Sztandar Biblijny nr 31 – 1988 – str. 85

zawładnąć Kainem, ale Kain postępując właściwie powinien był się przeciwstawić mu i zapanować nad nim przez utrzymywanie serca w zgodzie z Bogiem oraz przez rozpoznanie ducha prawości, sprawiedliwości, miłości. Apostoł Piotr zrozumiał, że przeciwnik pragnie zawładnąć nim, przesiać go niczym pszenicę i pozbawić przywileju uczniostwa, w którym był on jednym z najsilniejszych charakterów i przywódców. Wszyscy wiemy, jak blisko osiągnięcia celu był przeciwnik w przypadku Piotra, a jednak nie osiągnął go, jak się to stało w przypadku Kaina. Piotr jako uczeń Pana odniósł korzyść z Jego modlitw, kontaktu z Nim oraz z lekcji jakich się nauczył, i odniósł zwycięstwo, chociaż na pewien czas został pokonany

      Czyż nie dzieje się podobnie z prawdziwymi naśladowcami Pana? Czy szatan nie pragnie przesiać nas – przeszkodzić w zebraniu nas z tymi, którzy wkrótce będą uczestniczyć w Królestwie Ojca? Zapewne nasze obecne położenie i doświadczenia są w zupełnej zgodzie ze świadectwem Pisma Świętego, potwierdzającym iż żyjemy teraz w bardzo trudnym czasie. Narażeni jesteśmy na nadzwyczajne pokuszenia ze strony przeciwnika, ale Pan przychodzi nam z pomocą szczególnie przez swoje Słowo, braci i pomocne środki interwencyjne, dostarczone przez Pana w obecnym czasie żniwa, to jest tym, którzy chętnie i z zadowoleniem przyjmują pomoc, jaką im zaproponował. Rozumiemy, że żyjemy w czasie, który Pismo Święte określa jako czas szczególnego pokuszenia i próbowania. 2Tym. 3:1-8.

      Pokusy muszą istnieć: bez nich nie byłoby możliwości okazania lub udoskonalenia charakteru, a Pan zamierza, aby tylko zwycięzcy byli wraz z Jego Synem podrzędnymi władcami w Królestwie. Dlatego nie uważajmy pokus za oznakę Boskiego niezadowolenia, ale przeciwnie, one powinny być traktowane przez nas jako dowód Pańskiej łaski – dowód, że Pan ciągle uważa nas za godnych dalszego sprawdzania, za dowód, że On stale ma nas w swoim ręku, z zamiarem przygotowania nas do zajęcia stanowisk w Jego chwalebnym Królestwie. Zatem uczmy się radować w utrapieniach i, jak Apostoł zaleca, bójmy się (2Kor. 7:1; Żyd. 4:1). A zatem między radowaniem się, bojaźnią, troskliwością, czujnością i pobożnością znajdziemy się w takiej sytuacji, która pomoże nam poznać i czynić dobrą, przyjemną i doskonałą wolę Bożą.

„IZALIM JA STRÓŻEM BRATA MEGO?”

      Nie jest powiedziane jak długo Kain rozmyślał o swoim kłopocie, jak długo zajmował się swoim złym pragnieniem, zawiścią, od poczęcia w umyśle aż do popełnienia grzechu mężobójstwa. Jest tylko zaznaczone, iż był to gorzki owoc. Pan nie przeszkodził morderstwu, a nawet potraktował zabójcę nader wielkodusznie zwracając się doń w tej sprawie pytaniem: „Gdzież jest Abel brat twój?” Ponieważ pytanie to sugerowało nieświadomość
kol. 2
ze strony Boga, Kain mógł być ciekawy w jakim stopniu Wszechmogący jest wszechwiedzący i wszechwidzący, stąd jego odpowiedź: „Nie wiem; izalim ja stróżem brata mego?” Pytanie to powraca ciągle nie tylko wśród członków rodziny ludzkiej w Adamie, lecz również między braćmi Pańskiej rodziny. W jakim stopniu bracia są stróżami jedni drugich? Jak daleko sięga nasza odpowiedzialność?

      Spójrzmy najpierw na rodzinę duchową. Jej członkowie oświadczyli, iż będą ze sobą i z Chrystusem związani więzami miłości, tak aby, jeśli jeden członek cierpi, cierpieli z nim wszyscy, a jeśli jeden członek bywa uczczony, z nim wszyscy zostali uczczeni (1Kor. 12:26). Apostoł rozwodząc się nad ważnością różnych członków ciała oświadcza, że nawet najskromniejszy jest niezbędny – że ręka nie może powiedzieć nodze: „nie potrzebuję cię”. Jak w naszych naturalnych ciałach troszczymy się z największą starannością o te członki, które najmniej się podobają, tak w duchowej rodzinie ci, którzy są najmniej atrakcyjni bardziej niż inni wymagają naszej uwagi i sympatii oraz przykrycia szatą bezinteresownej miłości.

      Nowe przykazanie, które Pan dał swoim uczniom brzmi: „…abyście się społecznie miłowali jakom i ja was umiłował” (Jan 13:34). Nie możemy miłować świata taką samą głęboką, intensywną miłością, nie jest naszym obowiązkiem poświęcanie naszych spraw światu, ale jesteśmy zobowiązani do okazywania Ducha Pańskiego wszystkim domownikom wiary. Zatem tak jak On powinniśmy z radością kłaść swoje życie za braci, służąc im w każdej chwili i o każdej godzinie kosztem własnych wyrzeczeń.

„KAŻDY CZŁONEK JEST POTRZEBNY”

      Zgodnie z zasadą naszej Głowy, z warunkami i zastrzeżeniami dotyczącymi członkostwa w Jego rodzinie, jesteśmy stróżami naszych braci: każdy jest odpowiedzialny za swojego bliźniego – nie powinien jednak wtrącać się do niego niczym intruz, ale mieć na uwadze jego sprawy, jego dobro i czynić dla brata to wszystko, co chciałby, żeby czynił on jemu; nawet więcej – położyć swoje życie za brata, tak jak uczynił to Chrystus, który kochał Kościół i oddał zań swoje życie. Jeśli wszyscy bracia w Panu zdadzą sobie z tego sprawę i będą się kierować Boską zasadą rządzącą poświęconymi, jeśli zrozumieją, że tylko ci, którzy żyją zgodnie z nią, czynią swoje powołanie i wybór pewnym, to rezultatem będzie pobudzenie gorliwości między braćmi i wzajemna służba. Jakie spłyną wtedy błogosławieństwa na całe drogie Pańskie stadko! Bądźmy ostrożni w przekonaniu, że posiadamy Ducha Mistrza w stosunku do członków ludzkiej rodziny, i że dlatego będziemy uznani za godnych udziału w Królestwie.

      Co się tyczy świata: mamy pamiętać, że dopóki jest szeroka przepaść między światowym człowiekiem a uczniami Chrystusa, to jednak

poprzednia stronanastępna strona