojca oprócz Niego, Syna, i tego, któremu Syn objawił Ojca (Jan. 14).
Przeciętny czytelnik na początku niewiele rozumie z tego rozdziału. Lecz chrześcijanin, który od lat robi postępy, wzrastając w łasce i znajomości Pańskiej, może go o wiele lepiej ocenić. Zdaje on sobie sprawą, że chociaż początkowo miał trochę wiedzy o Jezusie i Ojcu (na samym początku swych chrześcijańskich doświadczeń), to jednak zupełnie inną sprawą jest poznanie Ojca i Syna w znaczeniu zażyłości, w znaczeniu bliższego zapoznania się z Nimi, poznania Ich myśli, tak jak się zna myśli, czyli serce, bliskiego przyjaciela.
Obdarzenie taką zażyłością jest przywilejem. Nie jest ona udziałem każdego, ponieważ należy się o nią ubiegać i domagać się jej, a ubieganie i domaganie się jej oznacza szczere pragnienie zażyłej społeczności i łączności duchowej. Taki wzrost w łasce powinien być gorąco poszukiwany przez wszystkich prawdziwych naśladowców Pańskich, ponieważ bez niego nie można zrobić postępu. Proporcjonalnie do poznawania Ojca i Syna będziemy Ich miłować i starać się w coraz większym stopniu czynić te